Wpadka kancelarii Tuska. "Bez szans na rozmowę z Trumpem". Znamy kulisy
- Znów "wyczekaliśmy" i to się opłaciło. Nie chcieliśmy komunikować przed rozmową z prezydentem Donaldem Trumpem, że takowa jest planowana. Ten błąd popełniło otoczenie Donalda Tuska i na własne życzenie nieco się ośmieszyło - mówi nam jeden z prezydenckich ministrów. - Musimy to poukładać - przyznaje z kolei rządowe źródło. Znamy kulisy zamieszania na szczycie polskiej dyplomacji.
"Tusk weźmie udział w rozmowach z Trumpem" - krzyczały nagłówki polskich mediów po oświadczeniu rzecznika rządu. Ten wskazał, że Donald Tusk weźmie udział nie tylko w rozmowach z europejskimi przywódcami, ale także - rzekomo - z prezydentem Stanów Zjednoczonych. Rozmowy miały dotyczyć bezpieczeństwa, sytuacji geopolitycznej, Ukrainy i spotkania Trump-Putin planowanego na piątek.
Komunikat rzecznika rządu powtarzali inni politycy Koalicji Obywatelskiej, m.in. wiceminister obrony Cezary Tomczyk. - Nie mogliśmy się temu nadziwić, bo od początku wiedzieliśmy, że Trump z Tuskiem rozmawiać nie zamierza. Otrzymaliśmy zaproszenie do rozmowy z prezydentem Trumpem z Białego Domu i usłyszeliśmy, że inny polski polityk nie jest przewidziany w tym akurat formacie - opowiada nam źródło z Pałacu Prezydenckiego.
Słowem: Trump chciał, by w rozmowie z nim i europejskimi przywódcami 13 sierpnia uczestniczył prezydent Nawrocki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Tusk jedzie w drugim wagonie". Ostre słowa z otoczenia Nawrockiego
Inny rozmówca z otoczenia głowy państwa przekonuje: - Niemądrze się chłopaki od Tuska zachowali, wypinali ordery, drwili z prezydenta Nawrockiego, chcieli pokazać, że to Tusk ma Trumpa na wyciągnięcie ręki. Myśmy się tylko uśmiechali, zachowaliśmy spokój.
W środę 13 sierpnia po południu okazało się, że to jednak Nawrocki, a nie Tusk rozmawia z prezydentem USA na telekonferencji wraz z innymi przywódcami europejskimi. I przedstawia stanowisko Polski: nic o Ukrainie bez Ukrainy, a Rosję trzeba pokonać, niczym Polacy bolszewików w 1920 r. Oczywiście z pomocą Ukraińców.
Krótki telefon z MSZ
Tuż przed tą rozmową - jak słyszymy - jeden z wiceministrów spraw zagranicznych, Marcin Bosacki, przez telefon miał powiedzieć Marcinowi Przydaczowi, szefowi prezydenckiego Biura Spraw Międzynarodowych, żeby "trzymać wspólne stanowisko" w rozmowach z Trumpem i innymi przywódcami.
- To był rozpaczliwy telefon, krótki komunikat, w dość nerwowych dla Kancelarii Premiera okolicznościach - opowiada nam człowiek zorientowany w kulisach sprawy.
Sam minister Przydacz nie chce tego komentować.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozmowa Nawrocki-Trump. "Tusk jedzie w drugim wagonie". Bogucki ostro o premierze
Premier Tusk wieczorem 13 sierpnia przyznał: - Tuż przed północą otrzymaliśmy informację, że USA wolą, żeby w relacji z prezydentem Trumpem z polskiej strony był prezydent.
Przekonywał, że "panowie Tomczyk i Szłapka nie dezinformowali opinii publicznej". Po prostu nie wiedzieli o tym, że Trump z szefem polskiego rządu nie zamierza rozmawiać.
Premier stara się ratować sytuację
W środę odbyły się trzy kluczowe telekonferencje. W dwóch uczestniczył Tusk, w jednej - z Trumpem - Nawrocki.
Otoczenie prezydenta przyznaje, że jest zdziwione, iż rzecznik rządu informował wcześniej, że Tusk będzie brał udział we wszystkich spotkaniach.
- Zdziwiło nas, że rzecznik Szłapka informował dziennikarzy, że z prezydentem Trumpem ma rzekomo rozmawiać m.in. premier Tusk. My wiedzieliśmy, że tak nie będzie, bo dostaliśmy zaproszenie wcześniej - dostał je z polskiej strony tylko prezydent Nawrocki - słyszymy nieoficjalnie w Kancelarii Prezydenta.
Kancelarie prezydenta i premiera nie były w kontakcie w tej sprawie - bo krótkiego telefonu wiceministra Bosackiego nie można uznać za "wypracowywanie wspólnego stanowiska". Tak mówią nam współpracownicy Nawrockiego.
