Wybór nie ogranicza się do PO i PiS podkreślali uczestnicy debaty z innych partii
Platforma uchroni przed stworzeniem republiki wyznaniowej w Polsce, a PiS po objęciu rządów będzie szanował wszystkich - podkreślały przedstawicielki obu partii po wtorkowej debacie. Według innych uczestników debaty, była ona dowodem, że wybór nie ogranicza się do PO i PiS.
Przedstawiciele ośmiu komitetów wyborczych przez ponad 1,5 godziny odpowiadali we wtorek podczas debaty przedwyborczej na pytania dziennikarzy. Swoje wystąpienia podsumowali też po jej zakończeniu.
Liderka PO Ewa Kopacz zaznaczała w wystąpieniu po debacie, że Platforma 25 października pójdzie po głos Polaków. - Dzisiaj pokornie prosimy Polaków: pamiętajcie, nie wszystko nam się być może udało, może nie jesteśmy doskonali, ale niczego nie udajemy (...). Jestem przekonana, że jesteśmy jedynym ugrupowaniem, które może dzisiaj postawić tamę przed tymi, którzy z państwa obywatelskiego chcą zrobić republikę wyznaniową - mówiła szefowa rządu.
Wiceszefowa PiS Beata Szydło nawiązała do incydentu, który miał miejsce przed debatą, gdy zwolennicy PiS wchodząc do budynku telewizji przepychali się z ochroną. Zdaniem Szydło "ci, którzy nie mają niczego do powiedzenia Polakom" chcieli w ten sposób uniemożliwić młodym ludziom udział w debacie.
- Polacy chcą być szanowani, chcą dobrze żyć bez względu na to kogo wybierają i jakie mają sympatie polityczne. Trzeba podchodzić z szacunkiem do wszystkich. Obecna władza nie potrafi się z tym pogodzić, ale tak jest, bo to obywatele mają głos. Jeżeli PiS będzie tworzyło rząd, jeśli państwo nam zaufacie, to my będziemy szanować wszystkich - podkreśliła kandydatka PiS na premiera.
Do wystąpień w debacie przedstawicielek PO i PiS nawiązała na briefingu przed budynkiem telewizji liderka Zjednoczonej Lewicy Barbara Nowacka, która zaznaczyła, że ani PO ani PiS "nie mają do zaproponowania niczego nowego". - Powtarzają utarte formuły, wyuczone kwestie. I tak naprawdę nie dowiadujemy się od nich niczego - oceniła.
Szef PSL Janusz Piechociński podkreślił, że debata była "sukcesem polskiej demokracji medialnej", bo pojawiło się na niej ośmioro liderów, w przeciwieństwie do poniedziałkowej debaty Kopacz-Szydło, która była "defektem demokracji". - Zostawiam widzom to, kto wygrał. Cieszę się, że demokracja nie przegrała - dodał.
W podobnym duchu wypowiedział się lider Nowoczesnej Ryszard Petru, który powiedział dziennikarzom, że inaczej niż w poniedziałek, wtorkowa debata pokazała, że wyborcy mają "szerszy wybór". - Ewidentnie widać, że wybór w Polsce nie jest między PiS i PO, a jest szerszy. Mamy osiem komitetów do wyboru. Proszę wybierać między nimi - przekonywał.
Z kolei przedstawiciel Partii Razem Adrian Zandberg, pytany po debacie przez dziennikarzy, czy ma wrażenie, że wypadł w niej najlepiej, nie chciał tego oceniać. Podkreślił, że wcześniej jego partia cieszyła się mniejszym zainteresowaniem mediów, choć organizowała w trakcie kampanii wyborczej liczne konferencje dotyczące jej programu. - Mam nadzieję, że uda nam się coś zmienić w debacie publicznej w Polsce i w końcu zaczniemy rozmawiać o konkretnych rzeczach, a nie kto kogo uderzył pałką po głowie w studiu telewizyjnym, a kto kogo widzi na jakim stanowisku - mówił Zandberg.
Negatywnie debatę ocenił Paweł Kukiz, który podkreślił w rozmowie z dziennikarzami, że była ona "farsą i dowodem na wszechobecność systemu również w mediach". - Pytania, które były zadawane szczególnie w ostatniej części, a dotyczyły ustroju państwa, miały tyle wspólnego z ustrojem, co ja z długowłosym hipisem - zaznaczył Kukiz.
Wcześniej w ostatniej części debaty przedstawiciele ośmiu komitetów wyborczych mogli w krótkim wystąpieniu zwrócić się bezpośrednio do wyborców.
- To wy macie decydować, jak wydawać wasze pieniądze, a nie politycy. Z tego koryta trzeba zabrać pieniądze dla polityków - mówił Janusz Korwin-Mikke. Za chwilę - jak powiedział - usłyszycie festiwal obietnic, tylko ci którzy obiecują, zapominają dodać, że jeżeli dadzą państwu 500 zł, to muszą wam zabrać 700 (...) Dlatego, jeżeli wam to obiecują, to nie będziecie bogatsi o 500, tylko biedniejsi o 200, które oni "przeżrą, rozkradną i zmarnują". Jak zaznaczył, "my nie będziemy wam nic dawali, ale nie będziemy wam zabierać i będziecie bogatsi o te 200 zł".
