Wsi spokojna, wsi tęczowa. Sołtys nie uklęknie, ale wiatę postawi© WP.PL | Maciej Stanik

Wsi spokojna, wsi tęczowa. Sołtys nie uklęknie, ale wiatę postawi

Piotr Barejka
1 czerwca 2019

Na wiejskie imprezy sołtys chodzi z chłopakiem. Tańczą ze staruszkami na balu w remizie. Choć wcześniej słyszał: "o, pedały". Mieszkańcy chcieli go odwołać, bo czuli się oszukani. Przed wyborami nie mówił im, że jest gejem.

W środku wsi jest staw. Wodę otaczają domy, a obok przebiega asfaltowa szosa. Raz Marcin przycinał tam wierzbę, która rosła nad brzegiem.

- Ty pedofilu! - Usłyszał nagle.

Podniósł wzrok, zobaczył starszego mężczyznę. Stał paręnaście kroków od niego. Uznał, że musiały pomylić mu się słowa.

- Pedale, jeśli już - poprawił go. - A nie pedofilu.

Minął kwadrans, może dwa. Wciąż przycinał gałązki, gdy ten sam mężczyzna wrócił nad staw. Tym razem stanął na tym samym brzegu, co on. Podszedł, przeprosił i zniknął.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

Sołtys z chłopakiem

Wtedy wieś była szara. Rozpadające się wiaty przystankowe straszyły na poboczach. Wokół stawu rosły gęste krzaki. Nie było nawet tabliczek z nazwami ulic, a co dopiero placu zabaw czy ławek, na których można by odpocząć.

To był też czas, gdy zbliżały się wybory na sołtysa. Marcin kandydował już wcześniej, tylko wtedy był młody, niedoświadczony. Przegrał. Ale po paru latach, jak skończył studia, wrócił do wsi. Miał siłę, żeby działać, a mieszkańcy stracili cierpliwość do poprzedniego sołtysa.

Zaraził wizją, że wieś odzyska dawny blask, a być może zyska taki, jakiego jeszcze nigdy nie miała. Ulice będą czyste i oświetlone, dzieci dostaną plac zabaw, a wokół stawu staną ławki. I tym razem wybory wygrał.

Chwilę świętował, przykręcił czerwoną tabliczkę na ścianie domu, oto pod tym adresem mieszka sołtys. Wkrótce okazało się, że i jedyny we wsi gej.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

On nas oszukał

Wtedy we wsi zawrzało. Część mieszkańców była oburzona. Mówiła, że sołtys ich oszukał. Bo gdyby wcześniej wiedzieli, że jest gejem, to by nie głosowali. Skarżyli się, że taki sołtys przynosi wstyd. Słyszeli już, jak okoliczne wioski się śmieją.

Zawiązała się grupka przeciwników, która próbowała wymyślić, jak sołtysa odwołać. Poszli do wójta, ale wójt rozłożył tylko ręce. Jak przez orientację odwołać ze stanowiska? Nie da się, usłyszeli mieszkańcy. Ale mówili, że trzeba patrzeć sołtysowi na ręce, bo pieniądze zaczną uciekać. Obserwujmy wiejskie wydatki.

Pozostali im się dziwili, bo po co komu zaglądać do łóżka? Chłopak, dziewczyna, co za różnica. Niech się spotyka, z kim mu się podoba, byle o wioskę dbał. I czas pokaże, czy było warto.

Wiata w czynie społecznym

Nowy sołtys czuł, że nie może mieszkańców zawieść. Dlatego sam brał foliowy worek, kosz na kółkach, miotłę i szedł przez wieś. Zbierał z ulic śmieci, zamiatał liście i piasek. Kosił trawniki, pielił, sadził i przycinał krzewy.

