Wojsko polskie na afgańskiej beczce prochu
1600 Polaków przejmie dziś pełną odpowiedzialność za prowincję Ghazni, na południowy zachód od Kabulu. Region ten uważany jest za bardzo niebezpieczny - czytamy w "Rzeczpospolitej".
30.10.2008 | aktual.: 30.10.2008 07:57
Największym zagrożeniem są miny-pułapki, stąd decyzja, by do Ghazni skierować więcej rosomaków. Niedługo będziemy też mieli nowe wozy patrolowe – mówi szef sztabu generalnego generał Franciszek Gągor. Jego zdaniem talibów w prowincji jest „kilka setek”.
By skutecznie kontrolować powierzony Polakom odcinek (około 250 – 300 km) jednego z głównych szlaków komunikacyjnych Afganistanu – drogi z Kabulu do Kandaharu, trzeba zwiększyć liczbę bezpilotowców. Stała obserwacja powinna utrudnić podkładanie ładunków – podkreśla generał Gągor. Zdarza się, że rebelianci wycinają kawałki asfaltu, pod nie wkładają ładunki, a następnie znów zaprasowują asfalt. Dlatego każdą kolumnę chronią tu oddziały inżynieryjne – dodaje.