Wybory prezydenckie 2020. Andrzej Duda dał zielone światło ws. Kosiniaka-Kamysza

Po tym, jak Władysław Kosiniak – Kamysz i jego żona Paulina odnieśli się do stylu prezydentury Andrzeja Dudy i Pierwszej Damy, współpracownicy głowy państwa nie kryją irytacji, ale też zaskoczenia zachowaniem lidera PSL. – Będziemy odpowiadać tak samo agresywnie jak Kosiniak – mówi nam jeden z przedstawicieli sztabu Dudy. Z kolei ludowcy twierdzą, że na konwencji nie padły żadne nazwiska i nie było aluzji do głowy państwa.

Wybory prezydenckie 2020. Andrzej Duda dał zielone światło ws. Kosiniaka-Kamysza
Źródło zdjęć: © East News | Jakub Kamiński
Sylwester Ruszkiewicz

Poniedziałek rano 2 marca. Kilkanaście godzin po konwencji wyborczej Władysława Kosiniaka-Kamysza w podrzeszowskiej Jasionce. Do TVN24 na rozmowę z Konradem Piaseckim jedzie rzecznik prezydenta Błażej Spychalski. Jak ustaliła WP, przed wywiadem dostaje zielone światło od głowy państwa, by w mocnych słowach odnieść się do sformułowań, które padły na sobotniej konwencji lidera PSL.

Spychalski nazywa Kosiniaka "popychadłem Donalda Tuska” , a także "tęczowym prezesem mówiącym o chrześcijańskich wartościach". Staje również w obronie Pierwszej Damy Agaty Dudy. Jego zdaniem, rolą małżonki głowy państwa nie jest uprawianie polityki. - Zaangażowanie Agaty Kornhauser-Dudy można sprawdzić na stronie prezydenta. Tak powinno wyglądać reprezentowanie Polski przez Pierwszą Damę. Ma mnóstwo aktywności, ale nie bierze udziału w twardej, brutalnej polityce – przekonywał Spychalski.

- Prezydent, atakiem Kosiniaka i jego żony, był poirytowany. Polityk PSL nazwał go "Adrianem”, a jego żona ironizowała z Pierwszej Damy. Właśnie uwagi pod adresem małżonki wywołały u niego największą wściekłość – mówi nam nasz informator z otoczenia Pałacu Prezydenckiego. Prezydencka para w połowie lutego obchodziła 25 rocznicę ślubu. Atak na Pierwszą Damę prezydent potraktował bardzo osobiście. Równocześnie nie krył zaskoczenia, że to właśnie z ust polityka PSL padły takie słowa.

Irytacja i zaskoczenie prezydenta Dudy

- Kosiniak–Kamysz i Duda znają się od wielu lat. Jeszcze z czasów krakowskich, obaj działali przy lokalnej radzie młodzieżowej. Mieli wspólnych znajomych. Podczas pięcioletniej kadencji lider PSL jako jeden z nielicznych miał dobry kontakt z prezydentem. Nie atakował go tak ostro, jak to robiła Platforma Obywatelska, sygnalizował możliwość dialogu i wypracowania wspólnego stanowiska z opozycją – mówi nasz informator.

W sierpniu 2018 roku Kosiniak wspólnie z Pawłem Kukizem przekonywał prezydenta, by zawetował ustawę o nowej ordynacji wyborczej do europarlamentu. Przypomnijmy, zmiany wprowadzały niezwykle wysoki realny próg wyborczy – w województwach wschodnich, gdzie dominuje poparcie dla PiS, faktyczny próg wyborczy zostałby zwiększony do przeszło 20 proc., a średnio w całym kraju wynosiłby 16,5 proc.

Prezydent ustawę zawetował, mimo iż miała poparcie PiS. - Absolutnie zbyt daleko odbiega ona od zasady proporcjonalności w wyborach – argumentował wówczas prezydent.

Kosiniak-Kamysz nawiązał do "Ucha Prezesa"

Co tak rozwścieczyło prezydenta? Na sobotniej konwencji w Jasionce, Kosiniak – Kamysz mówił, że chce być prezydentem aktywnym m.in. dlatego, że nie ma nad sobą żadnego prezesa ani przewodniczącego. - Ja z siebie Adriana zrobić nie pozwolę - oświadczył. Tymi słowami polityk złośliwie nawiązał do postaci z "Ucha Prezesa".

Z kolei żona prezesa Polskiego Stronnictwa Ludowego - Paulina Kosiniak-Kamysz - zapowiedziała, że nie będzie "milczącą" Pierwszą Damą, która nie ma swojego zdania, "chowa się za ogrodzeniem prezydenckiego pałacu i wyłącznie statystuje swojemu mężowi".

Zdaniem wiceprezesa PSL Dariusza Klimczaka, w tych wypowiedziach, nie było aluzji do kogokolwiek, żadne nazwiska nie padły. - Sztab Andrzeja Dudy sam wyciągnął wnioski, że te słowa mogą być aluzją do jego stylu prezydentury. Pan Spychalski zareagował "elektrycznie", nieprofesjonalnie. Sami się wysypali. Uważam, że jeśli sztab Andrzeja Dudy ma jakieś uwagi do Władysława Kosiniaka-Kamysza i jego żony, ktoś poczuł się dotknięty, to najlepiej to zweryfikować w czasie debaty – mówił Klimczak w Radiu TOK FM.

Co ciekawe, w obronie prezydenta stanęli tylko jego najbliżsi współpracownicy: rzecznik Błażej Spychalski i prezydencki minister Paweł Mucha. Ten drugi w niedzielę w Polsacie, mówił o słowach Kosiniaka , że "uszczypliwości mają to do siebie, że zazwyczaj są ze strony osób, które są sfrustrowane". - Wszyscy wiemy, że szanse na to, żeby Władysław Kosiniak-Kamysz wygrał wybory są umiarkowane. W sposób mało elegancki zabiega dzisiaj o głosy – mówił Paweł Mucha.

Podobne wypowiedzi z ust czołowych polityków PiS nie padły. Co najwyżej były to krótkie wpisy w mediach społecznościowych. Nieoficjalnie dlatego, żeby nie reklamować Kosiniaka-Kamysza i fundować "paliwo" politykowi PSL w prowadzeniu kampanii wyborczej. Według sondażu dla "Dziennika Gazety Prawnej" i RMF FM (z 24 lutego), to właśnie Kosiniak-Kamysz w drugiej turze mógłby pokonać urzędującego prezydenta. Kandydat PSL mógłby bowiem liczyć na 45,9 proc. głosów - a obecny prezydent na 2 proc. głosów mniej.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1389)