Wybory coraz bliżej - prezydent Krakowa zapunktuje?
Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski na pewno już ostrzy nożyce w zaciszu swego gabinetu - pisze "Gazeta Krakowska". Okazji do przecinania wstęg przy aplauzie tłumów będzie miał niemało.
17.09.2010 | aktual.: 20.09.2010 10:10
Stadiony, nowe ulice, podziemia Rynku, kładka przez Wisłę. A już jest po rozgrzewce: w ostatnich tygodniach hucznie był otwierany odnowiony plac Szczepański, cztery przystanki tramwaju na Golikówkę i ul. Długa po remoncie. Takiego wysypu kosztownych inwestycji za zarządów Jacka Majchrowskiego w Krakowie jeszcze nie było. W 2006 roku, po pierwszej jego kadencji w Pałacu Wielopolskich trudno było znaleźć jakąś istotną inwestycję poza ukończeniem remontu Alej Trzech Wieszczów.
W 2007 r. na początku drugiej kadencji Majchrowskiego było nieco lepiej - prezydent oddał do użytku rondo Mogilskie, Mały Rynek i Pawilon Wyspiański. W 2008 r. - rondo Grzegórzeckie i Szybki Tramwaj. 2009 rok tylko parking przy placu Na Groblach. Teraz w parę miesięcy 2010 roku gotowych inwestycji jest aż 11. Może się zawrócić w głowie od tej mnogości inwestycji - pisze gazeta. O to jednak chodzi, aby powalić wyborców na kolana, którzy w pokorze w listopadzie będą pielgrzymować do urn wyborczych i oddawać głosy na Jacka Pierwszego, nazywanego ironicznie przez miejskich radnych Wielkim Budowniczym.
Pytanie tylko jak prezydent wykorzysta te "igrzyska"? Czy nie przesadzi z podkręcaniem śruby robotnikom i bieganiem między hucznymi otwarciami. Każda mama przecież uczy, że biegać z nożyczkami nie wolno. Ważne też, czy mieszkańcy zapomną o cenie, jaką zapłacili za te inwestycje z własnych podatków i zgrzytach, jakie przy ich powstawaniu się pojawiły.
- Prezydent teraz wykorzystuje inwestycje do wygrania wyborów, ale nie jest to nic nowego w polskiej polityce - mówi dr Łukasz Stach, politolog z Uniwersytetu Pedagogicznego. - Wyborcy nie poczują się naciągani. Majchrowski straciłby głosy tylko wtedy, gdyby któraś z inwestycji została wstrzymana albo okazała się kompletną fuszerką - dodaje. Ale czy prezydent nie zostanie wypunktowany za potknięcia? - Potknięcia i niedoróbki nie najlepiej świadczą o zarządcy miasta. Jeśli jednak prezydent zaznaczy w kampanii, że rozliczy winnych to wyborcy wystawią mu laurkę. Postawi się w pozycji szeryfa i na tym sporo ugra - dodaje Stach.
Potwierdza to socjolog prof. Zbignie Nęcki. - Ludzie mają myślenie krótkoterminowe, a pamięć jeszcze krótszą. Lud zapomni, czemu inwestycje się ciągnęły, czemu nie zostały oddane w terminie i ile na nie wydano - mówi naukowiec. Sztandarową inwestycją prezydenta miał być stadion Wisły Kraków. I był, dopóki mieliśmy szansę na Euro 2012. Ta prysła jak bańka mydlana. Równocześnie zaczęły się problemy. Błędy w projekcie, opóźnienia, a co gorsza regularnie trzeba było do Wisełki dokładać. Stadion miał być w lipcu, będzie w listopadzie.
Jeśli Majchrowski nie popełni błędu, jak przy oddawania pobliskiego parkingu podziemnego na Groblach, może zapunktować. CORT nie może zakorkować okolicy, bo znów prezydent będzie przecinać wstęgę przy głośnych protestach, a nie aplauzie. Jak widać prezydent już ma napięty przedwyborczy grafik. Czy jednak przecinając wstęgi jedna po drugiej nie rozsierdzi krakowian? - Prezydent ma prawo i powinien pokazywać się na przecinaniu wstąg. Tego nigdy za wiele. Pokazuje, że decydował, starał się i do końca trzymał piecze na daną inwestycją. Tego się od niego wymaga. Ma odbierać, przecinać, wygłaszać. - mówi profesor Zbigniew Nęcki. - Tylko niech nie przesadza z chwaleniem się na plakatach, które rozlepiane są po całym mieście. Taki przesyt już może drażnić. Ostatnią inwestycją powinna być para dobrych butów i niech lata między wielkimi otwarciami - kwituje Nęcki.
Polecamy w internetowym wydaniu www.krakow.naszemiasto.pl