Sondaże mówiły co innego. Ogłosili zwycięzcę w Wenezueli

Nicolas Maduro, autorytarny przywódca Wenezueli, został ponownie wybrany na prezydenta - poinformowała Narodowa Rada Wyborcza. Maduro będzie sprawował urząd przez trzecią z rzędu sześcioletnią kadencję. Zarówno sondaże przedwyborcze, jak i exit polls wskazywały na zwycięstwo kandydata opozycji, Edmundo Gonzaleza.

Nicolas Maduro
Nicolas Maduro
Źródło zdjęć: © East News | Fernando Vergara
Mateusz Czmiel

29.07.2024 | aktual.: 29.07.2024 08:01

Opozycja twierdzi, że podczas głosowania doszło do wielu nieprawidłowości.

Po przeliczeniu 80 proc. głosów długoletni przywódca partii zdobył ponad 51 proc. głosów, pokonując tym samym kandydata Demokratycznej Platformy Unitarnej (PUD) Edmundo Gonzáleza Urrutię, który uzyskał 44 proc. głosów.

Przywódczyni wenezuelskiej opozycji Maria Corina Machado poinformowała w poniedziałek, że opozycyjny kandydat Edmundo Gonzalez zdobył w niedzielnych wyborach prezydenckich 70 proc. głosów.

Groził "krwawą łaźnią"

Wenezuelskie media rządowe przed setki razy powtarzały ostrzeżenia prezydenta Nicolasa Maduro, który przemawiając we wtorek 16 lipca na wiecu przed wy wyborami prezydenckimi, zagroził, że jeśli nie zostanie w nich ponownie wybrany na szefa państwa, "Wenezuelę czeka nieuchronnie krwawa łaźnia".

- Jedynie moje ponowne zwycięstwo może zapobiec wojnie domowej... Los Wenezueli w XXI wieku zależy od naszego ponownego zwycięstwa - ostrzegał Maduro. Wenezuelski dyktator w swej mowie wygłoszonej na wiecu w La Vega, zachodniej dzielnicy stolicy kraju Caracas ostrzegał rodaków: - Jeśli nie chcecie, aby kraj pogrążył się w morzu krwi, w bratobójczej wojnie wywołanej przez faszystów, musimy zapewnić sobie jak największy sukces, największe zwycięstwo w historii wyborów, w dziejach naszego narodu!

Maduro będzie sprawował urząd przez trzecią z rzędu sześcioletnią kadencję - reprezentując ciągłość "chavizmu" u władzy, która rozpoczęła się w 1999 r. za sprawą byłego prezydenta Hugo Cháveza. Maduro sprawuje władzę od śmierci Cháveza w 2013 r.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Płakali i obejmowali się"

Jak opisuje CNN, w stolicy Caracas zwolennicy opozycji płakali i obejmowali się po ogłoszeniu wyników.

"Wyborcy tłumnie się pojawili, wielu z nich stwierdziło, że opuści kraj, jeśli Maduro wygra - wskazując na brutalne represje i załamanie gospodarcze pod jego rządami" - relacjonuje CNN.

Wcześniej w niedzielę wieczorem liderzy opozycji twierdzili, że doszło do nieprawidłowości w wyborach - m.in. odmówiono świadkom opozycji wstępu do siedziby Narodowej Rady Wyborczej podczas liczenia głosów.

- To przegrani - powiedział w niedzielę, w dniu wyborów prezydenckich w Wenezueli, przywódca tego kraju Nicolas Maduro, wypowiadając się pogardliwie o byłych latynoamerykańskich prezydentach, którym uniemożliwił przylot na niedzielne głosowanie w charakterze obserwatorów.

Byli prezydenci zostali zaproszeni na wybory przez wenezuelską opozycję.

Maduro szydził w wywiadzie dla wenezuelskich mediów, mówiąc m.in. o byłych prezydentach Kostaryki - Miguelu Angelu Rodriguezie i Panamy - Mireyi Moscoso, a także kilku innych latynoamerykańskich politykach. - To miał być show zbankrutowanych zdrajców swoich ojczyzn i bękartów imperium, tj. Stanów Zjednoczonych - ocenił wenezuelski przywódca.

Politycy zaproszeni na głosowanie, m.in. była wiceprezydentka Kolumbii Marta Lucia Ramirez, potępili działania Maduro. Jego interwencja sprawiła bowiem, że samolot, którym mieli polecieć z Panamy do Wenezueli, nie otrzymał pozwolenia na start.

W wyniku tej interwencji do Wenezueli nie mogły dotrzeć też m.in. delegacje parlamentarzystów z Hiszpanii - zauważyła hiszpańska agencja EFE.

Źródło: PAP / CNN

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wenezuelawybory prezydenckieprezydent
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (37)