Barbara Nowacka przekonywała z kolei: My, Polki, Polacy mamy marzenie o dobrej zmianie, która przełoży się zarówno na nasze portfele, jak i na naszą wolność i na nasze poczucie godności. Zjednoczona Lewica to partia, która mówi o godności, o prawach obywatelskich, bezpieczeństwie socjalnym, prawie do mieszkania, dobrym leczeniu, dobrej edukacji, sprawnej gospodarce i finansach publicznych, które będą działały - mówiła. Jak dodała, "głosując na PO, możecie być pewni, że już po wyborach jedna trzecia ich posłów przejdzie do PiS, dlatego głos oddany na nich, może być głosem straconym". - Dlatego 25 października wybierzcie Zjednoczona Lewicę - zakończyła.
Paweł Kukiz zaczął swoje podsumowanie od krytyki niektórych pytań zadanych w debacie. "Sami państwo widzicie farsę, w części poświęconej sprawom ustrojowym robi się wszystko, by nie rozmawiać o ustroju (...)" - mówił.
- Ten dzień, wkrótce wybory, to jest nasza ostatnia szansa, żeby tym partyjnym klanom wyrwać z łap Polskę. Żyją tylko z obietnic, od 26 lat żadna z tych partii swoich obietnic nie spełniła" - mówił. "Proszę państwa, ostania szansa. My nic od was nie chcemy. My chcemy, żebyście przestali nas po prostu okradać. I nie chcemy waszych pieniędzy - zakończył swoje wystąpienie Kukiz.
O to, by nie głosować na mniejsze zło, apelował Adrian Zandberg z Partii Razem. - Od 20 lat słyszymy, że musimy głosować na mniejsze zło. I teraz media mówią, że jedyny wybór, jaki macie, to jest wybór między panią Kopacz, panią Szydło i ewentualnie jeszcze między Leszkiem Millerem, który ukrywa się za plecami Barbary Nowackiej. To nie jest dobry wybór. Jeśli chcemy mieć w Polsce demokrację na serio, to głosujmy na te ruchy i partie, z którymi się zgadzamy - mówił w ostatnim słowie. - Nie marnujcie głosu na mniejsze zło. Głosowanie na mniejsze zło doprowadziło polską politykę do stadium, które widzieliśmy wczoraj, do rozmowy robotów, która nie ma żadnej treści - mówił w swoim wystąpieniu, nawiązując do poniedziałkowej debaty Kopacz-Szydło.
Beata Szydło z PiS przekonywała, że Polacy chcą zmiany. - Powiedzieli o tym wybierając Andrzeja Dudę na prezydenta. Ta dobra zmiana może być przeprowadzona tylko przez partię, która będzie miała silną, stabilną pozycję - mówiła, jako alternatywę przeciwstawiając rozdrobnioną większość w parlamencie. Zapewniała, że program PiS to więcej pieniędzy w portfelach Polaków, to silniejsza polska gospodarka, to większe wpływy do budżetu. - Jeśli chcecie takiej Polski, zagłosujcie na Prawo i Sprawiedliwość, damy radę - powiedziała.
- Do tego, aby Polacy zaczęli żyć i zarabiać tak jak na zachodzie Europy, potrzebny jest jeszcze jeden krok - mówiła z kolei przewodnicząca PO Ewa Kopacz. - Mamy plan jak to zrobić, mamy doświadczenie i wiedzę, aby osiągnąć ten cel - wyższe pensje Polaków. Przestrzegała, że to jest możliwe, jeśli nie pozwolimy zburzyć tego, co już w tej chwili mamy. - Biję dziś na alarm, bo jeszcze nie jest za późno, jeszcze mamy państwo demokratyczne, a nie republikę wyznaniową, już niedługo przedsiębiorcy mogą być lustrowani, a w budżecie zabraknie pieniędzy na emerytury czy wypłaty dla tych, którzy są zatrudnieni w budżetówce - dodała. Ewa Kopacz zaapelowała o głos na PO. - Zapomnieliśmy, czym był kryzys, ale ci, którzy chcą samodzielnej władzy, bardzo szybko nam o tym przypomną - powiedziała.
Zdaniem lidera Nowoczesnej Ryszarda Petru, tylko jego partia ma program, który da Polsce impuls rozwojowy. - Zreformujemy polską edukację, tak żeby zmienić system, w którym młodzi ludzie kończą studia i nie mogą znaleźć potem pracy; zreformujemy polską ochronę zdrowia, żeby nie było w niej marnotrawstwa, żeby pacjent był pacjentem, a nie petentem, zmniejszymy i uprościmy podatki - wyliczał. Ponadto lider Nowoczesnej zapewniał: Urządzimy Polskę lepiej za te same pieniądze po to, aby w niej chciało się żyć, a nie tylko ją kochać.
Janusz Piechociński przekonywał, że PSL jest skuteczną, nowoczesną partią wartości. - PSL rozwiązuje problemy, a nie je tworzy, ludzie PSL pracują nie tylko w kampaniach" - mówił. Dał słowo, że ludowcy będą siłą rozsądku. "Proponujemy współpracę i współdziałanie - dodał.
Zobacz także: Kukiz ostro o prowadzących debatę