Wybitny i legendarny pianista Abdullah Ibrahim niebawem w Warszawie
Już niebawem - bo 8 listopada - w Warszawie wystąpi wybitny i legendarny pianista Abdullah Ibrahim. Oto przybywa muzyk utożsamiany nie tylko z estetyką jazzu, ale także jako pionier afro-jazzowej tradycji – rekomenduje artystę Dionizy Piątkowski, dyrektor Ery Jazzu.
15.10.2006 | aktual.: 15.10.2006 19:00
Sam Duke Ellington, zauroczony w latach sześćdziesiątych wirtuozerią pianisty, zaproponował mu udział we wspólnych koncertach. Z czasem Ibrahim wprowadził do swojego rozległego repertuaru także wielkie standardy Ellingtona, a album "Ode To Duke Ellington" stał się jednym z najbardziej znaczących nagrań dzisiejszego jazzu. Ale do historii tej muzyki przechodzi Ibrahim głównie jako piewca wielkiej afrykańskiej tradycji tak subtelnie wplecionej w jazzową wirtuozerię jego pianistyki.
Artysta, który urodził się i wychował w Południowej Afryce, jest doskonałym piewcą i mentorem "african-roots" we współczesnej muzyce. Nie stroniąc od odważnych i nowoczesnych form, potrafi swoimi balladami nadać każdemu nagraniu i koncertowi walor wielkiego, artystycznego doznania.
Jako Dollar Brand, karierę zawodową zaczynał w połowie lat pięćdziesiątych, wykonując głownie muzykę popularną. Pod koniec dekady założył - już koncentrujący się na jazzie - zespół, w którym grał trębacz Hugh Masakela. Swoją aktywnością polityczną (na początku lat sześćdziesiątych) naraził się władzy i emigrował do Europy (akompaniował wokalistce Sathimie Bea Benjamin, którą następnie poślubił).
W czasie pobytu w Szwajcarii (1963 r.) zwrócił na siebie uwagę Duke’a Ellingtona, który pomógł mu zorganizować sesję nagraniową oraz zarekomendował koncerty w USA. Dolar Brand osiedlił się w Nowym Jorku, aby grać wkrótce z czołowymi przedstawicielami awangardowego jazzu (jak np. Elvin Jones, John Coltrane, Gato Barbieri, Don Cherry, Ornette Coleman). Nie zerwał ze swymi fascynacjami politycznymi i religijnymi: pod koniec lat sześćdziesiątych przeszedł na islam, przyjął też nowe imię i nazwisko Abdullah Ibrahim, pod którym odtąd występuje. Wyrok zakazu działalności wydany w Afryce na Afrykański Kongres Narodowy utrudnił kontakty Ibrahima z krajem rodzinnym, powracał jednak okazjonalnie do Afryki Południowej, aby dokonywać nagrań i koncertować.
Artysta, nie zważając na wygnanie z ojczyzny i oderwanie od korzeni, nie zaprzestawał badań nad muzyką afrykańską, pracował też nad sposobami wtopienia jej we współczesny amerykański jazz. Eksperymenty te sprawiły, że jego liczne występy i nagrania są nacechowane niezwykłą indywidualnością. Na początku lat osiemdziesiątych Ibrahim poszerzył swe muzyczne horyzonty, komponując m.in. operę „Kalahari Liberation”, która - wystawiana w całej Europie - zdobyła wielkie uznanie i popularność.
Tak na dobra sprawę - zaznacza Piątkowski – pianistyka Abdullaha Ibrahima jest nieporównywalna i na swój sposób jedyna: od "zaśpiewów ellingtonowskich" po frazy czerpane wprost z Arta Tatuma, subtelności akordów Keith Jarretta, ludyczność Oscara Petersona i swing Errola Garnera.
Każda płyta Ibrahima jest inna, ale nigdy nie jest pozbawiona eksperymentalnej afrykańskiej rytmiki. Każdy koncert jest wielką subtelna suitą, w której jest miejsca na melodyjne tematy, piękną improwizację i wspaniały jazzowy feeling. Grę Ibrahima-pianisty, ale także wiolonczelisty, flecisty i saksofonisty sopranowego, cechuje niezwykły rytmiczny wigor, intrygujące skrzyżowanie jazzowego bopu z muzyką jego ojczystego kraju oraz ellingtonowskich i monkowskich nastojów. Ibrahim-kompozytor przekonująco i z niezwykłym talentem połączył muzykę dwóch kultur, co w efekcie stworzyło niepowtarzalny, własny styl.