Wszyscy mówią o pedofilii. Fakty i obsesje
Ojcowie boją się kąpać swoje dzieci. Nauczyciele, trenerzy, opiekunowie ważą słowa i gesty. To, że wreszcie zrozumieliśmy, jak straszną rzeczą jest pedofilia, to olbrzymi postęp cywilizacyjny. Ale każda zmiana niesie zagrożenia. Z niewrażliwości łatwo popaść w obsesję - czytamy w "Polityce".
09.10.2013 | aktual.: 09.10.2013 15:03
W Polsce co roku wszczyna się ok. 6 tys. postępowań w sprawie o pedofilię. Należy jednak założyć, że takich czynów jest wielokrotnie więcej. Z powodu silnego tabu i lęku przed opinią środowiska akty pedofilskie są przez rodziny ukrywane.
"Polityka" zwraca uwagę, że w Polsce wreszcie dostrzeżono, że pedofilia to poważny problem z perspektywy ofiary i że oznacza olbrzymi postęp cywilizacyjny polskiego społeczeństwa. Ale każda zmiana, nawet najbardziej pozytywna, niesie pułapki i zagrożenia.Za ujawnienie problemu płacimy ceną. Przede wszystkim wyraźnie już ryzykujemy popadnięcie z niewrażliwości w obsesję.
Polscy nauczyciele nie mają jeszcze, jak ich zachodni koledzy, opracowanych kodeksów bezpiecznych zachowań. Na przykład, że na wycieczce szkolnej pod żadnym pozorem nie wolno dorosłemu wejść do pokoju, w którym mieszkają uczniowie. A jeśli zostanie poproszony, nigdy nie może wejść sam, tylko w towarzystwie innego nauczyciela, nie zamykając za sobą drzwi.
W USA, gdy zapytano nauczycieli, czy obawiają się, że mogą zostać oskarżeni o pedofilię, aż 80 proc. odpowiedziało twierdząco.
Prof. dr hab. Maria Beisert, prawnik, psycholog, seksuolog, ocenia, że "zatraciliśmy granicę między czułością, bliskością fizyczną a złym dotykiem i wykorzystywaniem". - Pogubiliśmy się. Ale nie dotykać to złe rozwiązanie. Bo czułość, bliskość fizyczna i dotyk są dziecku - zwłaszcza małemu - niezbędne. Są koniecznym elementem rozwoju emocjonalnego - dodaje.
Seksuolodzy wiedzą jednak, że wielu zdrowych mężczyzn czuje się nieswojo przy dorastających córkach. Po prostu fizycznie jakoś tam reagują – zwłaszcza, gdy życie seksualne im się nie układa. Dopóki wyraźne jest w nich poczucie, że córki są nietykalne, nie dzieje się nic złego. Lekarze doradzają pacjentom, żeby ułożyli sobie życie erotyczne z kimś dorosłym, a skutki uboczne powinny osłabnąć. Tyle że ojcowie czujący się niekomfortowo na wszelki wypadek trzymają dystans. Unikają córek. Jak ognia wystrzegają się głośnego doceniania ich atrakcyjności, cielesności. Nie ma też w polskich rodzinach miejsca na rozmowy na takie tematy.
Jeszcze trudniej niż rodzice biologiczni mają rodzice adopcyjni czy zastępczy. – Zdarza się, że sami zwracają się do nas z pytaniami, czego im nie wolno, a co wolno w kontaktach z dzieckiem przysposobionym – mówi socjolożka Monika Sajkowska, dyrektorka fundacji Dzieci Niczyje. - Czy wolno ojcu myć dziecku pupę? Wejść do pokoju w nocy, by je przykryć? Dlatego dla rodziców zastępczych opracowaliśmy specjalny kodeks dobrej opieki. Zasady ochrony bezpieczeństwa dziecka, ale również unikania niejednoznacznych sytuacji w kontakcie z nim. Żeby upewnić rodziców zastępczych, co im wolno - mówi.
Źródło: Polityka