"Wprost": Pożegnanie wojskowej prokuratury
Kolejne rządy od lat przymierzały się do likwidacji prokuratury wojskowej. Wygląda na to, że tym razem sprawa jest przesądzona. Ustawa o prokuraturze jest w Sejmie. Jeśli zostanie przyjęta, do połowy roku prokuratura wojskowa będzie wspomnieniem - pisze Edyta Żemła w nowym numerze tygodnika "Wprost".
Według projektu przygotowanego przez posłów PiS prokuratura wojskowa staje się częścią prokuratury powszechnej. Pewna jej odrębność jednak pozostanie. Ustawa tworzy bowiem stanowisko zastępcy prokuratora generalnego ds. wojskowych. Na poziomie Prokuratury Krajowej powołany zostanie departament ds. wojskowych. Szefów tych instytucji powołuje prokurator generalny na wniosek ministra obrony narodowej.
Niżej, w prokuraturach okręgowych i rejonowych, powstaną odpowiednio wydziały i działy ds. wojskowych. Będą tam mogli pracować zarówno prokuratorzy cywilni, jak i żołnierze zawodowi lub oficerowie rezerwy.
Eksperci, politycy, prawnicy nie zgłaszają zastrzeżeń co do samej idei, lecz ich obawy budzą poszczególne rozwiązania. Wynika to z wielu różnych czynników.
Coraz mniej pracy
Prokuratura wojskowa ma w swojej historii chlubne i wręcz haniebne momenty. Została powołana 97 lat temu przez marszałka Józefa Piłsudskiego. Krwawo w historii zapisała się w okresie stalinowskim. Prokuratorzy oskarżali i żądali kar śmieci dla żołnierzy Armii Krajowej i niepodległościowego podziemia. Do 1955 r. to w jej właściwości były przestępstwa polityczne z tzw. małego kodeksu karnego. Po wprowadzeniu stanu wojennego w 1981 r. powierzono prokuratorom w mundurach wiele przestępstw z dekretu o stanie wojennym.
Przeczytaj również: Kogo rozliczy PiS? Zobacz, co w najnowszym "Wprost"
Pierwsze próby likwidacji prokuratury wojskowej podjął jeszcze rząd Hanny Suchockiej. Jednak w połowie lat 90. projekt taki był skazany na klęskę. Armia liczyła ponad 200 tys. żołnierzy, funkcjonował pobór. Prokuratura wojskowa miała argumenty, by się bronić, mimo braku weryfikacji i rozliczenia z PRL-owską przeszłością.
Wejście Polski do NATO 16 marca 1999 r. wprowadziło wojsko w zupełnie inny wymiar. Armia musiała dostosować się do sojuszniczych wymagań - zmienić procedury, sprzęt, wyszkolenie. Żołnierze uczyli się angielskiego i wyjeżdżali na Zachód. Z roku na rok wojsko stawało się mniejsze, ale bardziej profesjonalne. W jego szeregi zaczęli trafiać coraz lepiej wykształceni żołnierze. To oznaczało mniej pracy dla prokuratorów wojskowych.
- Armia na pewno nie będzie płakać po prokuraturze wojskowej - mówi Janusz Zemke, europoseł SLD, były wiceminister obrony. - Gdy wojsko stało się zawodowe, prokuratorzy zaczęli być coraz bardziej bezrobotni, dlatego szukali na siłę zajęcia, by uzasadnić swoje istnienie - podkreśla Zemke. I przypomina, że prokuratorzy zajmowali się bardzo gorliwe drobiazgami czy anonimowymi oskarżeniami. - W końcu takie postępowania umarzano, ale wiele niewinnych osób miało sporo kłopotów - ocenia Zemke.
Powoli też politycy zaczęli ograniczać kompetencje prokuratury i sądów wojskowych. Od 2009 r. nie zajmują się one już nawet sprawami żołnierzy, którzy popełnią tzw. przestępstwa pospolite, takie jak włamanie, pobicie, kradzież. W gestii prokuratorów zostały tylko sprawy z części wojskowej Kodeksu karnego. Co oznacza, że zajmują się przestępstwami popełnionymi przez żołnierzy w związku ze służbą na terenie jednostki.
To wszystko odbija się w statystykach. Według Naczelnej Prokuratury Wojskowej w 2015 r. podległe jej jednostki prowadziły 1533 postępowania. Co oznacza, że na jednego prokuratora przypadło 23,3 sprawy. - Bywało też, że prokurator prokuratury powszechnej miał w miesiącu nawet 100 spraw na tzw. biegu - mówi Małgorzata Wassermann, posłanka PiS. Podkreśla, że jedną z głównych przesłanek reformy jest właśnie wyrównanie dysproporcji obciążenia pracą, jaka pojawiła się między prokuratorami wojskowymi i cywilnymi.
60 mln zł oszczędności
Prokuratura wojskowa ma jednak swoich obrońców. - Sądzę, że taka instytucja powinna istnieć. Może nie w formie dotychczasowej, jednak ma ona swoją specjalizację - mówi adwokat Piotr Dewiński, jeden z obrońców w sprawie Nangar Khel. I dodaje, że prokuratorom, którzy nie znają realiów wojska, znacznie trudniej będzie wejść w tę problematykę.
Pojawiają się też obawy o to, jak prokuratorzy po reformie będą funkcjonować w warunkach misji wojskowych. Dotychczas wchodzili oni w skład kontyngentu. - Tu nie widzę problemu - mówi Bogdan Święczkowski, wiceminister sprawiedliwości, który w Sejmie referował założenia ustawy. - Prokurator zostanie oddelegowany rozkazem ministra obrony do wykonywania swoich obowiązków na misji - podkreśla.
Cały personel urzędniczy prokuratur wojskowych ma przejść do struktur cywilnych z zachowaniem prawa do wynagrodzenia w dotychczasowej wysokości. - Dla firmy nie ma większego trzęsienia ziemi niż jej rozwiązanie. Ale sądzę, że reforma przyniesie pozytywne efekty, zarówno dla prokuratorów cywilnych, którzy dostaną wsparcie, jak i wojskowych, którzy zyskają możliwość zdobycia szerszego doświadczenia. Obawiam się tylko ewentualnych działań odwetowych - ocenia prokurator Kazimierz Olejnik.
Mimo reformy prokuratury nadal będą działały sądy wojskowe. Ich istnienie gwarantuje konstytucja. Oszczędności budżetu MON z tytułu reformy szacowane są na około 60 mln zł.
Przeczytaj również. Oscary: Smutne historie i niedocenieni aktorzy