"WSJ": Rosja coraz większym zagrożeniem dla pokoju w Europie
Rosja jest coraz większym zagrożeniem dla pokoju i stabilności w Europie, a im dłużej Zachód czeka z odpowiedzią, tym wyższe będą koszty - pisze "Wall Street Journal". Gazeta apeluje m.in. o bardziej zdecydowane sankcje i zwiększenie wiarygodności NATO. Choć Ukraina nie należy do NATO, to USA powinny wysłać broń śmiercionośną na Ukrainę, by Putin dwa razy zastanowił się nad tym, jaki koszt może mieć inwazja - czytamy.
Oczekuje, że już w poniedziałek USA i UE rozszerzą sankcje przeciwko Rosji. Jednak, jak zauważa "Wall Street Journal", z powodu obaw o gospodarcze szkody w Europie "znowu będą one stonowane".
Zachód nadal łudzi się, że "dzięki odpowiedniej ilości marchewek i kijów Rosja Władimira Putina może wrócić do europejskiej owczarni" - pisze "WSJ". Jednak jest to fałszywa diagnoza, a Zachód w ten sposób sam się oszukuje - twierdzi dziennik. Przypomina, że właśnie w taki sposób Zachód odpowiedział na rosyjską inwazję w Gruzji w 2008 r.(...), a "sześć lat później Putin zajął Krym i jego siły specjalne wzbudzają niepokoje na wschodzie Ukrainy".
Zachód powinien zrozumieć, że Rosja Putina jest "autorytarnym reżimem dążącym do ponownego ustalenia zasad rządzących postzimnowojenną Europą" - dodaje "WSJ", przypominając, że Rosja zmodernizowała ostatnio swoje wojsko. "Moskwa nie ma legitymacji demokratycznej, a jej gospodarka opiera się głównie na eksporcie paliw kopalnych. Dlatego do utrzymania władzy Kreml musi wykorzystywać coraz bardziej zjadliwy nacjonalizm i zagraniczne podboje" - zaznacza gazeta.
Spójna odpowiedź na działania Rosji powinna rozpocząć się od szczerego określenia charakteru reżimu Putina. Prowadząc w krajowych mediach "szkaradną kampanię propagandową" Kreml promuje antyamerykanizm, twierdzi, że USA promują faszyzm i dążą do politycznej dominacji w Europie. Zachodni przywódcy muszą powiedzieć prawdę o tym swoim obywatelom, by zaczęli oni rozumieć zagrożenie - apeluje gazeta.
"Zachód musi też działać z większą jednością i przekonaniem. Putin zrozumiał, że może rozdzielić Europę Zachodnią od Środkowej, a nawet od USA" - dodaje "WSJ". Według dziennika najsłabszym ogniwem są Niemcy, gdyż wielu polityków i biznesmenów "jest na liście płac rosyjskich firm energetycznych". Z braku zjednoczonego zachodniego frontu sankcje mają osłabiony wpływ, a Putin i jego oligarchowie są przekonani, że uda im się uniknąć krótkoterminowej kary.
Zdaniem "WSJ" gospodarka Rosji będzie podatna na sankcje, jeśli Zachód wprowadzi je na poważnie. Gazeta pisze o "fali nacjonalistycznej popularności" Putina dzięki podbojowi Krymu. "Ale to się skończy, jeśli Rosjanie dojdą do wniosku, że przygody prezydenta sprawiają, iż są oni biedniejsi" - ocenia "WSJ".
Według gazety Zachód musi też podjąć szybsze działania, by zmniejszyć uzależnienie Europy od rosyjskiej energii. Prezydent USA Barack "Obama powinien wysłać globalny sygnał, nakazując swojemu departamentowi energetyki wydanie zgody na każdą propozycję eksportu gazu ziemnego w postaci ciekłej" - wyjaśnia "WSJ".
Ponadto konieczne jest też "ożywienie sił NATO i ich wiarygodności", m.in. poprzez "większe niż symboliczne rozmieszczenie żołnierzy w Polsce i krajach bałtyckich". Choć Ukraina nie należy do NATO, to USA powinny wysłać broń śmiercionośną na Ukrainę, by Putin dwa razy zastanowił się nad tym, jaki koszt może mieć inwazja.
"Zachodni przywódcy i ich publika chcieli wierzyć, że koniec zimnej wojny oznacza też koniec konfliktu w Europie. Po Gruzji w 2008 roku ta bańka powinna była pęknąć, ale po Ukrainie nie ma już usprawiedliwienia. Rosja Putina jest coraz większym zagrożeniem dla pokoju i stabilności w Europie, a im dłużej Zachód czeka z odpowiedzią, tym wyższe będą koszty" - konkluduje "WSJ".