Postanowił, że najpierw pozbędzie się starych, rozpadających się przystanków. Straszyły każdego, kto we wsi wysiadał. Więc poszedł do wójta, żeby poprosić o pieniądze. Urzędnicy śmiali się, że wiatr im te nowe wiaty zdmuchnie. Ale pieniądze dali.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

Pierwszą wiatę postawił samemu. Parę desek, jedne poziomo, drugie pionowo, a nad nimi dach. Mieszkańcy zobaczyli, uwierzyli. I tak kolejną wiatę budował już razem z nimi, potem przy trzeciej, ostatniej, znów pomogli. Ba, nawet pomalowali deski. Bez żadnej zapłaty.

Nie mógł też patrzeć na to, jak wygląda staw. Sam środek wsi. Zdecydował, że i to trzeba zmienić. Tak, aby stał się miejscem, w którym można usiąść, odpocząć, porozmawiać z sąsiadem. Ogłosił więc, że kto chce, niech znów przyjdzie pomóc. Wspólnymi siłami zmieńmy to miejsce, zaapelował

I wtedy mieszkańcy zaskoczyli go, jak nigdy wcześniej. Pojawiły się nie trzy, nie cztery osoby, ale trzydzieści. Ktoś wziął łopatę i kopał doły, a nie siedział przed telewizorem. Inny sadził rośliny, kolejny ciął krzewy, a nie krzyżówki rozwiązywał. Skosić trzeba było trawę, okolicę posprzątać, roboty w bród. Marcin starał się nad nią panować, a strażacy z wiejskiej remizy budowali drewniany pomost.

Potem spojrzeli z dumą na uporządkowany staw, ławki i pomost, który nazwali swoim molo. Gdy sołtys otwierał to nowe serce wsi, powiedział, że zrobili je wszyscy razem, w czynie społecznym. Oto efekt pięciu tysięcy godzin ich pracy, każdy dołożył coś od siebie.

Wieść o tym prędko rozeszła się w lokalnych gazetach. I wtedy sołtys pobliskiej wsi stwierdził, że nie może być gorszy. Też zrobił inwestycję w czynie społecznym. I jego mieszkańcy pracowali o sto godzin dłużej.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

Sołtys jako Elvis Presley

Do wsi wróciły też imprezy, których od wielu lat nie było. Tak jak sobótka. Pierwsza miała być przełomowa. Nie tylko dlatego, że odbywała się jako bal przebierańców. Bardziej przez to, że sołtys miał przyjść z chłopakiem. Bo co innego słowa, a co innego pokazać się publicznie, wprost przed mieszkańcami.

Myśleli, jak się przebrać. Marcin uznał, że zaczesze włos i pójdzie jako Elvis Presley, a jego chłopak przebrał się za kobietę pierwotną. Tak weszli na scenę. Rozpoczęli zabawę, a po chwili... tańczyli już z mieszkańcami. Nikt nie miał oporów, nikt nie komentował.

Marcin cieszył się, bo wiedział, że niewielu może czegoś takiego doświadczyć. Zaczęli oceniać go po czynach. Choć są i tacy, którzy nie mogą tego przeboleć.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

Jak sołtys z proboszczem

Mówi się, że żyć można jak pies z kotem, ale w Leśniewie można też jak sołtys z proboszczem. Ich relacje są nie tyle złe, co wręcz nieistniejące. Bo sołtys, jako ateista, antyklerykał i przyszły apostata, z proboszczem nie współpracuje.

Raz wszedł po schodkach do ceglanej, przedwojennej parafii. Zapukał na plebanię, a proboszcz zasypał go pytaniami. Bo dlaczego tak głośno sołtys mówi, że jest ateistą? Jakie sołtys ma z tym przemyślenia związane? I mieszkańcom nie podoba się, że sołtys był z chłopakiem na dożynkach, że bez garnituru przyszedł.

Chciał wtedy zamówić mszę za mieszkańców, może na bal seniora, a może z jakiejś innej okazji. Czasem musi, ale postanowił, że za intencję mszalną on, jako sołtys, nie zapłaci. I to też nie spodobało się proboszczowi.

