Uwaga!

Ta strona zawiera treści przeznaczone
wyłącznie dla osób dorosłych.

RegionalneWrocławWrocław. Zmarły lekarz był pedofilem? Szpital wydał oświadczenie

Wrocław. Zmarły lekarz był pedofilem? Szpital wydał oświadczenie

Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu czeka na wyniki sekcji zwłok lekarza, którego ciało znaleziono w jednym z wrocławskich hoteli. Nieoficjalne informacje mówią o tym, że przedawkował on narkotyki. Oświadczenie w jego sprawie wydał już Szpital Wojskowy przy ul. Weigla.

Wrocław. Zmarły lekarz był pedofilem? Szpital wydał oświadczenie
Wrocław. Zmarły lekarz był pedofilem? Szpital wydał oświadczenie
Źródło zdjęć: © Policja
Katarzyna Łapczyńska

11.12.2020 | aktual.: 02.03.2022 20:06

Do śmierci Remigiusza D. doszło pod koniec listopada. Lekarz spędzał noc w jednym z wrocławskich hoteli. Towarzyszył mu Robert B. Z nieoficjalnych informacji wynika, że mężczyźni zażywali narkotyki. Jeden z anonimowych informatorów "Gazety Wyborczej" twierdzi, że medyk miał skłonności do używek, a w feralną noc po prostu przedawkował.

Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu nie potwierdza informacji o przyczynach śmierci Remigiusza D. - Nie mamy jeszcze wyników sekcji zwłok - powiedział Radiu Wrocław Radosław Żarkowski, rzecznik wrocławskiej prokuratury. Dodał przy tym, że podczas oględzin zabezpieczono sprzęt elektroniczny.

Wrocław. Zmarły lekarz był pedofilem? Szpital wydał oświadczenie

To, co na nim znaleziono, jest jeszcze bardziej szokujące od przyczyn śmierci lekarza. Według "Gazety Wyborczej" na telefonie ofiary znaleziono między innymi filmy pornograficzne z udziałem małych dzieci. Towarzyszący Remigiuszowi D., Robert B. usłyszał już zarzuty posiadania pornografii dziecięcej. 

Jeden z policjantów pracujących na miejscu zdarzenia zdecydował się wypowiedzieć publicznie. - Widziałem w życiu wiele rzeczy, wiele okropieństw. Ale to była pornografia z wykorzystywaniem dzieci pięcio- i sześcioletnich. Do tego sceny z sadystycznych orgii z udziałem dorosłych. W tym nagrania denata i towarzyszącemu go mężczyzny, którzy uprawiali seks wysmarowani własną krwią, której sobie wcześniej upuszczali, wszystko nagrywając telefonami - powiedział "Gazecie Wyborczej" poruszony funkcjonariusz. 

W tej sytuacji specjalne oświadczenie wydał Szpital Wojskowy przy ul. Weigla, gdzie w ostatnim czasie pracował zmarły lekarz. - Wstrząśnięci medialnymi doniesieniami dotyczącymi jednego z lekarzy dyżurujących w naszym szpitalu, informujemy, że doktor D. świadczył usługi medyczne w 4. WSK od marca tego roku. Został zatrudniony jako firma zewnętrzna, na kontrakcie, pełniąc w miesiącu kilka dyżurów w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym - poinformowała Marzena Kasperska, rzecznik prasowy wojskowej placówki.

- Po informacjach uzyskanych z prokuratury, natychmiast podjęliśmy kroki, by szczegółowo przeanalizować każdy aspekt jego aktywności zawodowej. Zarząd 4.WSK zapewnia pełną gotowość do ścisłej współpracy z organami prowadzącymi tę sprawę - dodała Kasperska.

Według ustaleń "Gazety Wyborczej", D. miał decydować się na dodatkowe godziny pracy, bo potrzebował pieniędzy na narkotyki. Tylko w ostatnim miesiącu pojawił się na 22 dyżurach w szpitalu przy ul. Weigla.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)