Wojewoda wyjaśnia przyczyny opóźnienia przyjazdu karetki
Nieumiejętność posługiwania się sprzętem teleinformatycznym przez załogę karetki to główna przyczyna opóźnienia przyjazdu do kobiety potrzebującej pomocy - ocenił wojewoda małopolski Jerzy Miller. Karetka dojechała do kobiety po 40 minutach; chora zmarła.
23.11.2012 | aktual.: 23.11.2012 15:37
Karetki Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego posługują się nowymi GPS-ami od roku. Natomiast od ubiegłego tygodnia zmieniły się zasady wysyłania karetek pogotowia do potrzebujących. Obecnie Kraków i 12 małopolskich powiatów jest obsługiwanych przez jedną - zamiast 13 - dyspozytornię pogotowia ratunkowego. W związku z tym istniały podejrzenia, że opóźnienie przyjazdu karetki miało związek z nieznajomością wprowadzonych w ubiegłym tygodniu zasad postępowania.
Sprawa dotyczy wydarzenia z ubiegłego tygodnia. Rodzina ze Skrzypnego na Podhalu wezwała karetkę do chorej kobiety. Ponieważ wszystkie zespoły ratownictwa medycznego w rejonie Nowego Targu były zajęte, dyspozytor posłał do niej karetkę z Zakopanego.
Karetka dojechała na miejsce po 40 minutach. W tym czasie potrzebująca pomocy zmarła. Zespół karetki tłumaczył, że kierowca nie mógł trafić pod wskazany adres, ponieważ nie znał terenu i miał problem z nawigacją i łącznością.
- W wyniku przeprowadzonego postępowania wyjaśniającego okazało się, że zespół ratownictwa medycznego, zadysponowany tego dnia nie posiada pełnej wiedzy i umiejętności pozwalających na wykorzystanie pełnych możliwości systemu teleinformatycznego - poinformowała rzeczniczka prasowa wojewody małopolskiego Joanna Sieradzka.
Rzeczniczka dodała, że zespoły ratownictwa medycznego dysponują sprzętem, którego używały przed wprowadzeniem skoncentrowanej dyspozytorni. - Nie odebrano im żadnej dotychczasowej możliwości kontaktu, natomiast dodano kolejne - wyjaśniła.
Według wojewody zespół karetki nie zastosował się też do zasad współpracy z dyspozytorami. - Może to potwierdzić fakt, że następnego dnia, ta sama karetka, ale z innym składem osobowym, zadysponowana w ten sam rejon, nie miała żadnych kłopotów z dotarciem na miejsce i udzieleniem pomocy - dodała Sieradzka.
Sieradzka wyjaśniła, że wysyłanie karetki z sąsiedniego rejonu było stosowane także przed wprowadzeniem skoncentrowanej dyspozytorni. Wtedy jednak zajmowało to więcej czasu. Obecnie dyspozytor znajdujący się w Krakowie z elektronicznej mapy odczytuje informacje o rozmieszczeniu karetek w województwie, dzięki czemu wie, który zespół nie jest zajęty.
Z przeprowadzonego postępowania wyjaśniającego wynika, że sytuacja, do jakiej doszło w Skrzypnem, jest jedynym takim przypadkiem na sześć tysięcy miesięcznych wyjazdów.
Aby uniknąć podobnych sytuacji, Krakowskie Pogotowie Ratunkowe przeprowadzi analizę, czy inne zespoły ratownictwa mogą mieć również problemy z prawidłową obsługą sprzętu oraz znajomością zasad postępowania. Jeśli tak, przeprowadzone zostaną szkolenia zakończone egzaminem - zapowiedział wojewoda małopolski.
Wojewoda sprawdzi także, czy załoga karetki z Zakopanego brała udział w szkoleniach z obsługi sprzętu, prowadzonych przez producenta.