"Wszyscy będziemy ambasadorami naszego kraju"
Staniemy się wszyscy ambasadorami naszego kraju na te kilka miesięcy. Odwiedzą nas miliony obcokrajowców i dobrze zaprezentować się jako dojrzały, dobrze zorganizowany, ale też ciekawy i atrakcyjny kraj. To nam będzie procentowało przez lata - pisze w "Fakcie" Jerzy Buzek, przewodniczący Parlamentu Europejskiego.
01.07.2011 | aktual.: 01.07.2011 14:06
Dzisiaj Polska zastąpi Węgry za sterami Unii Europejskiej. Prezydencja, to wydarzenie wyjątkowe. Polska znajdzie się w europejskim – jeśli nie światowym – centrum uwagi. To historyczna szansa, ale i ogromne wyzwanie. Europa potrzebuje, aby tchnąć w nią ożywczy powiew i przypomnieć sens dalszej integracji. Takie są – nieskrywane w Brukseli – oczekiwania wobec Polski. Mocno liczy się przy tym na polskie znaki firmowe – otwartość i przedsiębiorczość. Z pewnością pomogą one w unijnej walce z kryzysem gospodarczym.
Przed Polską niełatwe zadanie. Unia, podobnie jak reszta świata, wciąż boryka się z konsekwencjami kryzysu gospodarczego. Przezwyciężyć go można tylko – powiedzmy to jasno – podejmując stanowcze kroki. Nawet, jeśli czasem mogą one być niepopularne. Przykład grecki jest dla nas wszystkich przestrogą. Musimy przy tym pamiętać, że to nie Unia Europejska – jej polityka i działania – są, jak twierdzą niektórzy, przyczyną kryzysu. Unia nie jest tu problemem, lecz częścią jego rozwiązania. Kryzys można pokonać wspólnym działaniem, a nie zamykając się w narodowych egoizmach.
Integracja europejska, jako źródło wzrostu – to pierwsza grupa polskich priorytetów. Obejmuje najważniejsze sprawy gospodarcze. Po pierwsze – nowy wieloletni budżet UE na lata 2014-2020. Swoisty maraton negocjacyjny z nim związany rozpocznie polska prezydencja. Ten budżet, oparty na solidarności, powinien umożliwić realizację uzgodnionych już celów. To musi być instrument, który da nam nowe miejsca pracy i trwały wzrost gospodarczy. Warto przypomnieć, że 95% środków budżetu Unii wykorzystywana jest na inwestycje. Tak korzystnego wskaźnika nie ma żaden budżet krajowy.
Jako Przewodniczący Parlamentu Europejskiego zajmuję się tą kwestią na bieżąco. Parlament, który musi wyrazić zgodę na wieloletni budżet uważa, że nie można mieć więcej Unii za mniej pieniędzy. Ambitne plany potrzebują odpowiednich środków. Jesteśmy zatem sprzymierzeńcem krajów takich jak Polska, która dzięki funduszom unijnym ma szansę dokończyć swój cywilizacyjny skok – rozwijać regiony, wspierać badania naukowe, budować drogi.
Drugi obszar, którym polska prezydencja zamierza się zająć, to rynek wewnętrzny UE. Jego działanie utrudnia ponad 100 wąskich gardeł, które trzeba usunąć z prawa wspólnego rynku. W niektórych krajach istnieją wywodzące się często jeszcze ze średniowiecza przepisy, które ograniczają otwieranie np. nowych piekarni. Trzeba to zmienić. Bez tego napęd gospodarczy – jakim są małe i średnie przedsiębiorstwa – będzie tylko połowicznie efektywny.
Rozwój gospodarczy jest możliwy tylko w czasie stabilności politycznej. Bezpieczna Europa, to kolejny zestaw priorytetów. Kluczowym zadaniem jest zwiększenie bezpieczeństwa energetycznego Unii. Często podkreślam, że Europejczycy nie muszą rozumieć geopolityki, ale mają prawo oczekiwać, że ich domy będą ogrzane w środku zimy. Dlatego też, wraz z byłym przewodniczącym Komisji Europejskiej – Jacques'em Delors'em – zaproponowałem stworzenie Europejskiej Wspólnoty Energetycznej. Pomoże ona zachować równowagę między walką ze zmianami klimatycznymi, a zapewnieniem bezpieczeństwa energetycznego. Jestem pewny, że Polska będzie konsekwentnie wspierać tę inicjatywę.
Ważnym wyzwaniem będzie wzmocnienie Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony. Wydarzenia w Libii pokazują znaczenie tej polityki. Mówiąc o bezpiecznej Europie, nie zapominamy o naszych granicach; również o pojawiających się niebezpiecznych postulatach, by wprowadzić okresowe kontrole na wewnętrznych granicach UE. To by oznaczało, że tzw. strefa Schengen – czyli swobodne poruszanie się po całej Unii – byłoby zagrożone. Parlament Europejski mówi taki pomysłom stanowcze nie.