- To raczej były desperackie ruchy na ostatnią chwilę - twierdzi nieoficjalnie jeden z nich.
- Prezydent po prostu wziął udział w spotkaniu, na które został zaproszony. Nie chcieliśmy tego komunikować, żeby nie wywoływać wrażenia jakiejś nowej odsłony "bitwy o stołek" między ośrodkami prezydenckim i premierowskim, chcieliśmy uniknąć domysłów i przepychanek - tłumaczy nasze źródło z Pałacu.
Zdaniem naszych rozmówców, to po stronie KPRM miały zostać popełnione komunikacyjne błędy. Bo nic nie wskazywało na to, że do rozmowy z Trumpem ma zostać doproszony polski premier.
Po spotkaniu Trumpa z europejskimi liderami minister Przydacz poinformował, że prezydent Nawrocki podczas konsultacji z prezydentem USA przedstawił stanowisko Polski.
Nawrocki miał powiedzieć, że - biorąc pod uwagę agresywną politykę rosyjską - Rosję można powstrzymać tylko przez twardy język i konkretnie działania. Rosja nie może decydować o tym, jak będą wyglądały granice w Europie, ani jak mają prowadzić politykę zagraniczną inne kraje - w tym, jeśli chodzi o przynależności do konkretnych sojuszy.
Wieczorem do spotkania z Trumpem, w którym uczestniczył prezydent Nawrocki, odniósł się Tusk. - Z naszego punktu widzenia było bardzo ważne, żeby prezydent Trump usłyszał wspólne stanowisko. Udało się je wypracować i ono odpowiada temu, czego chce Polska. Chodzi przede wszystkim o to, żeby nikomu nie przyszło do głowy, by uznać prawo Rosji do wyznaczania granic sąsiadom - mówił.
Jak dodawał: - Dla mnie jest bardzo ważne, by niezależnie od konfliktów politycznych, niezależnie od tego, co myśli o mnie prezydent Nawrocki, co ja myślę, w sprawach bezpieczeństwa, polityki zagranicznej, wojny i pokoju, ze sobą współpracować.
Urzędnik z Pałacu mówi WP: - Tusk się chciał "podpiąć" pod prezydenta. Wywołać wrażenie, że to "wspólna inicjatywa", że wszystko jest tak, jak powinno być, i że to on zdecydował, że to prezydent Nawrocki porozmawia z Trumpem. No absurd.
Błędy KPRM
W Kancelarii Prezydenta uznaje się, że to Nawrocki zachował się zgodnie z protokołem i odpowiedzialnie.
- Znów wyczekaliśmy i to się opłaciło. Nie chcieliśmy komunikować przed rozmową z prezydentem Trumpem, że takowa jest planowana. Ten błąd popełniło otoczenie Tuska i się na własne życzenie ośmieszyło - mówi nam jeden z prezydenckich urzędników. - Musimy to poukładać - przyznaje z kolei rządowe źródło.
Ma na myśli to, że - jak słyszymy - "trzeba wypracować dobre relacje w obszarze polityki międzynarodowej premiera z prezydentem". Nieoficjalnie słyszymy, że w KPRM jest świadomość, że zostały popełnione błędy w komunikowaniu.
- Tusk po prostu nie ma możliwości rozmowy z Trumpem dopóty, dopóki jeden będzie premierem, a drugi prezydentem. To konsekwencja słów Tuska o Trumpie z przeszłości i on musi się z tym pogodzić - twierdzi w rozmowie z WP jeden z ministrów Nawrockiego.
Mowa m.in. o ostrych słowach Tuska z kampanii przed wyborami w 2023 r., gdy ten sugerował Trumpowi związki z KGB i bycie agentem. Inni politycy KO mówili o prezydencie USA, że to "zły człowiek" z zapędami autorytarnymi (więcej TU).
Spotkania na szczycie
Środa obfitowała w ważne spotkania europejskich przywódców. Najpierw w wąskim gronie liderów UE, z udziałem Donalda Tuska, omawiano przygotowania do rozmowy z prezydentem USA Donaldem Trumpem.
Następnie odbyła się prezentacja stanowiska Unii Europejskiej, w której Polskę reprezentował prezydent Nawrocki.
Około godziny 16.30 rozpoczęło się kolejne spotkanie, tym razem w szerszym gronie europejskich przywódców, z ponownym udziałem Tuska, poświęcone dalszym dyskusjom na szczeblu międzynarodowym.
W środę 13 sierpnia wieczorem premier Tusk poprosił prezydenta Nawrockiego o spotkanie. Rozmowa rozpoczęła się w samo południe 14 sierpnia w Pałacu Prezydenckim. - Bardzo cieszy nas, że premier zmienia stosunek do prezydenta. Ma nauczkę. Oby było tylko lepiej, bo to po prostu przysłuży się polskim interesom - mówi człowiek z otoczenia głowy państwa.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski