Wracał do domu, bo chciał być na narodzinach córki. Zaginął
Minęły już prawie dwa miesiące, od kiedy bliscy nie mają kontaktu z 30-letnim Mateuszem Kaweckim. Ostatni raz dał znak życia w drodze z Hanoweru do domu w Lipiej Górze. Chciał towarzyszyć narzeczonej przy narodzinach ich córki. Nie zdążył.
24.05.2018 | aktual.: 28.03.2022 09:41
Sześć dni po zaginięciu Mateusza Kaweckiego urodziła mu się córka. Niestety policja do tej pory nie natrafiła na ślad mężczyzny.
O sprawie informuje portal lublin112.pl. Późnym wieczorem w środę 28 marca Mateusz miał wyruszyć autem w drogę z Niemiec, gdzie pracował od pięciu lat, do domu do Lipiej Góry. Chciał spędzić święta z rodziną, po nich zaś wyznaczono termin porodu jego narzeczonej, w którym zaginiony planował uczestniczyć. Ostatni raz bliscy mieli z nim kontakt dzień później. W trakcie rozmowy telefonicznej przekazał, że jest koło Szczecina. Według rodziny wjechał więc do kraju. Później kontakt z nim się urwał.
Raz sygnał był, a raz sygnału nie było. Tak jakby tego telefonu nie odbierał ktoś celowo. Tak było przez kilka dni - mówiła w programie "Interwencja" w Polsat News Katarzyna Piotrkowicz, siostra zaginionego pana Mateusza.
Rodzina 30-latka próbowała się do niego dodzwonić ale mimo że telefon cały czas był aktywny, okazało się to bezskuteczne Po kilku dniach telefon przestał odpowiadać. Bliscy powiadomili policję, szukają też na własną rękę. Nie ma jednak śladu ani po mężczyźnie, ani nawet po samochodzie, którym podróżował. - To było granatowe BMW, model 525, dość stary, z 1998 roku, na niemieckich tablicach rejestracyjnych - powiedziała Piotrowicz.
Co wiadomo o zaginionym? Pochodzi z Hutkowa koło Krasnobrodu na Roztoczu. Według policyjnego rysopisu jego wzrost to: 181-185 cm, waga: 90 kg, ma jasne oczy, krótkie, ciemne włosy i blizny po ranie ciętej
Sprawą zajmuje się policja ze Szczecina i Zamościa.
Źródło lublin112.pl/Polsat News
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl