PolskaWszawica atakuje, sprawdź głowę swojego dziecka

Wszawica atakuje, sprawdź głowę swojego dziecka

- Moje dziecko już po raz trzeci w ciągu ostatniego miesiąca nabawiło się wszawicy! – alarmuje Wirtualną Polskę pani Anna, mama 9-latki chodzącej do podstawówki na warszawskiej Woli. Rzecznik sanepidu przyznaje, że ten problem dotyczy większości polskich szkół i przedszkoli.

Wszawica atakuje, sprawdź głowę swojego dziecka
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

04.12.2008 | aktual.: 04.12.2008 13:33

Pani Anna od kilku tygodni walczy o nagłośnienie sprawy wszawicy, która pojawiła się w szkole podstawowej, do której uczęszcza jej dziecko. Wszystko zaczęło się na początku listopada. – Przejrzałam głowę swojego dziecka i zauważyłam, że po głowie córki chodzą robaki – wspomina pani Anna. Kobieta od razu udała się do apteki po odpowiedni preparat. Była przekonana, że na tym sprawa się zakończy, ale tak się nie stało. - Po kilku dniach okazało się, że dziecko znów przyniosło do domu wszy – oburza się mama 9-latki.

Nie chodzi o szukanie winnych

Kiedy po kolejnej kuracji sytuacja znów się powtórzyła, pani Anna poinformowała o tym wychowawczynię klasy i wybrała się na spotkanie z dyrektorem szkoły. – Okazało się, że dyrektorka nie miała pojęcia o tym, że jest wszawica, bo wychowawczyni nic jej o tym nie powiedziała. Podczas rozmowy z panią dyrektor starałam się wyjaśnić, że nie chodzi mi o szukanie winnych, ale dotarcie do rodziców i przekazanie im jasnego komunikatu, że w naszej szkole panuje wszawica – mówi pani Anna. Choć w szkole na Woli już wcześniej leżały ulotki o preparatach na wszawicę, a dodatkowo raz w roku są wklejane do dzienniczków informacje o tym, aby rodzice kontrolowali czystość swoich dzieci to – zdaniem pani Anny - stanowczo za mało.

Czego domaga się mama? – Chciałam, aby w szkole pojawiła się informacja alarmująca o tym, że w szkole panuje wszawica. Dopóki takiego komunikatu nie będzie, rodzice nie podejdą do sprawy poważnie – irytuje się.

Zdaniem pani Anny na nasilenie się problemu wszawicy miało wpływ zniesienie obowiązującego jeszcze pięć lat temu rozporządzenia ministra zdrowia. Kiedyś bowiem, zgodnie z przepisami resortu zdrowia, szkolne higienistki mogły przeprowadzać u dzieci kontrole czystości. Od 2003 roku dokonywanie ich jest możliwe tylko za zgodą rodziców i na ich wyraźną prośbę. Dlaczego zniesiono ten przepis? Ponieważ uznano, że szkolne przeglądy są pogwałceniem praw dzieci.

Nie dbasz o higienę dziecka? Grozi ci grzywna

Wszawica jest chorobą zakaźną, a to oznacza, że w świetle ustawy o chorobach zakaźnych i zakażeniach rodzice mają obowiązek poddać dziecko leczeniu. Jeśli tego nie zrobią Państwowa Inspekcja Sanitarna może w drodze decyzji administracyjnej nałożyć na nich grzywnę. W praktyce jednak rodzice wstydzą się przyznać do kłopotliwej choroby swojego dziecka, a szkoła nie może nic z tym zrobić.

Pani Anna postanowiła powiadomić o całym zdarzeniu przychodnię, która znajduje się w okolicach szkoły. – Zwróciłam się o pomoc, bo nie widziałam, co robić dalej – przyznaje kobieta. Jak mówi Wirtualnej Polsce Barbara Miękus-Siennicka, kierownik przychodni na warszawskiej Woli, służba zdrowia ma w takich przypadkach związane ręce, bo bez zgody rodziców pielęgniarka szkolna nie może dokonać przeglądu higieny. – Doradziłam pani Annie zorganizowanie zebrania dla rodziców na ten temat. Zaproponowałam też, że jeśli rodzice będą sobie tego życzyli, to na spotkanie przyjdzie pielęgniarka szkolna, która opowie, jak sobie radzić z wszawicą. Sądzę, że jest to dobry pomysł, aby uzmysłowić wszystkim opornym dorosłym, że nie można bagatelizować sprawy – akcentuje Barbara Miękus-Siennicka.

Zebranie powinno być dla wszystkich rodziców

Jak się dowiedzieliśmy, dzięki interwencji pani Anny, wkrótce ma odbyć się zebranie dla rodziców klasy, do której chodzi jej córka. To jednak – w opinii matki – nie rozwiązuje całkowicie problemu. – Takie zebranie powinno być zorganizowane dla rodziców dzieci z wszystkich klas, bo przecież wszawica rozprzestrzenia się po całej szkole. Poza tym w budynku odbywają się zajęcia dodatkowe, podczas których różne dzieci mają ze sobą kontakt – mówi matka. O to, czy placówka planuje zorganizowanie spotkań dla wszystkich rodziców, próbowaliśmy zapytać dyrektorkę szkoły. Ta jednak była przez kilka dni nieuchwytna.

Mama 9-latki stara się docierać do innych rodziców poprzez rozwieszanie własnoręcznie wykonanych plakatów. Dlaczego to robi? – Nie mogę pogodzić się z tym, że moje dziecko musi cierpieć przez kolejne kuracje. Córka ciągle mnie pyta, kiedy to się skończy, a ja nie potrafię jej na to odpowiedzieć – rozkłada ręce kobieta.

