Wojska USA w Iraku do 2005?
Gen. Richard Myers, jeden z najbardziej znanych dowódców amerykańskich, powiedział, że żołnierze amerykańscy będą najprawdopodobniej potrzebni w Iraku przez cały przyszły rok.
21.10.2003 | aktual.: 21.10.2003 09:10
"Oni (terroryści) są przyzwyczajeni, że USA łatwo rezygnują" - powiedział na spotkaniu z 1500 marines w bazie Camp Pendleton koło San Diego w Kalifornii. "Sądzą, że mogą złamać naszą wolę. Zapotrzebowanie na nasze siły zbrojne będzie występować jeszcze przez jakiś czas. Nie wiem, czy to będzie do roku 2005. Po prostu nie wiemy tego".
Wypowiedź Myersa nastąpiła wkrótce po opublikowaniu "Washington Post" artykułu ujawniającego, że dowództwo amerykańskie ma zamiar zredukować do połowy 2005 r. liczebność oddziałów stacjonujących w Iraku ze 130 tys. do 50 tys. żołnierzy. Plan ten podobno jest jeszcze w fazie opracowywania i nie został zatwierdzony przez ministra obrony Donalda Rumsfelda.
Poproszony przez Reutera o bliższe wyjaśnienia na ten temat Myers podkreślił, że decyzje zależą od "rozwoju wydarzeń" i przyszłej sytuacji, jaka powstanie w Iraku. Przypomniał, że już teraz ok. 70 tys. Irakijczyków działa u boku żołnierzy amerykańskich na rzecz stabilizacji w regionie.
"Doprowadzimy sprawy do końca i uczynimy to co będzie trzeba" - powiedział Myers. "Ten kto z góry wyznacza terminarz, nie ma racji".