RegionalneWrocławWrocław. RODOS jedyną formą wakacji w tym roku. Boom na ogrody działkowe

Wrocław. RODOS jedyną formą wakacji w tym roku. Boom na ogrody działkowe

Koronawirus sprawił, że najpewniej tego roku nie wybierzemy się na wymarzone wakacje. Alternatywą może być RODOS, czyli rodzinne ogródki działkowe ogrodzone siatką. Te właśnie przeżywają oblężenie. - Kiedyś to działka szukała człowieka, teraz człowiek szuka działki - mówi Wirtualnej Polsce Anna Dubowska z ROD Zabłocie we Wrocławiu.

Wrocław. RODOS jedyną formą wakacji w tym roku. Boom na ogrody działkowe
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Łukasz Kuczera

Boom na ogrody działkowe

Mogłoby się wydawać, że ogrody działkowe najlepsze lata mają za sobą, że przeminą wraz ze starszym pokoleniem. Okazuje się, że jest inaczej. Coraz więcej młodych ludzi mieszka w nowej zabudowie, gdzie króluje beton. Dlatego brakuje im zieleni. Skrawka ziemi, na którym mogliby się poczuć bliżej przyrody.

- Kiedyś działka szukała człowieka, a teraz człowiek szuka działki - opowiada Wirtualnej Polsce Anna Dubowska z ROD Zabłocie we Wrocławiu. - Wystarczy nawet komuś pokazać dzikie chaszcze, a znajduje się na nie chętny - dodaje.

Ceny? We Wrocławiu działkę można nabyć już za ok. 3 tys. zł. Trzeba się jednak liczyć z tym, że za taką kwotę nabędziemy niewielki teren bez dostępu do prądu i z dala od pętli tramwajowej czy autobusowej. Im bliżej do takich udogodnień, tym drożej. Większy teren, z już wybudowanym domkiem, to koszt co najmniej 15-20 tys. zł.

- Mam działkę od lat i nie zamierzam z niej rezygnować. Jest miejsce, by sobie zasiać warzywa. Można się zająć pracą - mówi pani Janina, napotkana na działkach na pograniczu wrocławskich Stabłowic i Leśnicy.

Boom na działki nie dotyczy tylko wielkich miast. ROD ma się dobrze również w mniejszych miejscowościach. O Nowogrodźcu w ostatnich dniach słyszała niemal cała Polska ze względu na poszukiwania 3,5-letniego Kacpra. Chłopiec zaginął na terenach ogrodów działkowych.

W czwartek, gdy trwały poszukiwania dziecka, były one pełne ludzi. Nie gapiów, a działkowiczów. Jeden pan akurat przyszedł dokończyć budowę grilla z cegły, ktoś inny wrócił z pobliskich Niemiec i chciał dojrzeć swojego małego skrawka ziemi, starsza pani zaczęła siać warzywa. Na jeszcze innym terenie ojciec wspólnie z synem ryli ziemię. - Trzeba to zrobić przed zasadzeniem warzyw. To ostatni moment na to - mówią, nie przerywając sobie pracy.

Deweloperzy tylko czekają

O ile w takich małych miastach jak Nowogrodziec deweloperzy nie szukają okazji, by przejąć atrakcyjne tereny zielone, tak we Wrocławiu i innych metropoliach ryzyko jest bardzo duże. Kluczową rolę tutaj odgrywa plan zagospodarowania przestrzennego miasta.

- Akurat my jesteśmy zaznaczeni na planie zagospodarowania przestrzennego miasta na zielono. To są tereny, których nie można zabudować - opowiada WP Anna Dubowska z ROD Zabłocie.

Działkowicze na terenach ROD Zabłocie

Dubowska posiada działkę przy ul. Nadrzecznej. To tereny Kozanowa, który został mocno zalany podczas powodzi nie tylko w roku 1997, ale też w 2010. - To ujście rzeki Ślęza do Odry. Jesteśmy wręcz utopieni w zieleni - dodaje.

