RegionalneWrocławWrocław. Nigeryjczycy zatrzymani. Zajmowali się… nigeryjskim oszustwem

Wrocław. Nigeryjczycy zatrzymani. Zajmowali się… nigeryjskim oszustwem

Wyłudzili ponad 400 tys. zł. Działali na portalach randkowych, wykorzystywali schemat stary jak świat. - Byli obietnicą księcia z bajki. Wikłali ofiarę w siatkę uzależnienia. A to, że pochodzili z innej kultury, wzmagało zainteresowanie - tłumaczy psychoterapeuta Marcin Furmański.

Wrocław. Nigeryjczycy zatrzymani. Zajmowali się… nigeryjskim oszustwem
Źródło zdjęć: © Policja

02.06.2020 | aktual.: 02.06.2020 20:11

Dwaj cudzoziemcy, aresztowani w niedzielę we Wrocławiu, tropieni byli przez funkcjonariuszy z Warszawy od jakiegoś czasu. Jak informuje Rafał Rutkowski ze stołecznej komendy policji, zatrzymani to 35-latek i 46-latek, obywatele Nigerii. Podejrzani są o dokonanie wielu oszustw, tradycyjnie zwanych ”nigeryjskimi”.

Mężczyźni w internetowej korespondencji z kobietami - tymczasem wiadomo o siedmiu ofiarach - przybierali różne wcielenia. Podawali się za amerykańskiego żołnierza, inżyniera z platformy wiertniczej lub lekarza z Syrii. Usłyszeli zarzuty oszustw i zostali tymczasowo aresztowani na trzy miesiące.

Jak wyjaśnia major Joanna Konieczniak, rzeczniczka prasowa Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej z Jeleniej Góry, grupa, w której działali dwaj zatrzymani, wyłudziła od kobiet najmniej 420 tysięcy złotych.

Wrocław. Nigeryjski przekręt. Oszukanych może być więcej

To najprawdopodobniej nie jest finalna kwota związana z tym oszustwem. Jak zaznacza przedstawicielka straży granicznej, której funkcjonariusze wspierali stołeczną policję w tej "nigeryjskiej" akcji, oszukanych kobiet może być znacznie więcej.

- W trakcie przeszukania kilku mieszkań na terenie Wrocławia policjanci zabezpieczyli nośniki danych i dokumentację bankową - powiedziała Joanna Konieczniak.

Aspirant sztabowy Mariusz Mrozek ze stołecznej policji komentuje, że policja przestrzega przed zbytnią łatwowiernością wobec ludzi poznanych w sieci. I potwierdza, że ta sprawa to modelowy przykład oszustwa "nigeryjskiego".

Rafał Rutkowski z warszawskiej policji podkreśla jednak, że fakt, iż zatrzymani to obywatele Nigerii, a przewinienia, o jakie mogą być oskarżeni, zwane są powszechnie "oszustwem nigeryjskim", to zbieg okoliczności. Przecież tego typu oszustwa dopuścić się może każdy.

Wrocław. W nigeryjską pułapkę wpadają nie tylko kobiety

Zaczyna się ono od wiadomości w skrzynce mejlowej lub na Facebooku. Nadawca na ogół pisze po angielsku, ale zazwyczaj jest to język pełen błędów. Wpis to po prostu zaproszenie do przygody, która może skończyć się nieciekawie dla odpowiadającego. Jest potwierdzeniem, że zarzucony haczyk chwycił.

Zaczepka może mieć różną formułę fabularną. Nadawca może przedstawiać się jako spadkobierca wielkiej fortuny, uchodźca polityczny lub szczęściarz, który wygrał na loterii. Specyficzne jednak będzie to, że w celu rzekomego ocalenia czy odzyskania jakiejś ogromnej sumy pieniędzy potrzebny mu będzie pożyczkodawca, którego później ma spłacić z nadwyżką. Co oczywiście nigdy nie nastąpi.

Czasem w grę wchodzą uczucia; kobiety - ale też i mężczyźni - wierzą, że pomagają osobie, z którą zbudują już wkrótce szczęśliwe życie.

