Wszystkie dzieci-zakładnicy żyją
Wszystkie dzieci w okupowanej przez terrorystów
rosyjskiej szkole w Biesłanie żyją i na razie ich życiu nie grozi
niebezpieczeństwo - zapewnił jeden z negocjatorów, lekarz Leonid
Roszal, cytowany przez rosyjskie agencje.
03.09.2004 | aktual.: 03.09.2004 07:44
71-letni lekarz, który w 2002 r. zasłynął negocjacjami z komandem okupującym moskiewski teatr na Dubrowce, spotkał się w rano z rodzinami zakładników. Przekonywał ich, że przez ponad tydzień dzieciom nie grozi odwodnienie.
Mamy w zapasie osiem-dziewięć dni. Dzisiaj zagrożone nie jest życie nawet jednego dziecka i to nawet gdyby w szkole nie było wody. Mówię to państwu jako pediatra - przekonywał zebranych Roszal. Dodał, że wśród zakładników - oprócz uczniów biesłańskiej szkoły, jest też 16 dzieci w wieku przedszkolnym. Negocjacje mają dotyczyć ich uwolnienia.
Lekarz przyznał, że ofiary śmiertelne są z kolei wśród dorosłych zakładników. Teraz rozmawiamy z terrorystami zarówno na temat uwolnienia dzieci, jak i możliwości zabrania ciał zabitych - powiedział. Wcześniej władze poinformowały, że w czasie zajmowania budynku przez rebeliantów zginęło 12 osób.
Roszal relacjonował rezultaty swoich rozmów z terrorystami, a właściwie ich brak. Rozmawiamy po 10-15 razy dziennie, jednak do tej pory nie pozwalają nam na przekazanie do szkoły żywności, wody i lekarstw. Terroryści cynicznie powiedzieli, że zakładnicy rezygnują z jedzenia - twierdzi.
Według kierującego sztabem operacyjnym Walerija Andriejewa, jedynym, czym terroryści mogli karmić przetrzymywane w szkole dzieci, są zapasy ze szkolnej stołówki. Jedynym, co dzieci mają do picia, jest z kolei woda z kranu.
Kryzys w Biesłanie trwa od środy rano. Od kilkunastu do ponad dwudziestu terrorystów trzyma w budynku szkoły ok. 330 zakładników. Domagają się wycofania sił rosyjskich z Czeczenii.