Minusem takich terenów jest dzika zwierzyna, głównie dziki. Jeszcze jakiś czas temu te regularnie odwiedzały ogródki działkowe na terenie Kozanowa. - Dzielnie walczyliśmy w tej sprawie. Sami zaczęliśmy naprawiać płoty. Regularnie pisałam też pisma o odszkodowania, jeśli tylko dziki uszkodziły jakiś fragment płotu. To zmobilizowało innych do działania. Pomogło też miasto, które zaczęło przewozić dziki na inne tereny - zdradza Dubowska.

Nasza rozmówczyni ma jednak świadomość tego, że nie każdy działkowicz może spać spokojnie, tak jak ma to miejsce w przypadku osób posiadających ogrody na Kozanowie. - Są tereny, które w planie zagospodarowania miasta są zaznaczone na różowo czy fioletowo. To są miejsca pod inwestycje. Wtedy zaczyna się jazda deweloperów, by wypowiedzieć umowę działkowiczom - opowiada Dubowska.

Działkowicze na terenie ROD Zabłocie

Rodzinne Ogrody Działkowe jedynie wynajmują tereny od miasta. Nie są ich właścicielami. Dlatego istnieje ryzyko, że ktoś pewnego dnia postanowi sprzedać teren chociażby pod osiedle mieszkaniowe. - Jest presja, przedstawiciele deweloperów chodzą do urzędu miasta, wskazują takie tereny i chcą je kupić. Od lat toczymy taką nierówną walkę - dodaje Dubowska.

Na wrocławskim Kozanowie przed laty ktoś chciał zbudować pole golfowe. Gdy dotarło do niego, że to teren zalewowy i wystarczy jedna powódź, by inwestycja legła w gruzach, szybko wycofał się z pomysłu. Ku uciesze działkowiczów.

Wakacje na RODOS

Kilka lat temu w internecie zaczął krążyć mem o wakacjach spędzanych na RODOS. Nie chodziło o grecką wyspę, a właśnie "rodzinne ogrody działkowe ogrodzone siatką". Ten żart stanie się aktualny latem tego roku. Pandemia koronawirusa może sprawić, że dla wielu Polaków spędzenie czasu na działce będzie jedyną formą relaksu.

- Są już pierwsi młodzi ludzie, którzy pytają o działki z tego powodu. Bo chcą gdzieś zabrać dziecko, wybudować choćby małą piaskownicę, rozłożyć basen czy zamontować huśtawkę. Chcą mieć taką namiastkę wakacji - zdradza Dubowska.

Mimo panującej pandemii, przebywanie na działkach nie jest zabronione. Nawet w okresie świąt wielkanocnych ludzie chętnie wybierali się do swoich ogrodów. - Czy interweniowała policja? Pojawiała się, ale bardziej chodziło jej o przeganianie ludzi z pobliskiego lasu, bo wtedy obowiązywał zakaz wchodzenia do lasów - dodaje Dubowska i przypomina, że według obecnych regulacji na działkach nie można organizować imprez dla obcych ludzi, aby zminimalizować ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa. Jeśli zatem majówka na działce, to tylko z domownikami.

- Wie pan, jakie jest zagrożenie wirusem na działce? Drzewa, przyroda, z dala od ludzi. Znacznie łatwiej się zarazić w sklepie. Głupotą byłoby rezygnowanie z czasu na działce w tym okresie. Zresztą, przynajmniej można uciec od tego wszystkiego na moment - stwierdza w rozmowie z WP pan Andrzej, który przyjechał dojrzeć swoje sadzonki.

W trakcie spaceru po wrocławskich działkach napotykamy głównie osoby starsze. Czy to oznacza, że ogrody pielęgnują jedynie seniorzy? Wcale nie. - Powiedziałabym, że jest 50 na 50. Pojawił się ekologiczny trend. Skoro trawniki w miastach wylewa się betonem, to działka stała się takim miejscem dla młodych, gdzie można mieć trochę zieleni. Z dala od spalin może sobie uprawiać warzywa - podsumowuje Dubowska.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)