Wrocław. Wilk syty i owca cała. Inwestor wyburzył piękny budynek, zostawiając jedynie front
Oto przykład, jak radzić sobie z przepisami o ochronie zabytków. Można zostawić tylko zewnętrzną skorupę architektonicznej perły, resztę rozwalić w proch, a potem odbudować ze współczesnych materiałów - tanio, szybko, korzystnie.
Inwestycja nad Odrą, przy Wyspie Słodowej zadziwia. W zeszłym tygodniu z dawnej szkoły elementarnej przy ul. Drobnera - ceglanej, dostojnej budowli z 1876 roku - został tylko smętny szkielet. A właściwie tylko szczątki frontowej ściany, wyglądające jak pozostałości po wybuchu bomby.
Firma Tal&Co Management Brunengraber - inwestor, który buduje tu dwa apartamentowce z setką mieszkań, podziemnym parkingiem i usługami na parterze, wybrał taką technikę na ocalenie dawnego obrazu szkoły w przestrzeni miejskiej. Współczesne bryły wchłoną zabytkowy budynek, oprą się na nim. Budynek zostanie, choć jednocześnie już go nie będzie i nie stanie na przeszkodzie używaniu nowoczesnych materiałów i technologii budowania. Będzie szybko, sprawnie, taniej i skuteczniej, a nowe przejrzy się w starym i odwrotnie.
Inwestor uzyskał zgodę na taki sposób na zabytek. Zapłacił za nieruchomość miastu 3 miliony złotych, projekt architektoniczny Marcina Majora zdobył akceptację magistratu oraz konserwatora zabytków.
Wrocław. Wilk syty i owca cała. Inwestor wyburzył piękny budynek, zostawiając jedynie front
Okazało się bowiem, że chronić trzeba, zgodnie z przepisami, jedynie front i bok architektonicznej bryły, zatem pozostałą część obiektu można było bez żadnych obaw unicestwić.
Potwierdza to w rozmowie z TuWrocław Tomasz Myszko-Wolski z wrocławskiego magistratu. - Zapisy planu określają wymóg ochrony frontowej, północnej elewacji budynku oraz części elewacji bocznej od strony północnego wschodu. Zatwierdzony i realizowany projekt spełnia wymogi określone przez plan, dlatego też Miejski Konserwator Zabytków nie wniósł do niego zastrzeżeń, a organ administracji architektoniczno-budowlanej go zatwierdził - ujawnia urzędnik.