ŚwiatWojciech Górecki: Państwo Islamskie będzie miało wpływ na Kaukaz Północny

Wojciech Górecki: Państwo Islamskie będzie miało wpływ na Kaukaz Północny

Kaukaz przyciąga swoją różnorodnością - mnogością narodów, religii i kultur na niewielkim obszarze. Region jest także nieustannie pogrążony w wieloletnich konfliktach, które choć uśpione, może rozbudzić byle iskra. "Polska Zbrojna" rozmawiała z Wojciechem Góreckim, historykiem, reportażystą i znawcą Kaukazu, którego zdaniem obecny spokój nie musi trwać wiecznie. W opinii eksperta, szczególnie północna część regionu jest narażona na coraz silniejsze wpływy z zewnątrz, przede wszystkim ze strony radykalnych dżihadystów z Państwa Islamskiego.

Wojciech Górecki: Państwo Islamskie będzie miało wpływ na Kaukaz Północny
Źródło zdjęć: © AFP | Dmitry Kostyukov

Małgorzata Schwarzgruber, "Polska Zbrojna": Czym pana przyciąga Kaukaz, to skrzyżowanie Europy i Azji, chrześcijaństwa i islamu, mozaika ludów i języków?

Przyciąga właśnie ta wielka różnorodność: zagęszczenie narodów, religii, kultur i konfliktów na stosunkowo małym obszarze. Można tę różnorodność obserwować niemal nie ruszając się z miejsca.

Mówimy "Kaukaz", a co właściwie mamy na myśli?

Geograficznie Kaukaz to góry, ich pasmo ciągnie się tysiąckilometrowym łańcuchem od zachodu ku wschodowi, od Morza Czarnego do Morza Kaspijskiego. W sensie politycznym ten łańcuch gór dzieli region na dwie części: Kaukaz Północny, wchodzący w skład Federacji Rosyjskiej, oraz Kaukaz Południowy, zwany dawniej Zakaukaziem, na który składają się: Gruzja, Azerbejdżan i Armenia. Niedaleko leżą Turcja i Iran. Niektórzy zresztą uważają, że północno-wschodnia część Turcji - obwód karski, należący do Rosji na przełomie XIX i XX wieku - to też część Kaukazu. W skład Kaukazu Północnego, rosyjskiego, wchodzi siedem republik, dwa tzw. kraje - Krasnodarski i Stawropolski - i obwód rostowski, ze stolicą w Rostowie nad Donem. Różnorodność administracyjna jest odbiciem różnorodności etnicznej i kulturowej. Na zachodzie Kaukazu Północnego są trzy republiki z przewagą ludności czerkieskiej, w środku leży Osetia Północna, po drugiej zaś stronie kaukaskich gór, w Gruzji, mamy Osetię Południową, państwo uznane tylko przez Rosję.
Z kolei na wschodzie są Inguszetia, Czeczenia i Dagestan, zamieszkane przez konglomerat ludów wajnachsko-dagestańskich; Wajnachowie to wspólna nazwa Inguszy i Czeczenów.

Obraz
© (fot. WP.PL)

Jeden z recenzentów napisał, że po lekturze pana książki "Toast za przodków" wciąż nie wie, czy kraje Kaukazu Południowego więcej ze sobą łączy, czy dzieli.

Kraje te łączy tylko położenie geograficzne. Kaukaz Południowy jako region w sensie politycznym nie istnieje. Armenia należy do firmowanej przez Moskwę Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym i do Unii Eurazjatyckiej, Gruzja deklaruje chęć integracji ze strukturami euroatlantyckimi, Azerbejdżan stara się trzymać na równy dystans od jednych i drugich.

Od kiedy Rosja panuje na Kaukazie?

Kaukaz Północny został przyłączony do Rosji na początku drugiej połowy XIX wieku - kilka dekad później niż ziemie Gruzji, Armenii i Azerbejdżanu - co było wynikiem silnego oporu, jaki stawiali górale. W dalekiej przeszłości na Kaukazie mieliśmy Rzymian, Arabów i Bizantyjczyków, w czasach nowożytnych graczami w tym regionie byli: Rosja, Turcja i Persja. Moskwa walczyła o dostęp do mórz południowych. Turcja chciała zabezpieczyć się przed Rosją. Kaukaz niemal zawsze był przedmiotem rywalizacji otaczających go mocarstw.

