PolskaWolą czołg niż kolejną kapliczkę

Wolą czołg niż kolejną kapliczkę

Już rok temu w Wejherowie pojawiła się informacja, że tamtejszy ksiądz Nowak z grupą radnych dąży do usunięcia czołgu pomnika postawionego ku czci wyzwalającej miasto spod okupacji 1 Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte. Na miejscu czołgu ma stanąć kapliczka mauzoleum ku czci "Ofiar Piaśnicy".

W 1939 r. w pobliskiej Piaśnicy Wielkiej Niemcy rozstrzelali i zakopali w masowych grobach około 10–12 tys. Polaków, głównie przedstawicieli inteligencji północnego Pomorza (wśród rozstrzelanych znaleźli się m.in. ludzie budujący miasto i port Gdynia). Również w tym miejscu, co jest faktem mniej znanym, oddział SS pod dowództwem Kurta Einmanna rozstrzelał ok. 1 200 nieuleczalnie chorych osób, głównie narodowości niemieckiej, umieszczonych w miejscowych szpitalach psychiatrycznych. Od wielu lat w samej Piaśnicy stoi pomnik upamiętniający pomordowanych tam ludzi.

Mimo żywej pamięci o tamtych wydarzeniach i szacunku dla pomordowanych, wejherowianom nie przypadł do gustu pomysł likwidacji czołgu, który przypomina im o innych ważnych dniach i polskich żołnierzach, którzy oddali życie wyzwalając ich miasto. Po pierwszych informacjach o planach usunięcia czołgu, na wejherowskich forach internetowych zaczęło wrzeć.

Ludzie nie mogli uwierzyć, że radni, nie pytając ich o zdanie, chcą usunąć pomnik, który od dziesięcioleci wrósł już w krajobraz ich miasta, stając się jego wizytówką. W obronie pomnika przedstawiali różne argumenty. Od nostalgicznych wspomnień z dzieciństwa, kiedy miejsce to było miejscem ich zabawy, a do czołgu można było jeszcze wejść i nawet pokręcić wieżyczką, po racje historyczne i idącą za nimi pamięć oraz szacunek dla ofiary, którą wyzwoliciele złożyli na ich ziemi. Wszyscy zgodnie mówią, że ofiary Piaśnicy wymagają pamięci i szacunku. Wszyscy jednak równie zgodnie pytają – dlaczego kapliczka mauzoleum, jeśli już musi stanąć, to właśnie w miejsce czołgu, który dla ich pamięci też ma wielkie znaczenie?

Kapliczek w Wejherowie jest jak w dobrym smalcu skwarek. Czołg jest tylko jeden. Miejsce, w którym stoi, u zbiegu ulic Ofiar Piaśnicy i 1 Brygady Pancernej Wojska Polskiego z supermarketem naprzeciwko, to miejsce bardzo ruchliwe, nie sprzyjające martyrologii i zadumie nad ofiarami tragedii. Kapliczka, jeśli już musi być to kapliczka, a nie świecki pomnik, może stanąć w innym bardziej dogodnym miejscu.

Chodzi jednak zapewne o co innego. Wiele ulic o "niesłusznych" nazwach, jak ulica Marchlewskiego, zostało już przemianowane na nazwy związane z kościołem katolickim. Teraz kole ich w oczy jeszcze ten pomnik. Chodzi o zacieranie historycznej pamięci. Usunąć pomnik, by ludzie zapomnieli, że wolność przyszła do nich ze wschodu, czyli według obowiązującej dziś wizji historyków, ze strony niewłaściwej. – Kolejną kapliczkę, która tak księdzu jest niezbędna, powinien on sobie postawić za swoje i na terenie plebanii, a nie kosztem innego ważnego dla miasta pomnika – mówią oburzeni mieszkańcy.

Forumowicze piszą: "Nie pozwolę go ruszyć, w razie czego przypnę się łańcuchami, albo coś; co za kraj, wszędzie się czarni pchają. Co ja będę mówił ludziom, że gdzie mieszkam – koło kapliczki? Tak się mówiło, że niedaleko czołgu i wszystko jasne". Czy też bardziej dosadnie: "Czarna zaraza... Wszędzie z tymi ryjami się pchają, ręce precz od czołgu!... kościółek Nowaka przenieśmy w PiS-du!" Kiedy projekt budowy kapliczki poparł starosta, jeden z forumowiczów napisał: "Podobno Starosta nie lubi czołgu, bo jako mały chłopiec, bawiąc się w pancernych, był zawsze tylko Czereśniakiem, i tak mu zostało do dziś".

