PolskaWszyscy świadczeniodawcy POZ na Pomorzu podpisali umowy

Wszyscy świadczeniodawcy POZ na Pomorzu podpisali umowy

W woj. pomorskim wszyscy świadczeniodawcy oferujący podstawową opiekę zdrowotną w 2014 roku podpisali aneksy do umów na 2015 rok. Jako ostatnie zostały podpisane aneksy 52 świadczeniodawców prowadzących 68 placówek w regionie.

Wszyscy świadczeniodawcy POZ na Pomorzu podpisali umowy
Źródło zdjęć: © Fotolia | Kzenon

Aneksy umów 52 świadczeniodawców, którzy nie podpisali dokumentów wcześniej, dostarczył do NFZ w Gdańsku Jan Tumasz, przewodniczący Pomorskiego Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia (należącego do Federacji Porozumienie Zielonogórskie). - Wszystkie aneksy naszych członków były złożone w biurze Pomorskiego Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia i zostały dostarczone do NFZ bez zbędnej zwłoki - dodał. Podał, że dostarczył aneksy 52 świadczeniodawców prowadzących 68 placówek w regionie.

W Pomorskiem w ub. roku POZ oferowało 297 świadczeniodawców. Większość podpisała aneksy do 31 grudnia lub na początku roku, kiedy pomorski oddział NFZ w Gdańsku pełnił dyżur nawet do północy lud do godz. 20.

W województwie pomorskim w terminie, do 31 grudnia podpisanych zostało około 70 procent umów na świadczenie podstawowej opieki zdrowotnej w 2015 roku. Wówczas, według szacunków NFZ, opiekę miało zapewnionych ok. 75 proc. mieszkańców Pomorza.

Na początku roku, ze względu na brak porozumienia ministerstwa zdrowia i Porozumienia Zielonogórskiego pod względem POZ w Pomorskiem najtrudniejsza sytuacja była w powiecie bytowskim, w którym 2 stycznia zapewnioną opiekę miało ok. 10 proc. mieszkańców. Punktami spornymi były m.in. nowe obowiązki lekarzy rodzinnych związane z wejściem w życie pakietu onkologicznego oraz sposób finansowania POZ.

Tumasz podał, że w Pomorskiem ze względu na kłopoty z systemem informatycznym lekarze POZ nie mogą jeszcze fizycznie wystawić zielonej karty. Przypuszcza, że w tym tygodniu wszystko powinno zacząć działać.

Powiedział, że do lekarzy POZ zgłaszają się pacjenci ze zdiagnozowaną chorobą nowotworową, od których przy próbie rejestracji w przychodni onkologicznej zażądano zielonej karty wydanej przez lekarza rodzinnego. Tumasz tłumaczy, że "lekarz POZ może taką kartę wystawić tylko osobie, u której podejrzewa chorobę, a nie osobie ze zdiagnozowaną chorobą". Podał, że w przypadku zdiagnozowanej choroby zieloną kartę może wystawić zarówno lekarz specjalista, jak i lekarz w szpitalu, ale, jak zaznaczył, karta niewystawiona przez POZ, "nie wpuszcza pacjenta w szybką diagnostykę, bo on jest już po diagnostyce, ale umożliwia dalsze, kontrolne badania, bez limitów".

Ocenił, że "w tej chwili pacjenci są zdezorientowani, bo minister obiecał złote góry, a pracownicy w poradni onkologicznej wprowadzają w błąd".

Przyznał, że pojawili się już pacjenci żądający wydania przez lekarza zielonej karty, która umożliwia im szybką diagnostykę i przebadanie się. - To nie jest kwestia ostatnich dni, już w sierpniu ubiegłego roku po pierwszych informacjach ministerstwa zdrowia, w przychodniach pojawili się pacjenci, którzy liczyli na to, że lekarz POZ wyda im zieloną kartę, bo mają wyznaczone specjalistyczne badania w perspektywie kilku miesięcy i liczyli, że skrócą sobie kolejkę - dodał. Jest przekonany, że "to właśnie ta grupa pacjentów będzie stanowiła największy problem w realizacji pakietu onkologicznego, bo oni będą wymuszali na lekarzach wystawienie zielonej karty".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)