"Wściekłe" mrówki atakują
Australijscy naukowcy zaapelowali do rządu o pomoc w zwalczaniu inwazji żółtych mrówek grożącej rozprzestrzenieniem się po całym kraju. Byłoby to zagrożenie dla wielu gatunków zwierząt i roślin.
Żółte mrówki rozpylają jad oślepiający zwierzęta, ale nawet ludzi. Zwierzęta giną z głodu, ponieważ pozbawione wzroku nie mogą polować. Człowiek może zaś stracić wzrok, jeśli jad mrówczy dostanie się do oczu i nie zostanie udzielona na czas pomoc medyczna.
Do tej pory mrówki przyczyniły się do wyginięcia na Wyspach Wielkanocnych 20 milionów czerwonych krabów, wielu miejscowych ptaków i roślin. Kampania przeciw mrówkom trwała na tej wyspie pięć lat.
Szkodniki dotarły jednak do Północnej Australii, gdzie zagnieździły się w 63 miejscach. Naukowcy ostrzegli, że jeśli mrówki nie zostaną zwalczone, rozprzestrzenią się, pustosząc cały kraj. Ich zdaniem to tylko kwestia czasu.
Pochodzące z Afryki żółte mrówki, zwane są także "wściekłymi", z powodu nieobliczalnego zachowania w chwili zagrożenia. Tworzą one wielkie kolonie liczące setki milionów osobników. Taka kolonia - po zagnieżdżeniu się - szybko poszerza swoje terytorium, zostawiając po sobie liczne ofiary i zniszczenia.
Obecnie australijscy naukowcy przygotowują wspólnie z Aborygenami trzyletni plan zwalczania mrówek. Przedstawiciel Aborygenów powiedział, że jeśli mrówki nie zostaną zlikwidowane, to zniszczą ziemię, kulturę i życie na ich terytorium. (reb)