Wrocław: romskie koczowisko zlikwidowane. Decyzja budzi kontrowersje
We Wrocławiu zrównano z ziemią jedno z romskich koczowisk w północnej części miasta. Była to decyzja Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego na wniosek Zarządu Zieleni Miejskiej.
Rozbiórki czterech baraków, zamieszkiwanych przez romskie rodziny, dokonano na koczowisku przy ul. Paprotnej we Wrocławiu, w okolicach centrum handlowego "Marino". Romowie twierdzą, że mieszkało tam kilkanaście osób, a akcja rozbiórkowa to niszczenie ich domów.
Przemysław Samocki, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego, wyjaśnia, że decyzja o zbiórce zapadła 18 maja 2015 r. i nastąpiła na wniosek Zarządu Zieleni Miejskiej. Postępowaniem objętych było kilka prowizorycznych budynków w pobliżu ul. Paprotnej.
Inspektor podkreśla, że baraki stanowiły zagrożenia dla zamieszkujących je osób - zostały postawione bez żadnej wiedzy technicznej, a brak zastosowania w nich odpowiednich rozwiązań stwarzał dodatkowo niebezpieczeństwo pożaru.
Stowarzyszenie na Rzecz Integracji Społeczeństwa Wielokulturowego "Nomada" sprzeciwia się takim działaniom i twierdzi, że decyzja inspektora jest niezrozumiała.
"Wszystko stało się pod nieobecność mieszkańców. Cały ich dobytek zniknął. Kilkoro małych dzieci i ich rodzice stali się bezdomni. Schronienie znaleźli u swoich bliskich mieszkających na osiedlu przy ul. Kamieńskiego. Nie rozumiemy decyzji o likwidacji osiedla. Szczególnie, że od kilkunastu miesięcy trwają rozmowy urzędników i organizacji zaangażowanych w działania na rzecz romskich imigrantów" - czytamy w oświadczeniu wystosowanym przez "Nomadę".
Wsparcie Romom zaoferował Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej we Wrocławiu, jednak nie wiadomo, czy skorzystają oni z tej propozycji. Część organizacji twierdzi, że na Paprotnej doszło do przymusowego wysiedlenia i mogły być tam łamane prawa człowieka.
Do sprawy będziemy jeszcze powracać.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .