Świdnica. Strażak z zemsty zlecił podpalenie samochodów. Został aresztowany
Krzysztof B., jeden ze strażaków z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Świdnicy, miał zlecić podpalenie dwóch samochodów na terenie Dzierżoniowa. Mężczyzna nakłonił znajomego, by podłożył ogień pod pojazdami, które zostały doszczętnie zniszczone. Strażak trafił już za kratki.
18.09.2021 15:42
Jak informuje lokalny serwis swidnica24.pl, do podpalenia dwóch samochodów na terenie Dzierżoniowa doszło w czerwcu i lipcu 2021 roku. Wyjaśnianiem sprawy zajęła się tamtejsza policja i prokuratura, aż w końcu udało się zatrzymać sprawcę.
Mężczyzna zeznał jednak, że do podpalenia pojazdów namówił go Krzysztof B. - jeden ze strażaków z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Świdnicy. - Strażak miał poinstruować mężczyznę, jak doprowadzić do podpalenia, aby auta na pewno poszły z dymem. Podpalacz postąpił zgodnie z jego instrukcjami - mówi swidnica24.pl Emil Wojtyra, zastępca prokuratora rejonowego w Dzierżoniowie.
Świdnica. Strażak z zemsty zlecił podpalenie samochodów. Został aresztowany
Jak się okazało, Krzysztof B. miał na pieńku ze strażakami z Dzierżoniowa, którzy wystąpili przeciwko niemu na drogę sądową z pozwem o zniesławienie. - Mężczyzna zaznajomił się ze znanymi nam opryszkami z Dzierżoniowa. Jednego z nich nakłonił do tego, żeby podpalił dwa samochody należące do dwóch znajomych strażaków, wskazując o jakie samochody chodzi i gdzie są ustawione. Za podpalenie każdego z nich zapłacił po 500 złotych - dodaje Wojtyra.
Dramatyczna relacja ewakuacji z Afganistanu. Kluzik-Rostkowska: ''Nie mieliśmy pewności, czy dzieci dotrwają do rana''
Strażak Krzysztof B. usłyszał zarzut nakłaniania do zniszczenia mienia poprzez podpalenie. Dodatkowo prokuratura wystąpiła do sądu z wnioskiem o zastosowanie wobec mężczyzny tymczasowego aresztu. W efekcie począwszy od 14 września znajduje się on za kratkami.
Jak poinformowała Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Świdnicy, Krzysztof B. pracuje w jednostce od trzech miesięcy. Strażak najprawdopodobniej będzie musiał się lada moment pożegnać z pracą, choć do jednostki nie wpłynęło jeszcze oficjalne pismo dotyczące jego zatrzymania. Dopiero gdy tak się stanie, podejmie ona stosowne kroki.
źródło: swidnica24.pl