WP dotarła do Polaka w Norwegii podejrzanego o współpracę z grupą terrorystyczną. "To absurdalne!"
Polak, który w Norwegii został najpierw oskarżony o współpracę z Państwem Islamskim, a następnie osadzony w areszcie przeddeportacyjnym, zaprzecza zarzutom. Wirtualnej Polsce udało się skontaktować z 23-latkiem.
O sprawie pisaliśmy już dwa tygodnie temu. Po raz pierwszy Polaka zatrzymano w kwietniu 2014 roku na lotnisku Gardemoen pod Oslo. Usłyszał zarzuty współpracy z grupą terrorystyczną na terenie Syrii. PST, czyli Norweska Policyjna Służba Specjalna, nie ujawnia wielu szczegółów powołując się na bezpieczeństwo narodowe, ale wiadomo, iż służby obawiały się, że mógłby rekrutować w Europie ochotników gotowych walczyć w szeregach PI.
Polak został zwolniony, ale 9 września tego roku zatrzymano go ponownie i osadzono w areszcie imigracyjnym, gdzie czeka na decyzję, czy zostanie wydalony do Polski. Norweskie władze uznały zatrzymanie za konieczne, ze względu na ryzyko, że nie zastosuje się do nakazu opuszczenia Norwegii. - To absurdalne! - komentuje osadzony.
W obronie dobrego imienia
23-latek postanowił odnieść się publicznie do podanych informacji, które w jego ocenie są krzywdzące. Celem współpracy z polskimi mediami jest dla niego oczyszczenie swojego dobrego imienia. Pragnie zachować anonimowość, bo obawia się, że ujawnienie danych osobowych mogłoby go w przyszłości narazić na nieprzyjemności. Wirtualnej Polsce za pośrednictwem swojego adwokata przesłał oświadczenie.
- Zgodziłem się porozmawiać z wami, bo nie kłamaliście - deklaruje mężczyzna. - Jestem niewinny, nie współpracowałem z grupami terrorystycznymi. Do dziś nie wiem, jakie były podstawy do tak poważnego pomówienia. Obawiam się nadużycia władzy przez organy sprawiedliwości. Najpierw przedstawiono mi zarzuty o współpracę z Państwem Islamskim, a gdy nie znaleziono na to dowodów, służby zmieniły taktykę i oskarżyły mnie o zagrażanie interesom państwa norweskiego.
Strach przed polską nietolerancją
Polakowi nie podoba się, że podczas pierwszego aresztowania zarekwirowano należące do niego przedmioty znajdujące się w bagażu, w tym komputer i twarde dyski. Nie zgadza się też z decyzją o umieszczeniu go w areszcie przeddeportacyjnym. Obawia się wydalenia - z oświadczenia przesłanego WP wynika, że jest muzułmaninem i uważa, że z tego powodu grozi mu w Polsce niebezpieczeństwo.
- Nie chcę zostać deportowany do Polski, bo tam ludzie są ekstremalnie nietolerancyjni - wyznaje. - Jestem pewny, że to by się odbiło na moim zdrowiu psychicznym. Boję się, że to nie wszystko, mógłbym być też narażony na fizyczne ataki. Muzułmanie są w Polsce źle traktowani, poniżani, a czasem nawet bici. Znam sprawę konwerytyki, Polki, która została pobita za samo założenie chustki na głowę, a najsmutniejsze było to, że nikt ze świadków zdarzenia jej nie pomógł. W Polsce bałbym się wyjść na ulicę, a nawet siedzieć w mieszkaniu.
Poznać lepiej islam
Polak zapewnia, że PST nie posiada dowodów potwierdzających zarzuty o współpracę z grupą terrorystyczną. Zaprzecza jakoby stanowił zagrożenie dla bezpieczeństwa lub interesów państwa norweskiego. Przyznaje, że był w Syrii, by jak mówi, "lepiej poznać islam i muzułmańską kulturę, jednak nie znalazł tam dobrych źródeł wiedzy, dlatego chciał podróżować dalej, by kontynuować studia gdzie indziej".
- Z jakiegoś powodu służby norweskie wyolbrzymiają to, co niejasne i wyjęte z kontekstu - mówi osadzony. - Ponieważ nie posiadały wystarczających argumentów, aby pozbawić mnie wolności powołując się na tak zwany "paragraf terrorystyczny", zmieniły taktykę. Teraz próbują wydalić mnie z kraju.
23-latek zapowiada, iż rozważa złożenie skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu oraz wystąpienia o odszkodowanie za szkody moralne.