Niezwykła akcja we wrocławskich tramwajach. Czy można żyć bez smartfona?
"Wyjmij te słuchawki z uszu i porozmawiaj z sąsiadem obok" - to treść tylko jednej z wlepek, jakie pojawiły się w ostatnim czasie we wrocławskich autobusach i tramwajach. Cała akcja nosi nazwę "Schowaj smartfona i żyj", a jej autorami są studenci. Czy rzeczywiście "zatopienie" nosa w smartfonie jest współcześnie znakiem rozpoznawczym pasażerów komunikacji zbiorowej?
Białe prostokątne naklejki z czerwoną ramką i czarnym napisem od pewnego czasu pojawiają się w tramwajach, autobusach a także na przystankach we Wrocławiu. Wśród wielu pasażerów wzbudzają niekłamany uśmiech - znajdują się na nich bowiem zalecenia, najogólniej rzecz ujmując, interakcji ze współtowarzyszami podróży czy ludźmi oczekującymi na przyjazd tramwaju i autobusu.
„Uśmiechnij się do ludzi na przystanku, bo inaczej twój smartfon wybuchnie”, „Wyjmij te słuchawki z uszu i porozmawiaj z sąsiadem obok”, „Doceń dobrą stylówkę sąsiada obok” - to tylko niektóre z wlepek, które stanowią część akcji „Schowaj smartfona i żyj”. Street artowa akcja zachęca do zaprzestania nieustannego wpatrywania się we własnego smartfona i dostrzeżenia także tego co dzieje się poza nim oraz zwrócenia szczególnej uwagi na współpasażerów.
Inicjatywa spotkała się ze sporą aprobatą pasażerów podróżujących pojazdami komunikacji zbiorowej. Nawet na oficjalnej facebookowej stronie Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji we Wrocławiu administrator wyraził poparcie dla pomysłu i niekiedy można znaleźć tam udostępniono zdjęcie którejś z wlepek.
Dlaczego do interakcji ze współpasażerami trzeba nas obecnie zachęcać i co powoduje, że coraz częściej rozmowę z sąsiadem obok zamieniamy na korzystanie ze smartfona?
- Bycie „w relacji” ze smartfonem ma wiele zalet: przede wszystkim daje ochronę i azyl od nieprzewidywalnego świata ludzkich reakcji - to ty w pełni go kontrolujesz, niczym cię nie zaskoczy, nie oceni cię, nie skrytykuje, nie zada niewygodnego pytania, nie spojrzy na ciebie w sposób, o którym nie wiesz co myśleć, nie uśmiechnie się ni stąd ni zowąd, wprawiając w stan najwyższego zakłopotania. Poza tym, nie musisz myśleć i zastanawiać się nad sobą, albo nad własnymi relacjami ze światem. I w końcu – zatopiony w tej bezpiecznej relacji - możesz nie zauważyć starszej pani tuż przy twoim fotelu – tłumaczy w rozmowie z WP dr Anetta Pereświet-Sołtan z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej.
Smartfon w pewien sposób pozwala także na niewerbalne wskazanie, że nie mamy ochoty na pogawędki. Jak podkreślają specjaliści od savoir-vivre’u do krótkich, niezobowiązujących rozmów w pojazdach komunikacji zbiorowej nie jesteśmy zobowiązani, jednak powinniśmy pamiętać o ogólnych zasadach etykiety.
- Do autobusu czy tramwaju wsiadamy po to, by przemieścić się z miejsca na miejsce, a nie by uciąć sobie pogawędkę. Oczywiście, różne sytuacje powodują, że współpasażerowie zaczynają komentować rzeczywistość, np. “o, już zakończył się tutaj remont!” czy “ale dziś gorąco…”. Można wówczas krótko odpowiedzieć albo się uśmiechnąć i to w zupełności wystarczy. Jeśli ktoś natarczywie próbuje nas zagadywać, odpowiadajmy zdawkowo, krótko, jednym zdaniem lub słowem. To będzie znak, że nie mamy ochoty na nawiązywanie kontaktu, podobnie zanurzenie się w lekturze książki czy gazety – mówi Wirtualnej Polsce Wojciech S. Wocław, konferansjer, popularyzator wiedzy z savoir-vivre’u i etykiety w biznesie.
Wocław podkreśla jednak, że również nie na miejscu jest prowadzenie w środkach komunikacji miejskiej długich rozmów telefonicznych, a zwłaszcza poruszanie pewnych wrażliwych tematów.
- Nie rozmawiamy o znajomych lub sprawach zawodowych. Nigdy nie wiemy, kto nas słucha… Mówiąc najkrócej: w środkach komunikacji pasażerowie powinni myśleć o sobie nawzajem. I uśmiechać się do siebie – dodaje popularyzator wiedzy z zakresu savoir-vivre’u.
„Wchodząc do tramwaju, powiedz głośne „dzień dobry!”” – zaleca napis na wlepce, która pojawiła się na jednym z przystanków we Wrocławiu. Choć jej wymowa jest humorystyczna, to niekiedy zdarza się spotkać pasażerów, którzy witają się lub żegnają z nieznajomymi współpasażerami, co na ogół spotyka się z ich niejednoznacznym uśmiechem. Częściej zaobserwować można sytuacje, w których pasażerowie stosują formuły powitalne i pożegnalne wobec kierowcy, jednak jest to charakterystyczne dla autobusów dalekobieżnych. W komunikacji miejskiej jest to bowiem niespotykane.
- W pojazdach komunikacji miejskiej nie witamy się z współpasażerami, bo ten typ kontaktu tego po prostu nie wymaga - nieco inaczej będzie jednak w przedziale pociągu czy samolocie na trasie międzykontynentalnej. Możemy się ukłonić kierowcy, którego często widzimy na tej samej linii albo pasażerowi, którego od roku codziennie spotykamy w drodze do pracy i z którym się już rozpoznajemy. W Oxfordzie w Anglii widziałem, jak wszyscy pasażerowie autobusów wchodzili przednim wejściem, witali się z kierowcą, okazywali mu bilet, a następnie szli w głąb pojazdu zająć swoje miejsce. Kiedy wychodzili, zbliżali się znów do kierowcy z uśmiechem i “thank you” na ustach. Bardzo mile mnie to zaskoczyło, jednak w Polsce takiego zwyczaju nie mamy. Możemy się za to do siebie uśmiechać i do tego raz jeszcze zachęcam – dodaje Wojciech S. Wocław.
Zachętę do interakcji ze współpasażerami popiera zdecydowanie dr Anetta Pereświet-Sołtan i podkreśla, że kontakt z sąsiadem obok to akt niemałej odwagi.
- Ze smartfonem jest bezpiecznie, a bycie w bezpośredniej relacji z drugim człowiekiem wymaga odwagi - nie ma gwarancji jak zareaguje drugi człowiek na naszą otwartość, życzliwość i uśmiech. Najwyraźniej jednak duszno nam już w tych kokonach z indywidualizmu i niezależności. Pewnie dlatego, że cena jaką za te wartości płacimy jest wysoka – to samotność. Dlatego jestem przekonana, że warto zdobyć się na odrobinę szaleństwa i podjąć to ryzyko – mówi Wirtualnej Polsce Pereświet-Sołtan.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .