PolskaWstępny raport ws. zderzenia dwóch samolotów koło Radomia

Wstępny raport ws. zderzenia dwóch samolotów koło Radomia

Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych opublikowała wstępny raport na temat zderzenia dwóch niewielkich samolotów na początku lipca koło Radomia. Zdaniem prowadzącego badanie Jerzego Kędzierskiego z PKBWL nie widzieli się do ostatniej chwili i "uniknięcie zderzenia było prawie niemożliwe". W wyniku zderzenia dwie osoby zginęły, a dwie odniosły lekkie obrażenia.

Wstępny raport ws. zderzenia dwóch samolotów koło Radomia
Źródło zdjęć: © PAP | Michał Walczak

08.08.2014 | aktual.: 08.08.2014 21:36

Opublikowany na stronie internetowej PKBWL raport zawiera zestawienie faktów dotyczących zderzenia, nie mówi jednak o jego przyczynach. Komisja nie wydała ani nie zaproponowała zaleceń profilaktycznych.

- Piloci nie widzieli się prawie do ostatniej chwili, więc uniknięcie zderzenia było prawie niemożliwe - powiedział prowadzący badanie członek PKBWL Jerzy Kędzierski. Jego zdaniem jest za wcześnie, by mówić, dlaczego doszło do katastrofy.

Według raportu 9 lipca na lotnisku Aeroklubu Radomskiego w Piastowie k. Radomia trwało szkolenie selekcyjne dla potrzeb lotnictwa wojskowego (jak podała wcześniej prokuratura, było to szkolenie kandydatów do Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie). Intensywne loty po kręgu nad lotniskiem - w załogach w składzie uczeń i instruktor - odbywały się od godz. 7 rano.

Ok. godz. 11.30 wystartował jeden z samolotów Cessna 152. Ok. godz. 11.52 jego załoga poinformowała, że zakończyła zadanie. Ok. godz. 11.53 wystartował drugi samolot tego samego typu. Maszynę pilotował uczeń.

Jak napisano w raporcie, podczas zakrętu, gdy prawe skrzydło drugiego samolotu podniosło się do góry, instruktor zauważył, że w odległości ok. 50 m z prawej strony zbliża się inna maszyna. Instruktor przejął stery i znacznie zwiększył przechylenie w zakręcie tak, że skrzydła maszyny ustawiły się w pionie. "Pomimo wykonania tego manewru nastąpiło zderzenie samolotów w powietrzu na wysokości ok. 800-900 stóp (ok. 240-270 m - przyp. red.) nad poziomem terenu" - napisano w raporcie.

Samolot, który wystartował jako drugi, wszedł w korkociąg, ale instruktor wyprowadził go i wylądował na przygodnym terenie, co skończyło się kapotażem (samolot przewrócił się przez nos na grzbiet). Instruktor i uczeń wyszli z maszyny o własnych siłach.

W tym samolocie - jak napisano - podczas zderzenia przednie podwozie zostało wyłamane w lewą stronę, drzwi po prawej stronie zostały wgniecione. Stwierdzono też ślady farby z z drugiej maszyny - po prawej stronie samolotu, na widelcu podwozia przedniego, masce silnika i u nasady zastrzału. Z kolei na śmigle znaleziono wgniecenia świadczące o uderzeniu w twardy przedmiot.

Samolot, który wystartował jako pierwszy, po zderzeniu spadł na grzbiecie do stawu. Uczeń i instruktor zginęli. W tej maszynie stwierdzono brak poszycia w tylnej części kadłuba, przed usterzeniem pionowym i brak prawej połówki usterzenia poziomego.

Śledztwo ws. wypadku prowadzi też radomska prokuratura. W połowie lipca informowała ona, że bierze pod uwagę różne wersje - błąd pilotów, błąd kontrolerów lotu oraz przyczyny techniczne.

Śledczy szukają świadków zderzenia, bowiem ich relacje mogą pomóc w odtworzeniu wypadku i ustaleniu jego przyczyn. Świadkowie mogą zgłaszać się osobiście lub zadzwonić do Prokuratury Okręgowej w Radomiu albo na policję. Do prokuratury zgłosiła się już m.in. osoba, która jechała samochodem i zaobserwowała przebieg wypadku, oraz będący świadkami zdarzenia właściciele pobliskich ogródków działkowych. Wcześniej śledczy przesłuchali także dwie osoby ocalałe w wypadku.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (87)