PolskaWspółpracownik Kwaśniewskiej nie współpracował z SB

Współpracownik Kwaśniewskiej nie współpracował z SB

Andrzej Kratiuk, szef rady Fundacji "Porozumienie bez barier" Jolanty Kwaśniewskiej, nie jest winny składania fałszywych zeznań w 2005 r., gdy przed komisją śledczą ds. PKN Orlen mówił, iż nie był współpracownikiem SB. On sam uważa, że sprawa była polityczna.

11.04.2011 | aktual.: 11.04.2011 15:56

W poniedziałek Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia nieprawomocnie uniewinnił Kratiuka od zarzutu (za który grozi do 3 lat więzienia). Według prokuratora, który wnosił o karę 2 tys. zł grzywny, miał on "obowiązek odpowiedzieć twierdząco na pytanie o związki z SB". Obrońca wnosił o uniewinnienie, dowodząc, że Kratiuk nie był współpracownikiem SB. Adwokat podkreślał, że jako radca prawny w oświadczeniu lustracyjnym zaprzeczył on związkom z SB - a IPN nie wytoczył mu procesu "o kłamstwo lustracyjne" za podanie nieprawdy.

W lutym 2005 r. Kratiuk powiedział posłom jako świadek, pytany przez posła Samoobrony Andrzeja Grzesika, że nie był współpracownikiem służb specjalnych. Na podstawie teczek z IPN komisja uznała, że zeznał nieprawdę i zawiadomiła prokuraturę. W grudniu 2005 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wysłała do sądu akt oskarżenia. Według niej z akt IPN wynika, że od 1984 r. do marca 1989 r. Kratiuk był "kwalifikowanym osobowym źródłem informacji, zarejestrowanym jako 'kontakt operacyjny A.K.' o numerze 42847". Zdaniem prokuratury miał udzielać SB informacji m.in. o nastrojach studentów, przygotowaniach do wyjazdów za granicę, wizytach Jana Pawła II i nieprawidłowościach gospodarczych w ZSP.

55-letni Kratiuk uznał zarzut za przejaw "dyspozycyjności prokuratury na granicy sprostytuowania". Mówił, że sprawę wytoczono mu, bo jest związany z b. prezydentem, a "zdynamizowaniem śledztwa" chwalił się minister sprawiedliwości z PiS Zbigniew Ziobro. Wyjaśniał, że jego spotkania z lat 80. jako szefa warszawskiej rady Zrzeszenia Studentów Polskich ze znaną mu wcześniej kobietą-oficerem SB, były jawne i dlatego nie można ich uznać za tajną i świadomą współpracę. - Wszyscy w ZSP wiedzieli, że pani, która do nas przychodzi na jawne rozmowy, jest z SB - dodawał. Mówił też, że miał obowiązek tych kontaktów, a nie miał świadomości, że założono mu teczkę. Podkreślał, że nie ma w niej żadnego raportu, podpisu, wynagrodzeń.

W 2010 r. sąd umorzył sprawę, uznając na wniosek obrony, że czyn Kratiuka nie ma cech przestępstwa. Sędzia Mariusz Stelmaszczyk powiedział, że pytanie o związki Kratiuka z SB było bezprawne, bo nie miało żadnego związku z zakresem prac komisji. - Jeśli komisja zadaje pytanie bezprawne, nie może żądać odpowiedzialności za fałszywe zeznania - dodał. Prokuratura odwołała się, a wyższa instancja uchyliła umorzenie.

W uzasadnieniu poniedziałkowego wyroku sędzia Katarzyna Rutkowska-Giwojno powiedziała, że nie można uznać, by czyn Kratiuka wyczerpał znamiona przestępstwa. Powołała się na zapis ustawy lustracyjnej z 1997 r., że współpracą z SB nie jest działanie, które wynikało z obowiązku ustawowego. Sędzia podkreśliła, że ustawa o MSW z 1983 r. nakładała m.in. na szefów organizacji społecznych obowiązek współdziałania ze służbami. - Takie osoby nie mogły odmówić spotkań - dodała.

- Czekałem na taki wyrok od 6 lat - powiedział Kratiuk dziennikarzom. Dodał, że do tego procesu nie powinno w ogóle dojść "przy elementarnej przyzwoitości prokuratury". Ocenił, że wokół ludzi fundacji J. Kwaśniewskiej "toczą się rożne prawne zabiegi", co - jego zdaniem - jest powodem procesu. Według niego "chodzi o pokazanie, któż otacza byłą parę prezydencką: ludzie co najmniej podejrzanej konduity". Zdaniem Kratiuka sąd powinien zwrócić uwagę prokuraturze na "politycznie dyspozycyjnych" prokuratorów.

Nie wiadomo, czy prokuratura odwoła się od wyroku.

Kratiuk był w latach 2002-2004 członkiem Rady Nadzorczej PKN Orlen - koncern był jednym z tzw. złotych sponsorów Fundacji "PbB". W 2004 r. prokuratura i ABW przeszukały kancelarię prawną KNS, której Kratiuk jest współwłaścicielem. O zabezpieczenie akt wnosiła sejmowa komisja śledcza, która chciała dowieść, że za pośrednictwem tej spółki mogły być transferowane pieniądze z PKN Orlen do firm powiązanych z politykami lewicy. Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie "prania brudnych pieniędzy". Katowicka prokuratura oskarżyła zaś Kratiuka wraz z innymi osobami o niegospodarność i "pranie brudnych pieniędzy". Wg prokuratury, proceder nie miał związku z Fundacją "PbB". Podejrzanym grozi do 10 lat więzienia. Kratiuk nie przyznaje się. Uważa, że także ten zarzut jest motywowany politycznie.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (33)