Wygląda na to, że tak pozostało do dziś.

Na Kaukazie zachodzą różne procesy. Gdy byłem ostatnio w Armenii, jeden z analityków stwierdził, że w tym kraju mieszka teraz realnie poniżej 2 mln mieszkańców. Trudno powiedzieć, jak odbije się to na konflikcie karabaskim i na relacjach Armenii z Turcją. Kaukaz nie pozbędzie się też swojego bliskowschodniego sąsiedztwa. Kiedy się podróżuje po Kaukazie Południowym, ten Bliski Wschód widać i czuć w rozmowach i w publicystyce.

W pewien sposób Kaukaz przypomina Bliski Wschód - jest jak beczka prochu. Czy ten region także nie ma szans na pokój?

Najpoważniejszym konfliktem na Kaukazie, który ciągnie się od ponad ćwierćwiecza, jest spór o Górski Karabach. Od 21 lat obowiązuje tam rozejm, mniej lub bardziej przestrzegany. Gdy byłem ostatni raz na Kaukazie, jeden z moich rozmówców powiedział mi, że nikt nie ma pakietu kontrolnego w kwestii bezpieczeństwa w regionie, bo musiałoby to oznaczać kontrolę jednego podmiotu nad trzema morzami: Czarnym, Kaspijskim i Śródziemnym. Trudno wyobrazić sobie w najbliższym czasie rozwiązanie konfliktu karabaskiego. W grze pozostaje zbyt wielu aktorów z regionu i spoza niego, którzy mają tak różne interesy: oprócz Azerbejdżanu, Armenii i nieuznanej tzw. Republiki Górskiego Karabachu są to Rosja, Turcja, Iran, Zachód, a także wpływowa ormiańska diaspora w wielu częściach świata.

Jak konflikt ukraińsko-rosyjski został odebrany na Kaukazie?

To temat wielu rozmów. Ludzie z uwagą śledzą doniesienia z Ukrainy i zastanawiają się, jak może się on przełożyć na ich region. Panują strach i obawa przed kolejną destabilizacją i wojną. Od tej rosyjsko-gruzińskiej w 2008 roku na Kaukazie Południowym nie było bowiem większych tąpnięć.

Z kim sympatyzują mieszkańcy Kaukazu?

Paradoksalnie, mało kto popiera Rosję, nawet w Armenii, która tradycyjnie sympatyzuje z Moskwą. Sympatia do Ukraińców jest oczywiście największa wśród Gruzinów. Z kolei Czeczeni z Kaukazu Północnego walczą przede wszystkim właśnie po stronie rosyjskiej. Ogólnie na Kaukazie żywe są dziś obawy, że taki konflikt, jak na Ukrainie, może przenieść się także na ten region.

Mówi się, że Kaukaz Północny pozostaje najbardziej niestabilną częścią Federacji Rosyjskiej.

To prawda. Dzieje się tak od czasów rozpadu ZSRR. Najkrwawsze wojny toczyły się w Czeczenii. Obecnie w regionie mamy cały czas do czynienia ze zbrojnym podziemiem, które dąży do utworzenia imamatu, rządzonego na podstawie szariatu - to tak zwany Emirat Kaukaski. Są też bojownicy, którzy deklarują związki z Państwem Islamskim.

Co jest przyczyną tej niestabilności?

