Regionalne WrocławKoronawirus w Polsce. Puste izolatoria. Dolnoślązacy nie chcą się w nich leczyć

Koronawirus w Polsce. Puste izolatoria. Dolnoślązacy nie chcą się w nich leczyć

Koronawirus w Polsce. Jak wynika z danych dotyczących wykorzystywania miejsc w izolatoriach przeznaczonych dla pacjentów z COVID-19, mieszkańcy Dolnego Śląska niechętnie opuszczają własne domy podczas choroby. Na 1030 miejsc w regionie zajętych jest zaledwie 136.

Koronawirus w Polsce. Puste izolatoria. Dolnoślązacy nie chcą się w nich leczyć

Źródło zdjęć: © Google Maps

Katarzyna Łapczyńska

26 listopada 2020, 11:12

Do izolatoriów trafiać mają osoby chore na COVID-19, które nie wymagają leczenia w szpitalu, a we własnym domu nie są w stanie odizolować się od pozostałych członków rodziny. Brak kontaktu ma pozwolić na uniknięcie transmisji wirusa. Chodzi o bezpieczeństwo. Pacjenci izolatorium mają zapewnione bezpłatne posiłki oraz opiekę pielęgniarską. Mimo to, mało kto chce się tam przeprowadzać.

Koronawirus w Polsce. Puste izolatoria. Dolnoślązacy nie chcą się w nich leczyć

W sanatorium Szarlotka w Polanicy Zdroju czy Hotelu Admirał w Legnicy nie ma ani jednego chorego. Najwięcej osób wybiera wrocławski Hotel Wieniawa. Podczas zbierania danych przebywało tam 31 osób na 150 miejsc. Popularnością cieszy się także szpital uzdrowiskowy w Lądku-Zdroju, gdzie do zdrowia dochodzi 76 osób.

Być może niewielkie zapełnienie izolatoriów wynika z niewiedzy mieszkańców. - Wie pani co, ja pierwszy raz od pani o tym w ogóle słyszę. To nie jest w żaden sposób nagłośnione, ludzie o tym nie wiedzą. Wydaje mi się, że dużo jest takich rodzin, w których osoby zakażone przebywają ze zdrowymi, bo po prostu nie mają się gdzie podziać - twierdzi w rozmowie z Radiem Wrocław pan Arkadiusz, pacjent dodatni, który leczy się we własnym domu.

Dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu Piotr Pobrotyn uważa, że spora liczba wolnych miejsc dla chorych to dobra informacja. - To, że dzisiaj izolatoria nie są w pełni zapełnione, nie oznacza, że za miesiąc czy dwa nie będą one przepełnione lub przeciwnie, będą stały zupełnie puste - powiedział Pobrotyn w rozmowie z Radiem Wrocław.

- Nie jesteśmy w stanie do końca wszystkiego przewidzieć, ale to chyba dobrze, że ktoś przewiduje i tworzy bufor bezpieczeństwa. Jeśli taka potrzeba zaistnieje, będziemy mogli z tego skorzystać - dodał dyrektor wrocławskiego szpitala.