Wspólna konferencja prezydentów Polski i Estonii. "W Europie jest tylko jeden taki kraj"
Wojna przeciwko Ukrainie pokazuje, jak krucha jest wolność. Widzimy bardzo jasną rolę Polski we współpracy na rzecz bezpieczeństwa w regionie - powiedział prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves podczas wspólnej konferencji z prezydentem Andrzejem Dudą. Ilves z uznaniem mówił też o roli Polski we współpracy na rzecz bezpieczeństwa w regionie.
Estonia jest pierwszym krajem, który odwiedza prezydent Duda.
Ilves powiedział, że 76 lat temu Ribbentrop i Mołotow, przedstawiciele Stalina i Hitlera, podpisali w Moskwie tajny protokół, w którym dwa totalitarne reżimy podzieliły Europę miedzy siebie, co doprowadziło do strasznych zbrodni.
- Polska była pierwszą, która straciła wolność, zaatakowana 1 września 1939 roku przez Niemców, a dwa i pół tygodnia później ze wschodu, o czym ludzie w Europie często zapominają - podkreślił prezydent Estonii.
- Ja osobiście mam powody sądzić, że nasz wschodni sąsiad wydaje się postrzegać ten obszar jako najbardziej wrażliwy obszar NATO. Jest to miejsce, w którym zdecydowanie i przekonania NATO najłatwiej przetestować.
Zaznaczył, że z tego powodu należy budować możliwości wojskowe, które są w stanie odpowiedzieć na nowe wyzwania. - Oznacza to również, że musimy dać jasny i czysty przekaz - że jesteśmy zjednoczeni w naszym zdecydowaniu, aby bronić każdego i wszystkich członków sojuszu, wszystkich naszych sojuszników - powiedział.
Ilves mówił też o roli Polski we współpracy na rzecz bezpieczeństwa w regionie. - Jest tylko jeden duży kraj w Europie, który rozumie termin "masowe deportacje". Żadne inne wielkie kraje nie mają swoich doświadczeń z masowymi deportacjami, np. na Syberię - powiedział.
Duda: nie ma pokoju na świecie bez poszanowania prawa międzynarodowego
- Nie ma pokoju na świecie bez poszanowania prawa międzynarodowego, nie można się zgadzać, kiedy naruszane są granice i suwerenność państw - oświadczył z kolei w Tallinie prezydent Andrzej Duda.
- To jest sprawa jednoznaczna, nie wolno nam się zgadzać, kiedy to prawo międzynarodowe jest naruszane, kiedy naruszane są granice, kiedy naruszana jest suwerenność i niepodległość państw. Tak się niestety znowu dzieje w Europie - powiedział Duda w Muzeum Okupacji, gdzie wygłosił przemówienie związane z Europejskim Dniem Pamięci Ofiar Reżimów Totalitarnych, przypadającym w rocznicę podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow.
Według Dudy nie można dopuścić do tego, żeby tylko argument potencjału gospodarczego, czy militarnego, rozstrzygał w relacjach międzynarodowych.
Zdaniem prezydenta, trzeba nakłaniać w "spokojny, ale zdecydowany sposób do powrotu do przestrzegania prawa międzynarodowego". - To wielkie zadanie, na razie nie w pełni udaje się je zrealizować, myślę że na przyszłość potrzebne są nam nowe rozwiązania i o tych nowych rozwiązaniach trzeba będzie mówić na forum UE, ale także na forum NATO - zaznaczył.
- Potrzebujemy z jednej strony mądrej dyplomacji, a z drugiej potrzebujemy wspólnoty i zgody w najważniejszych sprawach; o tę zgodę trzeba spokojnie zabiegać - przekonywał Duda.
