RegionalneWrocławWrocław. Strajk Kobiet. Dramatyczne chwile na marszu. "Ludzie krzyczeli, że mają noże!"

Wrocław. Strajk Kobiet. Dramatyczne chwile na marszu. "Ludzie krzyczeli, że mają noże!"

Do mrożących krew w żyłach zdarzeń dochodziło w środę na wrocławskich ulicach, którymi przemieszczali się uczestnicy protestów. Do ataku na maszerujących ruszyli młodzi, zamaskowani mężczyźni. Doszło do incydentów. Nie wiadomo, jak skończyć mógłby się jeden z nich, gdyby nie refleks kobiety, która zdarzenia oglądała z okna.

Wrocław. Strajk Kobiet. Dramatyczne chwile na marszu. "Ludzie krzyczeli, że mają noże!" Ucieczki, starcia, pobicia za sprawą ataków narodowców
Wrocław. Strajk Kobiet. Dramatyczne chwile na marszu. "Ludzie krzyczeli, że mają noże!" Ucieczki, starcia, pobicia za sprawą ataków narodowców
Źródło zdjęć: © PAP | Maciej Kulczyński

- Szłam z przyjaciółką i koleżankami w grupie innych osób w stronę Akademii Sztuk Pięknych przy ulicy Traugutta. Nagle przed nami ludzie zaczęli się cofać, ktoś krzyknął, że mają noże. Zrobiło się zamieszanie, moja koleżanka krzyczała, żebym uciekała, każdy zaczął biec w inną stronę, jedni ruszyli do Galerii Dominikańskiej, ja pobiegłam za grupą, która podążała w kierunku budynku ASP. Wpadliśmy na zamknięty dziedziniec. Słyszeliśmy krzyki i tupanie pościgu - opowiada Ewelina, wrocławianka pracująca w logistyce.

Było około 19.40. Na dziedzińcu, który okazał się pułapką bez drogi ucieczki, znalazło się kilkanaście osób. W grupie było trzech chłopaków, reszta to dziewczyny. Ktoś sprawdził wychodzące na dziedziniec drzwi na klatkę schodową. Były zamknięte.

- Byliśmy przerażeni - relacjonuje Ewelina. Nie wiedziałam, co dalej. Nagle zawołała do nas kobieta z okna. Kazała przycisnąć szybko domofon, podała numer mieszkania. Drzwi się otworzyły, w ostatniej chwili wbiegliśmy na schody i zatrzasnęliśmy bramę. Ktoś szarpał za klamkę.

Wrocław. Strajk Kobiet. Dramatyczne chwile na marszu. Ataki narodowców, pościgi, napaści, akty agresji

Po kilu minutach, które uciekinierom dłużyły się w nieskończoność, ich wybawicielka wyszła na schody. Powiedziała, że goniło ich trzech napastników, chcieli ich dorwać, ale na przeszkodzie stanęła im zatrzaśnięta bramka. Pobiegli dalej.

W chwili, gdy grupa, pewna już swojego bezpieczeństwa, przynajmniej w tej chwili, wyszła z bramy, na miejscu pojawiły się służby. - To byli zamaskowani policjanci w dwóch pick-upach, w pełnym wyposażeniu specjalnym - mówi Ewelina. - Byli bardzo uprzejmi i troskliwi. Przepraszali, że są o chwilę za późno, że nas nie ochronili przed tymi dramatycznymi momentami i że nie złapali agresorów - dodaje trzydziestolatka. I dodaje, że wierzy, że uda się jednak ustalić sprawców tego incydentu przy ASP.

- Mamy tu kamery. Być może zarejestrowały to zdarzenie. Jednak nie byłbym dobrej myśli. Czasem policja sprawdzała nasz monitoring w przypadku przykrych zdarzeń w okolicy. Niestety, nie okazywał się dość precyzyjny. Ale są tu bardzo dobre kamery miejskie, cztery albo pięć. Widzę je z biura - wyjaśnia Czesław Kuźniewski z ASP.

Wrocław. Strajk Kobiet. Dramatyczne chwile na marszu. Policja obejrzy monitoring miejski

Prezydent Wrocławia Jacek Sutryk już przed południem w czwartek wyraził swoją dezaprobatę wobec narodowców atakujących uczestników pokojowej manifestacji przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. Zaznaczył, że miejski monitoring ze wszystkich miejsc, w których doszło do konfliktów, przekazywany jest w ręce policji.

Jest nadzieja, że agresorzy zostaną rozpoznani i namierzeni. - Byłoby dobrze. Trzeba ich znaleźć, bo inaczej takie sytuacje mogą się powtarzać. Musimy uniknąć takich okropnych rzeczy. Bo ja na tym ślepym dziedzińcu miałam wrażenie, że to jakiś straszny film, że uczestniczę w wojnie domowej.

Aborcja. Magdalena Sroka ujawnia: Gowin zaprezentował nasze stanowisko Kaczyńskiemu

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)