Nazwa tego przestępstwa być może jest nieco niesprawiedliwa wobec obywateli Nigerii, ale tym razem życie napisało filmowy scenariusz. Znane jest na całym świecie od wielu dekad i działało nawet wtedy, gdy jeszcze nie było sieci. Listy przychodziły pocztą, a skutek był identyczny.

"Nigerian scam" zwany jest też "afrykańskim szwindlem" lub - od numeru artykułu nigeryjskiego kodeksu karnego opisującego te praktyki - "419 scam". Takie oszustwo jest ścigane przez polskie prawo. Według art. 286 kk jest doprowadzeniem do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Grozi za to kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.

Marines, uchodźca, lekarz. Oszukali siedem kobiet

Dwaj zatrzymani mężczyźni podszywali się w sieci pod różne postaci. Swoje ofiary łowili na portalach randkowych, mieli więc gwarancję, że trafiają na kobietę gotową na związek, a dobre poprowadzenie takiego fikcyjnego romansu może przynieść profity.

- To był cały scenariusz - mówi Beata, która, jak opowiada, trafiła na wcieleniówkę, którą dziś z goryczą określa "zakochany żołnierz". Straciła 8 tysięcy złotych. - Tylko! - podkreśla. Pieniądze wysłała, bo jej rzekomy wojskowy miał rozliczyć się z amerykańską armią i przejść w stan spoczynku. Wcześniej korespondowali ze sobą przez pół roku, na koniec pisali sobie wiadomości kilkanaście razy w ciągu dnia.

- Wysyłał serduszka, uśmieszki, na dobranoc, na dzień dobry. Pisał o swojej córce, która w czasie, kiedy on jest na misji, uczy się w szkole z internatem. Żona zginęła tragicznie. Przekonywał, że chce zamieszkać w Polsce i kiedy tylko pokona ostatnie przeszkody, zamieszkamy razem, a on sprowadzi córkę. Wstyd mi dzisiaj, że tak się dałam wkręcić, ale jestem też dumna, że ucięłam to szaleństwo. To prawda, straciłam wszystkie oszczędności, ale nie wzięłam pożyczek, a słyszałam, że i tak bywa - mówi Beata.

Od jej, jak to nazywa,"oczadzenia", minęło już 10 lat. Dziwi się, że znajdują się kolejne ofiary, przecież trąbi się o tym w sieci, jak o oszustwach na wnuczka.

Przekręt-pewniak. Był, jest, będzie

Przestrogi zdają się na nic. To nie tylko łatwowierność czy naiwność, ale znak pewnego niedostatku. - To się udaje nieustannie, bo trafiają się ludzie z nieuświadomionymi deficytami. Potrzebują uwagi, opiekuńczości, troski, czyjegoś zainteresowania. Pojawia się ktoś, kto jest zaciekawiony, dopytuje, poświęca czas, jest uważny, starający się - tłumaczy Marcin Furmański, wrocławski psychoterapeuta i współautor psychologicznej audycji w Radiu RAM "Misja na Marsa".

Marcin Furmański tłumaczy, że najłatwiej tak usidlić kobietę. Bywa, że problemy finansowe, o jakich zaczyna wspominać oszust, mobilizują niektóre z osób do pomocy. Myślą, że same nie mają wiele, ale komuś jest gorzej, więc trzeba pomóc.

- Tak po sznurku do kłębka oszust wikła swoją ofiarę w siatkę uzależnienia, budując nieprawdziwe relacje. A to, że pochodzi on z innej kultury, jest wyjątkowy, niestandardowy, wzmaga zainteresowanie przyszłej oszukanej. Byli obietnicą księcia z bajki, na którego się czekało - kwituje Furmański.

Policjanci zaznaczają, że często ofiary takiego przestępstwa wolą pozostać w cieniu. Nie zgłaszają się, nie wierzą w odzyskanie pieniędzy i w dojście sprawiedliwości, wolą zapomnieć. Ujęcie we Wrocławiu dwóch podejrzanych o takie działania było możliwe dzięki zgłoszeniom złożonym przez siedem kobiet. Zatrzymanie Nigeryjczyków to dla policji wielki sukces. Na ogół takie przestępstwa, zazwyczaj będące hurtowym działaniem, uchodzą płazem winowajcom.

Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także
Komentarze (0)