"Obecność NATO na wschodniej flance - logiczna i uzasadniona"
Odpowiadając na pytania dziennikarzy po wizycie w Muzeum Okupacji w Tallinie Duda podkreślił, że wraz z odzyskaniem przez kraje regionu - Polskę, Litwę, Łotwę, Estonię, Czechy, Słowację, Węgry, Bułgarię i Rumunię - niepodległości, suwerenności oraz późniejszym ich wstąpieniem do NATO nastąpiło zdecydowane przesunięcie granicy sojuszu, także "w sensie rzeczywistym".
Jak zauważył, na dawnej wschodniej flance sojuszu były obecne i do dziś funkcjonują bazy NATO i armii Stanów Zjednoczonych. - W związku z tym zapraszamy i oczekujemy, aby te zaprzyjaźnione z nami, sojusznicze jednostki wojskowe, czy uzbrojenie pochodzące z państw NATO, zostało zlokalizowane na terenach, które są dzisiaj rzeczywistą wschodnią flanką sojuszu - powiedział.
Jak ocenił, jest to propozycja "absolutnie logiczna i nie tylko historycznie, ale i współcześnie uzasadniona".
- Świat się zmienił, ale świat się zmienia cały czas, dynamicznie, i raz jest w tej przestrzeni światowej bezpieczniej, raz mniej bezpieczniej. Dzisiaj są trudne czasy, także dla naszej części Europy. Sytuacja jest wszystkim znana - odradzają się tendencje imperialne i obecność sił sojuszu dla naszych krajów jest gwarancją - powiedział.
Jak dodał, to, czy będzie to obecność w postaci "infrastruktury krytycznej", czy w postaci obecności żołnierzy, jest kwestią do ustalenia. - Takie decyzje wymagają konsensusu - powiedział Duda.
"Pakt Ribbentrop-Mołotow - otwarcie bramy dla Hitlera"
Prezydent podkreślił, że 23 sierpnia to dzień szczególny dla wielu narodów - Estończyków, Polaków, Łotyszy, Litwinów, Finów i Rumunów. Przypomniał, że te kraje zostały objęte paktem Ribbentrop-Mołotow. - Pakt Ribbentrop-Mołotow dzielił Europę, to pakt, który stał się tak naprawdę otwarciem bramy dla Hitlera do II wojny światowej (...) to porozumienie tragiczne dla naszych narodów - zaznaczył.
Jak dodał, na zachodzie Europy nie mówi się wiele o pakcie Ribbentrop-Mołotow, m.in. o tym, że było to "jaskrawe i jawne naruszenie prawa międzynarodowego". - Pamięć i prawda historyczna jest niezwykle ważna, tylko ona pozwala budować dobre relacje pomiędzy narodami - przekonywał prezydent.
Zdaniem Dudy "Polacy poprzez Solidarność potrafili pokazać światu naszą podmiotowość i nasze oczekiwanie". - Podmiotowość musi być podstawą relacji międzynarodowych - podkreślił.
Wcześniej prezydent Duda rozmawiał z prezydentem Estonii Toomasem Hendrikiem Ilvesem; obaj przywódcy złożyli wieńce pod Pomnikiem Niepodległości w Tallinie.
W niedzielę zaplanowano jeszcze spotkania prezydenta Dudy z premierem Taavi Roivasem i przewodniczącym estońskiego parlamentu Eikim Nestorem.
Europejski Dzień Pamięci Ofiar Reżimów Totalitarnych - początkowo funkcjonujący pod nazwą Europejskiego Dnia Pamięci Ofiar Stalinizmu i Nazizmu - został ustanowiony przez Parlament Europejski w 2008 roku.
76 lat temu, 23 sierpnia 1939 r. minister spraw zagranicznych III Rzeszy Joachim von Ribbentrop i Wiaczesław Mołotow, ludowy komisarz spraw zagranicznych Związku Sowieckiego, a zarazem przewodniczący Rady Komisarzy Ludowych - obaj reprezentujący totalitarne mocarstwa - podpisali w Moskwie pakt o nieagresji wraz z tajnym protokołem dodatkowym, którego konsekwencją był IV rozbiór Polski.