Wrocław: szkielet w mieszkaniu
Szkielet starszego mężczyzny, który zmarł prawdopodobnie kilka lat temu, znalazła w poniedziałek wrocławska straż miejska. Mężczyzna leżał w kuchni prawdopodobnie od 1997 r., zaś na kuchence gazowej palił się jeden z palników.
To cud, że ta kuchenka nie eksplodowała. Najprawdopodobniej mężczyzna chciał sobie zrobić coś do jedzenia. Zapalił ogień, zasłabł i zmarł - powiedziała Dagmara Turek-Samól, rzeczniczka prasowa Straży Miejskiej we Wrocławiu. Dodała, że w mieszkaniu strażnicy znaleźli jeszcze całą masę szczurów i myszy. Fetor nie wydostawał się z mieszkania na klatkę dzięki podwójnym drzwiom.
Straż miejska weszła do mieszkania na prośbę pracowników administracji, którzy twierdzili, że mężczyzna od dawna nie płaci rachunków. Sąsiedzi twierdzą, że ostatni raz widzieli starszego pana kilka miesięcy po powodzi w 1997 r.
Nie wiadomo dokładnie od kiedy mężczyzna nie żyje. Nie wiadomo też, czy uda się ustalić przyczyny zgonu. Doprowadzanie tego mieszkania do porządku potrwa kilka dni, ale tym zajmie się już administracja - mówiła Turek-Samól.
Na miejsce trzeba też wezwać gazowników, aby zabezpieczyć kuchenkę. Nasi strażnicy nie mogli wyłączyć gazu, bo, prawdopodobnie ze starości, poodpadały kurki - mówiła rzeczniczka. (aso)