Dolny Śląsk. Geralt z Ząbkowic Śląskich ma się coraz lepiej. Już ufa ludziom
Historia Geralta z Ząbkowic Śląskich poruszyła wielu internautów. Pies został pocięty maczetą przez swojego właściciela. Rany na zwierzęciu goją się jednak bardzo szybko. Odzyskał on też zaufanie do ludzi.
W drugiej połowie maja do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Ząbkowicach Śląskich funkcjonariusze straży miejskiej dostarczyli mocno zranionego psa. Rany były tak głębokie, że w pierwszej chwili pracownicy placówki myśleli, że zwierzę zostało wyrzucone z pędzącego samochodu.
Prawda okazała się brutalna. Jako że rany nie były świeże, część z nich była mocno przyschnięta, wszystko wskazywało na pocięcie psa maczetą. Na szczęście, czworonoga udało się uratować. Został pozszywany, a spora liczba blizn i ran spowodowała, że otrzymał imię Geralt - na cześć postaci z "Wiedźmina".
Geralt z Ząbkowic Śląskich ma się coraz lepiej
Historia Geralta na tyle poruszyła internautów, że wpłacili oni ponad 6 tys. zł na koszty leczenie psa. Te nie należały do najmniejszych - klinika weterynaryjna musiała nie tylko pozszywać czworonoga, ale też zaaplikować mu szereg leków.
Chęć przygarnięcia Geralta wyraziło wiele ludzi. Póki co, trafił on do hotelu dla zwierząt "Wilcza skała", gdzie może on liczyć na pomoc behawiorysty. Z placówki napływają dobre informacje - pies w ekspresowym tempie wraca do zdrowia.
"Nos się goi bardzo dobrze. Pies grzecznie znosi kołnierz, choć już nie da się zliczyć, ile razy nim w coś przywalił. Niedługo ściągniecie szwów, potem kastracja" - informuje Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.
Geralt zapomniał też o krzywdach, jakie wyrządzili mu poprzedni właściciele. W hotelu dla zwierząt bardzo chętnie nawiązuje kontakt z ludźmi, nie jest też agresywny wobec innych psów.
Czytaj także: Dzień Dziecka 2020. We Wrocławiu nie zabraknie atrakcji
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.