RegionalneWrocławWrocław pamięta. Do serca przytul wspomnienie. Urodziny pana Janka

Wrocław pamięta. Do serca przytul wspomnienie. Urodziny pana Janka

Jan Kaczmarek w sobotę skończyłby 75 lat. Nie żyje od 2007 roku, ale nadal w pamięci wrocławian, i nie tylko ich, trwają jego piosenki: ”Do serca przytul psa”, ”Pero, pero”, ”Czego się boisz głupia”.

Jan Kaczmarek (z lewej) z Kabaretu Elita
Jan Kaczmarek (z lewej) z Kabaretu Elita
Bach

06.06.2020 | aktual.: 01.03.2022 13:22

O urodzinach słynnego wrocławskiego artysty kabaretowego, tekściarza i absolutnie niepowtarzalnego wykonawcy scenicznego i radiowca, a ponadto niezapomnianego odtwórcy napisanej własnoręcznie roli pacjenta (pacjęta?) w skeczu "Będąc mlodą lekarką” pamiętają wrocławskie grupy społeczności internetowych. W sieci pełno wspomnień i przywołań jego piosenek.

Pojawił się także apel o wspólne spotkanie przy jego grobie na cmentarzu Grabiszyńskim.

Kaczmarek śpiewał o zwykłych sprawach. Zasłynął w latach 70. na festiwalu w Opolu, gdzie wraz z "Kabaretem Elita" zaśpiewał ”Kurną chatę” - satyryczny song Polaka zmęczonego propagandą, marzącego o alienacji, o powrocie do natury, o odcięciu od urzędowego bełkotu, ”paragonów, paragrafów i wywieszek”.

Proroczy proekologizm wyraża jego piosenka ”Do serca przytul psa”, w której namawiał do wielbienia natury póki czas: ”zanim zdechnie w oceanie struty ropą śledź ostatni, a ostatnie trawy źdźbło przykryje pył, zanim w leśniczówce Pranie gigantyczny motel stanie”.

Urodził się w 1945 roku w Lwówku Wielkopolskim, do liceum chodził w Pleszewie, a u miejscowego szewca i muzyka, Józefa Wesołego, uczył się gry na skrzypcach. W czasie studiów na Politechnice Wrocławskiej dał się poznać jako dusza ognisk. Śpiewał wszystkie znane sobie piosenki w ten specyficzny, niepowtarzalny sposób. Nie był romantycznym bardem, tylko bratem łatą.

Na uczelni szybko nawiązał przyjaźń z podobnymi sobie wesołkami - Tadeuszem Drozdą i Jerzym Skoczylasem. Zakładają kabaret. Dołącza do nich Leszek Niedzielski i ta ekipa odnosi sukces podczas Opola ’71.

Andrzej Waligórski, wówczas już założyciel ”Studia 202”, magazynu satyrycznego wrocławskiej rozgłośni Polskiego Radia, proponuje współpracę Kaczmarkowi.

Skromny pan Janek, którego scena paraliżuje, przy radiowym sitku czuje się bosko, nabiera wiatru w żagle, sprawdza się jako tekściarz i wykonawca.

Sława ”Studia 202” wydostaje się poza lokalne granice, gdy twórcy zostają zaproszeni na antenę ogólnopolską do ”lustrowanego Magazynu Autorów”, a potem do ”60 minut na godzinę”. Cała Polska poznaje skecze ”Rycerze trzej”, ”Z pamiętnika młodej lekarki”, porozumiewa się frazami zapamiętanymi z zabawnych dialogów i piosenek - ”szable w dłoń”, "oj niedobrze, panowie, niedobrze”, ”przychodzi do mię pacjęt”.

Pod koniec lat 90. choroba Parkinsona uniemożliwia mu występy, choć świadkami postępującego schorzenia są widzowie wielu ostatnich przedstawień "Kabaretu Elita”. Jedna z ostatnich jego piosenek wyraża niepokój, że w historycznej transformacji systemowej zgubiliśmy wiele spraw, bo ”nie wszystko było złe, nie wszystko” w socjalistycznej rzeczywistości.

Źródło artykułu:wroclaw.wp.pl
Zobacz także
Komentarze (0)