Wojciechowski: mamy do czynienia z sitwiarską Polską
PiS chciało wystartować z akcją billboardową w związku ze zbliżającymi się wyborami samorządowymi. W największych miastach Polski miały się pojawić plakaty z wizerunkami premiera Donalda Tuska, ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, minister rozwoju regionalnego Elżbiety Bieńkowskiej i szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza. Pod zdjęciami miało się znaleźć przerobione logo Platformy Obywatelskiej oraz podpis "By żyło się lepiej. SITWIE!" (to parafraza hasła wyborczego PO z 2007 roku). Niżej - napis "Taśmy i rachunki nie kłamią". Tymczasem niektóre z firm billboardowych ocenzurowały słowo "sitwa".
02.08.2014 | aktual.: 02.08.2014 22:34
- To hasło oddaje to, co dzieje się Polsce - przekonywał w "Faktach po Faktach" Janusz Wojciechowski z PiS. - Mamy do czynienia z sitwiarską Polską - mówił. Według niego przyczyną, dla której firmy reklamowe nie chcą wyświetlić plakatów w zaproponowanej przez partię formie jest układ. - Stworzone zostały mechanizmy powiązania między polityką, władzą i biznesem. A biznes boi się władzy. Bo władza ma wiele instrumentów, które może wykorzystać przeciwko biznesowi - dodał. Prawo i Sprawiedliwość mimo wszystko zapowiada, że dotrze ze swoim przekazem do Polaków.
- Nie czuję się członkiem sitwy - odpowiedział Jacek Protasiewicz z PO. Przypomniał kampanię opozycyjnej partii z 2007 roku, kiedy politycy zapowiadali "walkę z układem". - Wtedy zostali ukarani przez Polaków. Będą ukarani i teraz - powiedział polityk PO. Według Protasiewicza hasło PiS nie pasuje do wyborów i dzięki temu skorzysta na tym Platforma. - Podczas wyborów samorządowych ludzi nie interesuje wielka polityka, ale to, co się dzieje w ich miastach. Na poziomie lokalnym. Nic lepszego nie mogło nam się zdarzyć niż hasło, które zupełnie nie pasuje do wyborów samorządowych - mówił.
- Ja rozumiem socjotechnikę, którą uprawia PiS. Bo chce skapitalizować to wkurzenie społeczne, które jest związane z aferą taśmową - stwierdził Marek Siwiec z Twojego Ruchu. - Ale jest to zabieg ohydny, który ucieka od istoty wyborów samorządowych - dodał.