Europa korzystająca na otwartości, to trzeci filar priorytetów prezydencji. Podczas polskiej prezydencji podpisany zostanie zapewne traktat akcesyjny z Chorwacją. To pokaże, że drzwi Unii są otwarte dla innych państw bałkańskich. Sukcesem byłoby też zawarcie układu o wolnym handlu z Ukrainą. Polska prezydencja nie zapomina o dwóch unijnych sąsiedztwach: południowym i wschodnim.
W marcu, w najgorętszym momencie tzw. arabskiej wiosny ludów, byłem w Tunezji i Egipcie. Na ulicach ich miast spotkałem się z oczekiwaniami i nadziejami wobec Unii Europejskiej. To kapitał zaufania, którego nie wolno zmarnować. Doświadczenie polskiej rewolucji „Solidarności" i wysiłku reformatorskiego z lat 90-tych mogą się bardzo przydać w Afryce Północnej. Unia zaś powinna zaoferować wsparcie dla ich gospodarek, ułatwienia w handlu i zwiększenie dostępu do swojego rynku; szkolenia i stypendia. Pomóżmy im budować demokrację, bo bez niej niemożliwa jest trwała stabilizacja i dobrobyt.
Nowa koncepcja polityki sąsiedztwa Komisji Europejskiej zakłada więcej pomocy w zamian za sprawniej przeprowadzane reformy. To krok we właściwą stronę, także w kontekście państw Partnerstwa Wschodniego. Podczas mojej niedawnej wizyty w Armenii, Gruzji i Azerbejdżanie przywódcy tych państw stanowczo potwierdzali, że Europa jest ich strategicznym wyborem. Niezwykle zależy im na pogłębianiu współpracy z nami. Wspomniane wyżej nowe podejście w Europejskiej Polityce Sąsiedztwa, Partnerstwo Wschodnie oraz jego parlamentarny filar, Zgromadzenie EURONEST, które udało nam się ostatnio uruchomić, to właściwa odpowiedź na ich oczekiwania.
Pamiętajmy, że sąsiedztwo południowe i wschodnie nie wykluczają się wzajemnie, lecz uzupełniają. Jeśli Polska teraz wykaże odpowiednie zainteresowanie południem, pomoże to rozszerzyć „klub przyjaciół Wschodu" w Unii Europejskiej o te kraje, których naturalne interesy leżą w basenie Morza Śródziemnego.
Główna rola prezydencji to bezstronne prowadzenie debaty w UE. Dobra prezydencja kieruje się bezstronnością. Przy rozwiązywaniu konfliktów nie może ulegać pokusie załatwiania własnych interesów. Dobrej prezydencji ufać będę wszyscy unijni partnerzy w nadziei, że sprawiedliwie godzić będzie sprzeczne stanowiska. Dzięki temu kraj wzmacnia swój autorytet, co przyszłości pomoże w realizacji własnych celów w przyszłości.
Ze współpracy z czterema prezydencjami – szwedzką, hiszpańską, belgijską i węgierską – wiem, jak ważne są kwestie na pierwszy rzut oka drugorzędne. To ogromne przedsięwzięcie logistyczne: setki spotkań oraz tysiące ludzi zaangażowanych w ich przygotowanie i przeprowadzenie. Dlatego organizacja musi być bezbłędna. Tego typu błędy są, niestety, pamiętane i mogą popsuć opinię o prezydencji. Trzeba się tego absolutnie wystrzegać.
Równie istotna jest też umiejętność szybkiego i mądrego reagowania na nieprzewidziane sytuacje. Nasze otoczenie zmienia się dynamicznie, a prezydencja nie może dać się zaskoczyć. Na przykład Francja musiała latem 2008 r. podejmować próby zakończenia wojny rosyjsko-gruzińskiej.
Polska, to dzisiaj w UE synonim optymizmu i pozytywnej energii. Przez kryzys Polska przeszła suchą stopą. Wiele państw członkowskich zazdrości jej również wielkiego kapitału, jakim jest prawie 80 proc. poparcie Polaków dla integracji europejskiej. To dobry punkt startu dla prezydencji.
Po wejściu w życie Traktatu z Lizbony, Unia Europejska zmieniła ustrój. Teraz trzeba zmienić nastrój. To wielkie zadanie dla polskiej prezydencji. W Brukseli – w tym w Parlamencie Europejskim – wszyscy trzymają za nią kciuki.
Sukces polskiej prezydencji będzie zależał również od zaangażowania milionów Polaków. Staniemy się wszyscy ambasadorami naszego kraju na te kilka miesięcy. Odwiedzą nas miliony obcokrajowców i dobrze zaprezentować się jako dojrzały, dobrze zorganizowany, ale też ciekawy i atrakcyjny kraj. To nam będzie procentowało przez lata.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Prezes partii ochrzcił synka. Dał mu imię na cześć Kaczyńskiego!