Wszawica nasila się jesienią

Wiesław Rozbicki, rzecznik Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego w Warszawie przyznaje, że miesięcznie odbiera kilkadziesiąt telefonów z informacjami o wszawicy pojawiającej się w placówkach oświatowych. – Choroba szczególnie nasila się jesienią, kiedy dzieci wracają z kolonii, obozów. Przenosi się w szatniach i przebieralniach - miejscach, gdzie wymieniają się odzieżą, przymierzają swoje czapki i szaliki – mówi rzecznik.

Jak zaznacza Rozbicki, opiekunowie, którzy zauważyli u swoich dzieci wszy, powinni o tym informować na zebraniach i wspólnie z innymi rodzicami oraz nauczycielami ograniczać tę plagę. Niestety - jak mówi - często dzieje się tak, że jeden rodzić podchodzi do sprawy serio, a drugi twierdzi, że jego dziecka to nie dotyczy – podkreśla rzecznik. - To temat wstydliwy, traktowany podobnie jak choroba weneryczna. Trzeba jednak uświadomić sobie, że rozwiązanie tego problemu przypomina walkę z prusakami. Jeśli w jednym mieszkaniu ludzie będą z nimi walczyć, a w innym nie, to nic z tego nie wyjdzie – podnosi Rozbicki. Strach dyrektorów szkół

Rzecznik doradza, aby zawsze w takich sytuacjach namawiać dyrektora szkoły do organizowania zebrań w tej sprawie. Niejednokrotnie jednak okazuje się, że nawet pracownicy szkół próbują zamieść niewygodny temat pod dywan. – Zdarza się, że dyrektor lub nauczyciele boją się, że głośne mówienie o tym, że w ich placówce panuje wszawica, zepsuje im reputację. Gdy dostajemy sygnał, że w danej szkole pojawiła się choroba i dzwonimy w tej sprawie do dyrektora, bardzo często słyszymy: „Co? W naszej szkole? To niemożliwe!” – opowiada rzecznik. - W efekcie powstaje błędne koło - wszyscy się krępują, a wszawica rozprzestrzenia się dalej. Dlatego namawiam szkoły, aby nie bały się korzystać z naszej pomocy. Jeśli jest taka wola, nasi pracownicy mogą przyjechać na zebranie i udzielić wszystkim zainteresowanym informacji, jak radzić sobie z wszawicą – mówi Rozbicki

Rozbicki tłumaczy, że jeśli do sanepidu dociera sygnał o tym, że szkoła bagatelizuje problem, są na to sposoby. – W takim przypadku możemy poprosić kuratora, aby zajął się sprawą - dodaje.

Pokutuje mit, że wszawica jest chorobą biednych

O to, dlaczego dorośli boją się głośno mówić o problemie wszawicy, zapytaliśmy dra Wojciecha Feleszkę z Kliniki Pneumonologii i Alergologii Wieku Dziecięcego I Katedry Pediatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. - Problem wszawicy wiąże się ze stygmatyzacją społeczną. Kiedyś uważano, że jest to choroba ludzi biednych, o niższym poziomie higieny. Teraz to się zmieniło, bo problem dotyczy głównie krajów cywilizowanych o wysokim stopniu kolektywizacji dzieci. Zmiany w świadomości ludzi zachodzą jednak powoli, dlatego jest to wciąż źle pojmowane– mówi dr Feleszko.

Doktor podkreśla, że wypracowanie ogólnoeuropejskiego systemu radzenia sobie z wszawicą to pieśń przyszłości. - Fora eksperckie dopiero gromadzą się i próbują ustalić wspólną, europejską politykę w tym zakresie - przyznaje.

Niestety nie wiadomo, jakiej liczby polskich dzieci dotyczy problem wszawicy, ponieważ – jak tłumaczy dr Feleszko – nie ma skrupulatnych badań na ten temat. A jak sytuacja wygląda w innych krajach Europy? – Np. w Czechach wszawica występuje w ok. 14% szkół i przedszkoli, a w Belgii w 10%.

Jak rozpoznać wszawicę?

Objawem obecności wszy jest na ogół swędzenie głowy i karku. Jeśli zauważymy, że dziecko często się drapie, powinniśmy skontrolować włosy. W tym celu najlepiej kupić w aptece gęsty grzebień i przeczesać nim mokre włosy. Wszy dostosowują się do koloru włosów, dlatego w przypadku ciemnych włosów najlepiej użyć kontrastującego, jasnego koloru grzebienia, a do włosów blond – ciemnego. Jeśli zauważymy, że pomiędzy zębami grzebienia zostały wszy, larwy lub jajeczka (gnidy) powinniśmy zastosować specjalny preparat (np. szampon lub piankę), który można kupić w aptece bez recepty.

- Najbardziej skuteczne i najmniej szkodliwe są preparaty zawierające substancje należące do grupy olejów silikonowych. Są to nietoksyczne środki, które oblepiając głowę odcinają wszom dostęp do powietrza. Odradzam natomiast korzystanie z domowych sposobów – jak nacieranie głowy olejem czy octem, bo nie są skuteczne – mówi dr Feleszko.

W opinii doktora nie leczona wszawica może prowadzić do zakażenia bakteryjnego skóry i zmian liszajowatych, a w skrajnych przypadkach nawet do łysienia plackowatego.

Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (0)