RegionalneWrocławWrocław. 36-latka za ładna, by otrzymać rentę? Wrocławianka walczy o sprawiedliwość

Wrocław. 36‑latka za ładna, by otrzymać rentę? Wrocławianka walczy o sprawiedliwość

Paulina Marczuk w 2000 roku uczestniczyła w wypadku komunikacyjnym, wskutek którego ma spore problemy ze wzrokiem. Tymczasem ZUS nie chce uznać prawa 36-latki do renty socjalnej. Kobieta niejednokrotnie usłyszała już docinki, że jest "za ładna, by dostać rentę".

Wrocław. 36-latka za ładna, by otrzymać rentę? Wrocławianka walczy o sprawiedliwość
Źródło zdjęć: © money.pl
Katarzyna Łapczyńska

15.07.2020 | aktual.: 16.07.2020 09:19

O gorszącej sprawie poinformowało "Radio Wrocław". Paulina Marczuk walczy o sprawiedliwość, bo w roku 2000 została potrącona na ulicy. Wskutek wypadku doznała szeregu urazów. Najmocniej ucierpiał jej wzrok.

- To nie jest tak, że się idzie do okulisty i mówi "widzę" czy "nie widzę". To komputer bada, podłączają pod elektrody mózg i tego nie da się oszukać. Tymczasem ZUS twierdzi, że nie przyzna mi renty, bo nie ma wystarczających wyników wskazujących na to, że nie widzę od 16. roku życia - mówi pani Paulina we wrocławskim radiu.

Wrocław. 36-latka za ładna, by otrzymać rentę? Wrocławianka walczy o sprawiedliwość

Jak wynika z badań, pole widzenia 36-latki jest ograniczone do ledwie 5 proc., przez co kobieta ma spore problemy z samodzielnym poruszaniem. W roku 2017 wrocławianka została uznana za całkowicie niezdolną do pracy. Zakład Ubezpieczeń Społecznych odwołał się od tamtej decyzji i tym samym rozpoczęła się batalia sądowa, która nie ma końca.

- Paradoks całej sytuacji polega na tym, że jestem całkowicie niezdolna do pracy. Mam pierwszą grupę inwalidztwa. ZUS nie chce mi przyznać jakiegokolwiek świadczenia, bo nie są w stanie stwierdzić czy to powstało przed ukończeniem 18. roku życia. Ale jak można po 20 latach stwierdzić coś takiego? - pyta retorycznie Paulina Marczuk.

36-latka niejednokrotnie jest też adresatem niewybrednych komentarzy i słyszy, że jest "za ładna na rentę".

Początkowo biegły sądowy przychylił się do opinii, że kłopoty zdrowotne wrocławianki to następstwo potrącenia sprzed 20 lat. Jednak już w kolejnej instancji doszło do zmiany zdania w tej sprawie. Na ten temat wypowiadali się też kolejni biegli i oni też wydawali sprzeczne decyzje.

Sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego, który ostatecznie przyznał rację ZUS. W tej sytuacji Paulina Marczuk postanowiła wnieść skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Zobacz także
Komentarze (0)