Na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku były to przede wszystkim kwestie etniczne. To one odegrały główną rolę w pierwszej wojnie czeczeńskiej, w latach 1994-1996. Potem na znaczeniu zyskiwała religia, która z czasem stała się głównym paliwem ideologicznym bojowników w drugiej wojnie czeczeńskiej, w latach 1999-2009. Około 2007 roku podziemie ostatecznie straciło narodowy, czeczeński charakter i przekształciło się w ogólnoregionalny dżihad. Wschodnia część Kaukazu Północnego - Inguszetia, Czeczenia, Dagestan - zaczęła stopniowo stawać się wewnętrzną rosyjską zagranicą. Na tym obszarze zachodzą różne procesy społeczne. Pierwszy to derusyfikacja - język rosyjski jest wypierany przez języki kaukaskie, co nie dziwi, skoro na przykład w Czeczenii ludność rosyjska stanowiła w 1989 roku jedną czwartą mieszkańców, a dziś tylko parę procent. Drugim procesem jest islamizacja regionu - radykalnie zwiększa się liczba osób głęboko wierzących i praktykujących, przy czym nie dotyczy to tylko bojowników, lecz
także zwyczajnych ludzi, jak najdalszych od przemocy i terroryzmu. Warto podkreślić, że do islamu - tyle że w wersji mistycznej, sufickiej - chętnie odwołuje się także przywódca Czeczenii Ramzan Kadyrow. Trzecim procesem jest retradycjonalizacja, czyli powrót tradycyjnych instytucji społecznych z okresu sprzed przyłączenia tych ziem do Rosji. W Czeczenii niezależnie od siebie funkcjonują trzy systemy prawne: prawo Federacji Rosyjskiej, szariat, czyli prawo religijne, oraz adaty, czyli normy prawa zwyczajowego. Obecnie na Kaukazie, oprócz bojowników, nikt nie wysuwa separatystycznych żądań, ale region ten mentalnie i kulturowo-cywilizacyjnie oddala się od Rosji.

W jakim stopniu zagrożeniem dla stabilności regionu są ambicje prezydenta Czeczenii Kadyrowa, który chciałby podporządkować sobie Inguszetię, a nawet część Dagestanu?

Czeczenia ostatnio przyjęła nową ideologię narodową, opracowaną na zlecenie Kadyrowa. Zawiera ona trzy elementy: Czeczenia jako część Rosji, jako kraj Czeczenów oraz jako część świata islamu. Twórcy tej ideologii twierdzą, że tylko równowaga tych trzech elementów jest w stanie zapewnić stabilność. Kadyrow to ciekawy polityk, niektórzy twierdzą, że jest on numerem dwa, po Putinie, w skali całej Rosji. W przeciwieństwie do swoich separatystycznych poprzedników ma dużo większą niezależność od Moskwy, ale nie żąda oderwania Czeczenii od Federacji Rosyjskiej. Praktycznie nie ma opozycji, bo dawni bojownicy czeczeńscy albo zginęli, albo wyjechali na emigrację lub przyłączyli się do Kadyrowa. Ci nieliczni, którzy pozostali w górach, walczą już o imamat, a nie o wolną Czeczenię.

Czy na Kaukazie Północnym najbardziej niespokojnym miejscem jest dziś Dagestan?

Jest on najbardziej skomplikowaną republiką regionu, największą i najbardziej zróżnicowaną etnicznie. W ręce Dagestańczyków przeszło przywództwo w Emiracie Kaukaskim, które wcześniej należało do Czeczenów. Działają biznesowo-przestępcze klany, które walczą o strefy wpływów. Przemoc wywołuje więc nie tylko ideologia, lecz także interesy ekonomiczne.

Dlaczego dla Moskwy Kaukaz - zarówno Północny, jak i Południowy - jest tak ważny?

Podobnie jak w XIX wieku, gdy Rosja podbiła Kaukaz Północny, aby sprawniej zarządzać przyłączonymi kilka dekad wcześniej terenami Gruzji, Azerbejdżanu i Armenii, również dziś kontrola nad tym obszarem wydaje się niezbędna dla zachowania wpływów na Kaukazie Południowym. Z kolei obecność w byłych republikach radzieckich jest potwierdzeniem statusu Rosji jako mocarstwa światowego. Dla Moskwy ważne jest także, aby nie rosły tam wpływy Zachodu. W dużej mierze pięciodniowa wojna rosyjsko-gruzińska w sierpniu 2008 roku była toczona o to, żeby Gruzja nie stała się członkiem NATO, czego nie wykluczał kwietniowy szczyt sojuszu w Bukareszcie. Rosja jest obecna na Kaukazie Południowym również militarnie, ma bazę wojskową w Giumri w Armenii. Gdyby Armenia zawarła porozumienie z Turcją, baza ta straciłaby rację bytu. W interesie Rosji leży więc przedłużanie obecnego stanu zawieszenia i braku stosunków dyplomatycznych pomiędzy Erywaniem a Ankarą. Obecność na Kaukazie przybliża wreszcie Rosję do Bliskiego Wschodu i
ułatwia jej aktywność także w tamtym regionie.