Więc proboszcz, który od lat modlił się tak samo, czyli na na ufundowanej przez sołtysa mszy za mieszkańców, wtedy zaczął modlić się po prostu za mieszkańców. Sołtysa już nie wspomina z ambony.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

Pan P. sprząta ulice

Nieopodal parafii starszy, trochę zgarbiony mężczyzna zamiata piasek sprzed przystanku. Klnie pod nosem, że co zmiecie, to znów nawieje. To pan P. Gdy parę lat temu odwiedził go sołtys, to nie mógł uwierzyć, że w takich warunkach mieszkają ludzie w jego wsi.

Mieszkał wtedy z żoną w przyczepie. Nie mieli ani toalety, ani prysznica. Nie dochodziła do nich bieżąca woda. Zimą mieli tylko mały piec, przy którym grzali się na zmianę. Trochę on posiedział, trochę ona. Tak musieli przetrwać siarczyste mrozy.

Sołtys zarządził u nich remont. Drewniane konstrukcje, dołączone do przyczepy, zmieniły się w dwa pokoje. Zrobili w nich podłogi, zbudowali łazienkę, zainstalowali ogrzewanie. Potem doprowadzili wodę, a na koniec wszystko pomalowali.

I jeszcze pan P. dostał pracę, aby utrzymać siebie i żonę, która podupadła na zdrowiu. Tak wciąż dba o porządek we wsi. Mówi, że dla niego liczy się tylko to, kto jakim jest człowiekiem, a nie z kim do łóżka chodzi.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

Lepiej, żeby milczał

Niektórych boli jednak to, że sołtys tak krytykuje Kościół. Nie potrafi się z proboszczem dogadać, a na mszy nie uklęknie. Nie widać go w parafii, która jest taka ładna, zadbana i otoczona zielenią. Rosną przed nią tuje, obok stoi pomnik papieża. Dla wielu to miejsce ważne, być może najważniejsze we wsi.

Kościół mija babcia, która właśnie odebrała wnuki ze szkoły. Kręci tylko głową, gdy słyszy o sołtysie. Mówi, że wnukom nie tłumaczy, kim on jest. Po co mieszać dzieciom w głowach? Jak w rodzinie to by było, to wtedy by się wyjaśniło, co wujek woli. Ale tak lepiej przemilczeć. I niech sołtys też lepiej zamilknie.

Za nią idzie młodsza kobieta. Jedno dziecko w wózku, drugie za rękę. Na sołtysa macha tylko ręką. Uważa, że swoje poglądy powinien zachować dla siebie, a nie głośno o nich mówić. Po co się z tym tak obnosić? Aż szkoda słuchać, jak on wciąż tylko o tym, że księża są źli. No i gejem niech sobie będzie, tylko nie wszyscy o tym muszą wiedzieć.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

Dumę czuję

Zdarza się, że do sołtysa piszą nie tylko mieszkańcy, którzy nie mogą doczekać się oświetlenia. Bo piszą też ludzie z okolicznych wsi. Ci, którzy mają problem ze swoją orientacją. Ci, którzy boją się powiedzieć głośno. Nawet osoba, która chciała popełnić samobójstwo.

On w swojej wsi, odkąd się ujawnił, takich problemów nie ma. Wspomina lekkość, którą wtedy poczuł. Satysfakcję, że może powiedzieć to własnym mieszkańcom. I bezpieczeństwo, które mimo wszystko mu dali.

Na spotkaniach wiejskich, gdy zbierają się wszyscy, on dziękuje za wsparcie nie tylko rodzinie, ale też swojemu chłopakowi. Otwarcie, bo nikt z mieszkańców już nie wyzwie go od pedałów, choć często się z nim nie zgadzają. I poza stawem, placem zabaw i przystankami, właśnie to jest jego dumą.

Marcin Nikrant jest sołtysem wsi Leśniewo (woj. pomorskie) już trzecią kadencję. Po raz pierwszy został wybrany w 2011 roku, po raz drugi w 2015, a po raz trzeci w 2019. Rządzi wsią nieprzerwanie od 8 lat. Od niedawna pełni też funkcję radnego gminy Puck.

Piotr Barejka

sołtysgejlgbt
Komentarze (718)