Wrocław. Profesor zaliczał przedmiot za prywatne spotkania. Może zostać wyrzucony z uczelni

Wrocław. Profesor zaliczał przedmiot za prywatne spotkania. Może zostać wyrzucony z uczelni

Wrocław. Profesor zaliczał przedmiot za prywatne spotkania. Może zostać wyrzucony z uczelni
Źródło zdjęć: © East News | Beata Zawrzel/REPORTER
18.07.2019 15:21, aktualizacja: 18.07.2019 16:36

Piotrowi Żukowi, profesorowi Uniwersytetu Wrocławskiego postawiono 29 zarzutów na tle seksualnym. Sąd skazał go na grzywnę. Teraz rzecznik dyscyplinarny uczelni próbuje usunąć naukowca z uczelni. Profesor widzi w tym spisek.

Dobre oceny za “korzyści osobiste”

O sytuacji profesora Piotra Żuka zaczęło być głośno w 2013 roku. W zamian za wpisywanie wyższych ocen do indeksu, naukowiec miał żądać od studentek prywatnych spotkań. Mimo że postawiono mu aż 29 zarzutów - w tym za próbę gwałtu - nie trafił do więzienia.

Sąd we Wrocławiu skazał go za siedem przestępstw. Dodatkowo naukowiec miał zapłacić 8 tysięcy złotych grzywny, jak podaje “Dziennik Times”. Co prawda doszło do “korzyści osobistej” - jednak spotkania nie posiadały “charakteru seksualnego”. Zdaniem sędziów, Żuk zasługiwał na nadzwyczajne złagodzenie kary.

W trakcie śledztwa, profesor był zawieszony na Uniwersytecie Wrocławskim. Jak się okazuje, wrócił na wydział kilka miesięcy temu. Rzecznik dyscyplinarny uczelni, prof. Łukasz Błaszczak nie ma wątpliwości, że udowodnione w sądzie przestępstwa powinny wykluczać funcjonowanie Żuka w przestrzeni uniwersytetu. Z tej racji, złożył wniosek do komisji dyscyplinarnej przy Ministrze Nauki i Szkolnictwa Wyższego - Jarosławie Gowinie.

Kłótnia na uczelni we Wrocławiu

Zdaniem Piotra Żuka jest to celowy atak na jego osobę. Wniosku jeszcze nie widział.

- Natomiast materiał dowodowy zebrany przez rzecznika jaki widziałem, był delikatnie mówiąc skromny. Wnioskiem rzecznika zajmą się moi prawnicy. Zajmą się również kwestią tego czy podjęcie decyzji przez Pana Błaszczaka odbywało się w warunkach zachowania bezstronności i swobodnej oceny faktów. Niepokoją bowiem doniesienia medialne, że Pan Błaszczak, rzecznik dyscypliny na UWr sam był oskarżany o łamanie prawa i to w czasie kiedy zajmował się moją sprawą - mówi profesor.

Skraga na mecenasa wpłynęła do Okręgowej Izby Radców Prawnych we Wrocławiu - dotyczyła złamania zasad i reprezentowania dwóch stron w jednej sprawie. Nikomu nie postawiono dotychczas żadnych oskarżeń w tej kwestii.

Obraz
© East News | Mateusz Kuźniak

Jaka na oskarżenie naukowca reaguje uczelnia?

- Uniwersytet Wrocławski nie posiada informacji o zarzutach wobec Rzecznika Dyscyplinarnego, tym bardziej na UWr nie toczy się wobec niego żadne postępowania dyscyplinarne. Prowadzi on swoje postępowanie niezależnie od władz uczelni, jedynie w oparciu o obowiązujące regulacje ustawowe – komentuje Ryszard Balicki, rzecznik prasowy Uniwersytetu.

Uprzedzeni policjanci?

Sam profesor nie ma wątpliwości. Całe wydarzenie jest “bulwersującą” akcją policji, która usilnie próbuje podważyć jego wiarygodność. To dlatego policjanci mieli zabrać dokumenty z postępowania dyscyplinarnego z gabinetu rektora bez wcześniejszej decyzji. Dodatkowo, mieli przypytywać pracowników uczelni.

- Wywieranie presji na rektora i rzecznika dyscypliny z pewnością ogranicza autonomię uczelni. Po co w takim razie sądy i komisje uczelniane, jeśli policja wchodzi z butami i próbuje narzucić swoją wolę? - pyta profesor.

Źródło: Polska Times

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (124)
Zobacz także