Wybory prezydenckie w Bułgarii i Mołdawii. W obu krajach głosujący wybierają pomiędzy kobietą i mężczyzną
• W Bułgarii i Mołdawii trwa w niedzielę druga tura wyborów prezydenckich
• W obu krajach mieszkańcy wybierają pomiędzy kobietą a mężczyzną
• O fotel prezydenta Bułgarii walczą kandydat lewicy gen. Rumen Radew i kandydatka rządzącej partii GERB, szefowa parlamentu Cecka Caczewa
• Głową państwa w Mołdawii może zostać zwolennik kursu prorosyjskiego Igor Dodon lub orędowniczka zbliżenia z Unią Europejską, Maia Sandu
Wybory w Bułgarii
Według sondaży faworytem jest generał w stanie spoczynku Rumen Radew, który może wyprzedzić rywalkę o co najmniej 10 proc.
Aby druga tura była ważna, nie jest potrzebny udział w niej co najmniej 50 proc. wyborców. Zwycięzcą jest ten, kto otrzyma powyżej 50 proc. ważnych głosów niezależnie od frekwencji.
Uprawnionych do głosowania jest 6,8 mln osób. Ponad 12 tys. lokali wyborczych będzie otwartych w godz. 7-20 (6-19 czasu polskiego). Za granicą będzie można głosować w ponad 300 lokalach.
Podczas pierwszej tury bułgarscy emigranci mieli ogromne trudności z głosowaniem. Nowa ordynacja wyborcza znacznie ograniczyła możliwości głosowania za granicą; tworzyły się ogromne kolejki, setki oczekujących nie zdołały oddać głosu.
Po zakończeniu głosowania zostaną podane rezultaty sondaży exit polls, które przeprowadzi pięć agencji sondażowych. W nocy z niedzieli na poniedziałek oficjalne wyniki zacznie podawać Centralna Komisja Wyborcza.
Mołdawia też wybiera prezydenta
W Mołdawii lokale wyborcze są otwarte od godz. 5 do godz. 19 (godz. 6-20 w Polsce). Według krajowej komisji wyborczej pierwsze miarodajne wyniki będą ok. godz. 9 w poniedziałek.
W pierwszej turze wyborów 30 października zwyciężył, z wynikiem 48 proc. głosów, Igor Dodon - były minister gospodarki i szef Partii Socjalistów Republiki Mołdawii (PSRM), który krytykuje prounijny kurs kraju i opowiada się za partnerstwem strategicznym z Rosją. Dodon zapowiedział już, że jeśli wygra wybory, w pierwszą podróż zagraniczną uda się do Moskwy. Jego zwolennicy od miesięcy domagają się rozwiązania parlamentu i rozpisania przedterminowych wyborów.
Jego rywalką w niedzielę jest Maia Sandu - szefowa Partii Akcji i Solidarności (PAS), była minister edukacji, wykształcona w USA ekonomistka Banku Światowego, która w przeciwieństwie do Dodona stawia na integrację europejską. W pierwszej turze liberalna polityk zdobyła 38 proc. głosów. Także premier Pavel Filip opowiada się za kontynuacją polityki zbliżenia z UE. Od lipca 2014 r. Mołdawia jest powiązana z UE układem stowarzyszeniowym.
Po raz pierwszy od 1997 r. prezydent zostanie wyłoniony w wyborach bezpośrednich, wcześniej głowę państwa wybierał parlament.
Mołdawia jest jednym z najbiedniejszych krajów Europy, z PKB per capita szacowanym na 5 tys. dolarów. Pod względem wolności gospodarczej kraj plasuje się - według tegorocznego indeksu wpływowego konserwatywnego think tanku Heritage Foundation - na 117. miejscu, zaraz za Nigerią.
Ten niewielki, ale strategicznie położony między Ukrainą a Rumunią kraj, liczący zaledwie 3,5 mln mieszkańców, boryka się z licznymi problemami - m.in. z powszechną korupcją wśród oligarchicznych elit, brakiem reform, niskim standardem życia i niewyjaśnioną dotąd aferą wywołaną zniknięciem z krajowego systemu bankowego ponad 1 mld USD (równowartości 12-15 proc. mołdawskiego PKB). Nierozwiązana pozostaje też kwestia Naddniestrza, które 25 lat temu ogłosiło secesję, oraz prorosyjskiego Terytorium Autonomicznego Gagauzji, zamieszkanego w większości przez wyznającą prawosławie ludność pochodzenia tureckiego.
Ewgenia Manołowa /PAP, Oprac. Magdalena Wojnarowska