Bielawa. Sprawa jak z "Archiwum X". Po 10 latach policjanci dotarli do sprawcy zabójstwa
Policjanci z dolnośląskiej Bielawy potrzebowali 10 lat, by rozwiązać zagadkę zniknięcia młodego mężczyzny. W roku 2009 brał on udział w imprezie, po której ślad po nim zaginął. Teraz udało się rozwiązać mroczną tajemnicę.
04.09.2020 11:53
1 maja 2009 roku w Pieszycach na Dolnym Śląsku doszło do zaginięcia młodego mężczyzny. Wówczas na komisariat w Bielawie zgłosiła się partnerka zaginionego, która była zaniepokojona tym, że chłopak nie wrócił do domu na noc. Wcześniej nigdy mu się to nie zdarzało. Mężczyzna nie miał też konfliktów z prawem, a na dodatek jego partnerka oczekiwała dziecka.
Śledczy w 2009 roku bazowali na zeznaniach jednego świadka. Zeznał on, że wyszedł z posesji ok. godz. 22 i nie wie, co dalej stało się z młodym chłopakiem. Z kolei właściciel domu stwierdził, że poszedł spać i gdy się obudził, to chłopaka nie było już na miejscu.
Bielawa. Sprawa jak z "Archiwum X". Po 10 latach policjanci dotarli do sprawcy zabójstwa
Policja przeprowadziła poszukiwania chłopaka, które były zakrojone na szeroką skalę. Przeczesano posesję, gdzie spożywał on alkohol, sam dom, jak i okoliczne tereny. Rozmowy z sąsiadami czy też komunikaty publikowane w lokalnych mediach nie dawały żadnych efektów.
- Przyjęto wówczas, że być może jest gdzieś przetrzymywany wbrew własnej woli. Rozmyła się ta teza wówczas, kiedy zaczęły napływać informacje od osób postronnych, że zaginiony był widziany np. we Wrocławiu na dworcu czy nawet w miejscowości, gdzie mieszkał. W związku z tym, że nie natrafiono na żaden ślad mogący świadczyć o tym, że stała się krzywda poszkodowanemu, a znaleźli się świadkowie, którzy twierdzili, że widzieli chłopaka całego i zdrowego, postępowanie z art. 189 par. 1 kk umorzono - komentuje dzisiaj asp. szt. Monika Kaleta z dolnośląskiej policji.
Mimo umorzenia, policjanci z Bielawy nie zakończyli jednak całkowicie sprawy. Regularnie sprawdzali, czy młody mężczyzna nie rejestrował się w jakichś urzędach, nie odbywał podróży zagranicznych albo nie pojawiał się w szpitalach.
- Nie było po mieszkańcu Pieszyc śladu. Funkcjonariuszom wydawało się nierealnym, by osoba niebędąca poszukiwanym przestępcą, nieznająca procedur oraz możliwości poszukiwawczych policji, nieposiadająca zasobów finansowych i osobowych, a dążąca jedynie do zerwania kontaktu z rodziną, ukrywała się skutecznie przez ponad 10 lat, nie pozostawiając po sobie żadnego tropu - podkreśla asp. szt. Kaleta.
Bielawa. Przełom w sprawie. Jedyny świadek się wygadał
Przełomowe okazało się ponowne przesłuchanie w listopadzie 2019 roku jedynego świadka, który wyprowadził się z Pieszyc i zmienił nazwisko.
Funkcjonariusze dowiedzieli się wtedy, że feralnego dnia chłopak uczestniczył w imprezie, w trakcie której jej uczestnicy spożywali alkohol. - Podczas spotkania między właścicielem domu a pokrzywdzonym doszło do sprzeczki. Starszy z nich zaczął bić młodego chłopaka wielokrotnie po całym ciele do momentu, aż ten przestał się bronić. Pozostawił go leżącego, nieprzytomnego na ziemi. Odciągnął go jedyny świadek zdarzenia, ich wspólny znajomy - informuje asp. szt. Monika Kaleta.
- Mężczyzna przyznał wówczas, że jak opuszczał posesję kolegi 10 lat temu, to zaginiony chłopak nie dawał już oznak życia. Wówczas starszy kolega zagroził mu, że jeśli komuś coś powie, to skończy jak ten młodszy znajomy. Groźby takie słyszał przez wiele lat, stąd decyzja o wyprowadzce, ucięciu kontaktów ze znajomymi i zmiana nazwiska. Świadek w obawie o swoje życie chciał odciąć się od, jak się okazało, sprawcy zabójstwa - informuje asp. szt. Kaleta.
W tym momencie policjanci z Wrocławia i Bielawy z powrotem zaczęli mozolną pracę, bo nikt nie wiedział, gdzie ukryto zwłoki młodego chłopaka. W akcji pomagali nawet strażacy, psy tropiące czy grupa WOPR.
- Policjanci przekopali cały ogród i posesję należące do właściciela domu sprzed 10 lat. Zwłok szukano w szambie zalanym betonem, wyburzano posadzkę w garażu oraz piwnicy, szukano nawet w ścianach. Poszukiwania te zakończyły się fiaskiem, ale śledczy nie poddawali się, bo czuli, że są blisko rozwikłania tej zagadki - komentuje asp. szt. Monika Kaleta.
Bielawa. Ciało ukryte w zbiorniku wodnym
Ostateczny przełom nadszedł w maju 2020 roku. Dwa kilometry od miejsca tragicznej imprezy policjanci natknęli się na wyschnięty zbiornik wodny, a w nim znaleźli szczątki ludzkie.
- Widać było, że sprawca doskonale przygotował się do tej zbrodni. Ciało zostało nawet przygniecione czteroma ciężkimi głazami, by w razie ulewnych deszczów nie wypłynęło w starym zbiorniku. Zostały przeprowadzone badania DNA, które potwierdziły, że to zaginiony młody chłopak, który mieszkał niegdyś w Pieszycach i którego szukali przez 10 lat śledczy z Bielawy - relacjonuje asp. szt. Kaleta.
Jak się okazało, zwłoki chłopaka były ukryte niedaleko miejsca zamieszkania sprawcy, w miejscu bardzo dobrze mu znanym, gdyż mieszkał on w Pieszycach od urodzenia. Było to równocześnie miejsce rzadko uczęszczane przez okolicznych mieszkańców. Wyschnięty staw znajdował się poza ogólnodostępnymi drogami czy ścieżkami.
- Zatrzymano sprawcę, uczestnika imprezy z 2009 roku, właściciela niegdyś domu, gdzie doszło do zabójstwa. Ten uparcie nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Decyzją sądu podejrzany został jednak aresztowany i przebywa w areszcie - podsumowuje asp. szt. Kaleta.
Zatrzymanemu za morderstwo sprzed ponad 10 lat grozi teraz kara dożywocia.