Ale z księdzem nie ma żartów. Mając świadomość, że władza ludzi nie słucha, ludzie zjednoczyli się w obronie czołgu i założyli stronę internetową "W obronie czołgu i normalności". Na bieżąco komentują tam działania władz, zmierzające do likwidacji czołgu. Wspólnie szukają sposobów na ratowanie ich czołgu. Umawiają się na wspólne akcje, piszą listy protestacyjne. Do działań mających na celu obronę pomnika włączyli się też niektórzy radni. Na stronie można złożyć podpis pod protestem przeciwko likwidacji pomnika i budowie w jego miejsce kapliczki. Jest tam już prawie 2000 podpisów. Na placu Grunwaldzkim, na którym stoi czołg, mieszkańcy zorganizowali niedawno manifestację.

Obecnie projekt księdza Nowaka i jego popleczników ma już swoją szumną nazwę – Mauzoleum Bramy Piaśnickiej dla uczczenia Ofiar, Bohaterów, Męczenników XX wieku, totalitaryzmów i II wojny światowej. Brzmi już poważniej niż kapliczka i dostał zielone światło od władz miasta. Rada Miasta w uchwale z dnia 1 kwietnia 2008 r. "upoważnia Prezydenta Miasta do czynności przygotowawczych (...) a w tym do nabycia przez Gminę Miasta Wejherowa od Skarbu Państwa gruntu pod budowę oraz do zawarcia przez Gminę stosownych porozumień z Urzędem Marszałkowskim Województwa Pomorskiego, Starostwem Powiatowym w Wejherowie i sąsiednimi gminami o udzieleniu Gminie Miasta Wejherowa pomocy finansowej w budowie Pomnika – Mauzoleum".

Wiadomo już też, co było raczej oczywiste, że ksiądz Nowak nie zamierza na to poświęcić nawet złotówki z własnej kieszeni, czy też organizować zbiórki na ten cel wśród swoich wiernych. Za jego pomysł zapłacą mieszkańcy Wejherowa, którzy w 70% sprzeciwiają się usunięciu czołgu i budowie kapliczki.

W porównaniu ze Świątynią Opatrzności Bożej, która ma stanąć w warszawskim Wilanowie, inwestycja może i nie jest na razie droga, ale ksiądz Nowak to ambitny człowiek, a jego plebania nie gorsza niż ta wilanowska. Na dzień dzisiejszy Rada Miasta Wejherowa "zamroziła" w budżecie miasta kwotę 250 000 zł: 100 000 zł na przeniesienie czołgu w inne miejsce, 150 000 zł na budowę pomnika oraz koszt "nieznany", gdyż Rada Miasta w swej uchwale "upoważnia Prezydenta Miasta (...) do nabycia przez Gminę Miasta Wejherowa od Skarbu Państwa gruntu pod budowę" pomysłu, który zrodził się w głowie księdza. Kolejne pytanie nasuwa się samo – jeśli faktycznie stanie tam "kapliczka", to czy wypada, aby stała przy ul. I Brygady Pancernej Wojska Polskiego? Pewnie ktoś podsunie pomysł zmiany nazwy ulicy... i pewnie będzie to ksiądz Nowak…

Na razie czołg pozostanie na swoim miejscu. Radny Zbigniew Chuchała ze wspólnoty samorządowej "Wola Wejherowa" zapowiada, że to jeszcze nie koniec. Wspólnie z mieszkańcami Wejherowa będzie organizował protesty i wspierał działania mające na celu obronę czołgu. Mówi, że zarówno on, jak i inne osoby zaangażowane w obronę czołgu, nie ma nic naprzeciw wobec planów budowy kapliczki przez ks. Nowaka. Z jednym zastrzeżeniem: Nie w tym miejscu, zamiast czołgu i nie za publiczne pieniądze. Za tym by czołg pozostawić na swoim miejscu jest także wojewódzki konserwator zabytków. Mimo, że czołg nie jest wpisany do żadnego rejestru, to obiektów tego typu jest już w Polsce niewiele, a niedługo na listę prawnie chroniona i one mogą trafić. Dlatego uważa, że czołg należy zostawić w spokoju. W tym samym czasie ksiądz Nowak robi objazd okolicznych gmin, by i tamtejsze władze nakłonić do współfinansowania jego ekstrawaganckiego projektu. Projektu, który jak ostatnio ujawnił, ma być czymś w rodzaju mauzoleum, grobem nieznanego
żołnierza i pomnikiem totalitaryzmu, obejmującym czasy od 1939 r. po rok 1989.

Szkoda, że wieżyczka czołgu jest już od dawna zaspawana. Można by ją było przekręcić i wycelować w odpowiednim kierunku.

Wejherowo nie skapitulowało i nadal walczy o swój czołg. Swoim podpisem można wesprzeć obronę czołgu pod adresem www.czolgisci.prv.pl.

Jarosław Augustyniak

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)