Oleśnica. Antyaborcyjny Polonez notorycznie dewastowany. Fundacja prosi o pomoc
Od dłuższego czasu w Oleśnicy stoi dostawczy Polonez fundacji "Pro - prawo do życia". Pojazd prezentuje zdjęcia martwych płodów oraz antyaborcyjne hasła. Samochód jest regularnie dewastowany przez nieznanych sprawców. Fundacja prosi o pomoc i zgłaszanie się osób, które widziały akty wandalizmu.
Początkowo Polonez stał pod Powiatowym Zespołem Szpitali w Oleśnicy. Ponad miesiąc temu ktoś zamazał jedną z tablic czarną farbą. Sprawa została zgłoszona na policję. Następnie pojazd na moment zniknął z Oleśnicy. Powrócił niedawno, tym razem na parking przy ulicy Lwowskiej. Tam również doszło do dewastacji auta. Nieznany sprawca przebił opony i zamalował farbą drastyczne zdjęcia.
Oleśnica. Antyaborcyjny Polonez notorycznie dewastowany. Fundacja prosi o pomoc
Działacze fundacji "Pro - prawo do życia" bardzo proszą o pomoc w znalezieniu sprawców wandalizmu. - Wszystkich, którzy wiedzą więcej na temat okoliczności dewastacji auta, prosimy o zgłaszanie tego policji lub fundacji. Postawiliśmy samochód w tym mieście, ponieważ Oleśnica stała się miejscem, gdzie zabija się najwięcej nienarodzonych dzieci na Dolnym Śląsku - przekazuje Jan Both z fundacji "Pro - prawo do życia” na stronazycia.pl.
Koronawirus w Polsce. Karetki czekają w kolejce na wjazd na SOR
- Ataki zwolenników aborcji nie zniechęcą pro-liferów. Samochód zostanie teraz naprawiony i dalej będzie informował mieszkańców o procederze, który dzieje się w miejscowym szpitalu - dodaje Jan Both z fundacji "Pro - prawo do życia”.
Działania organizacji od wielu miesięcy budzą spore kontrowersje. Części mieszkańców nie podoba się eksponowanie drastycznych zdjęć w przestrzeni publicznej. Oglądają je bowiem nie tylko świadomi dorośli, ale także osoby wrażliwe oraz dzieci.
- Niech głoszą swoje hasła, ale takie zdjęcia z martwymi płodami nie powinny znajdować się w przestrzeni publicznej. Na to patrzą się też dzieci - mówiła w rozmowie z mojaolesnica.pl jedna z mieszkanek Oleśnicy przed miesiącem, gdy po raz pierwszy wyszła na jaw sprawa uszkodzenia antyaborcyjnego samochodu.
Podobne banery oraz samochody z brutalnymi zdjęciami można zobaczyć m.in. we Wrocławiu, gdzie władze miasta wypowiedziały wojnę tego typu fotografiom w przestrzeni publicznej. Straż Miejska we Wrocławiu przyjmowała nawet skargi od tych mieszkańców, którzy czują się urażeni tego typu treściami. Strażnicy miejscy chcieli nawet ukarania fundacji "Pro - prawo do życia". Sprawy w sądzie jednak nie będzie, bo do gry wkroczyła prokuratura. Zawnioskowała ona o umorzenie postępowania, a sąd przychylił się do jej wniosku.
"Jestem zdziwiony postępowaniem prokuratury, która włącza się w działania oskarżyciela publicznego, jakim jest Straż Miejska, po czym składa wniosek o wycofanie postępowania. Niestety, to nie jest pierwszy raz" - pisał wtedy na Facebooku prezydent Wrocławia Jacek Sutryk.