Którzy światowi gracze są obecni w kaukaskiej polityce?

Rosja jest obecna na Kaukazie od ponad 200 lat, Turcja - jeszcze dłużej. Aktywność tego państwa w regionie nasila się podczas różnych konfliktów, między innymi władze w Ankarze zaangażowały się w rozmowy z Moskwą i Tbilisi po wojnie rosyjsko-gruzińskiej w 2008 roku. Aktywny jest Iran, również jeden z historycznych graczy, który ma bardzo dobre relacje z chrześcijańską Armenią. Zachód był bardziej widoczny do czasu wojny rosyjsko-gruzińskiej w 2008 roku, ale gdy byłem ostatnio w Gruzji, opowiadano mi, jak aktywni są tam teraz amerykańscy dyplomaci i jak dalece obecne władze gruzińskie, mniej prozachodnie niż za czasów Saakaszwilego, liczą się z ich zdaniem nawet w drobnych kwestiach.

Jakie znaczenie ma dziś Emirat Kaukaski, powołana w 2007 roku zdecentralizowana organizacja terrorystyczna?

Emirat odgrywał większą rolę na przełomie dekad niż obecnie, gdy trwa wojna w Syrii i Iraku, i wielu bojowników z Kaukazu przeniosło się na Bliski Wschód. Nie potwierdziły się obawy, że Emirat Kaukaski zakłóci olimpiadę w Soczi, choć przed igrzyskami doszło do serii zamachów na Przedkaukaziu. "Atrakcyjniejszy" dżihad trwa dziś kilkaset kilometrów dalej na południe.

Czy na Bliskim Wschodzie dużo jest bojowników kaukaskich?

Trudno oszacować ich liczbę. W sieci są dostępne filmy pokazujące całe oddziały porozumiewające się po czeczeńsku lub rosyjsku. To nie są jednostkowe przypadki, ale trudno o statystykę.

Na ile groźne jest to, że destabilizacja rozprzestrzeni się poza Kaukaz?

Pamiętamy zamachy przeprowadzane w centralnej Rosji przez Emirat, na przykład w 2010 roku na metro w Moskwie, w 2011 roku - na moskiewskie lotnisko Domodiedowo. Od kilku lat takie zdarzenia się już nie powtarzają. Uważam, że Kaukaz Północny będzie się stawał coraz bardziej odizolowanym od reszty Rosji regionem, na który będą miały wpływ siły zewnętrzne - myślę o ideologii Państwa Islamskiego. Będzie jednak stwarzał zagrożenie migracyjne. W Rosji rośnie kaukazofobia. Powiększająca się liczba migrantów z tego regionu w rosyjskich miastach powoduje napięcia na tle narodowościowym, które coraz częściej przybierają formę zamieszek. Według różnych badań, znaczący procent Rosjan nie uważa Kaukazu Północnego, w przeciwieństwie do Krymu, za część ich państwa (a niektóre z tych badań prowadzono jeszcze przed aneksją półwyspu).

Jaką rolę na Kaukazie odgrywa miejscowa oligarchia?

Armeńska oligarchia jest częścią rosyjskiej, związki są bardzo silne. Gruzja ma własnych oligarchów, Azerbejdżan własnych i powiązanych z Moskwą. To nie jest model ukraiński, bo kaukaski system oligarchiczny jest powiązany z klanami skupiającymi ludzi, których łączą więzy krwi i to, że pochodzą z tych samych miejscowości.

Czy nepotyzm i korupcja na Kaukazie znaczą to samo, co na Zachodzie?

Ludzie na Kaukazie mają inną mentalność i co innego uważają za korupcję i nepotyzm. W wielu wypadkach niezatrudnianie krewniaków byłoby wręcz niezrozumiałe, a biznesmeni chwalą się swoimi kontaktami z politykami, bo takie umocowania tworzą ich "markę handlową". Dla całego Kaukazu charakterystyczne są bardzo silne więzy rodzinne. Nie ma tam ani domów dziecka, ani domów starców. Za bliską rodzinę uważany jest krąg co najmniej kilkudziesięciu, jeśli nie kilkuset osób. Kaukaskie społeczności nie są liczne, więc łączące je więzy są silne.

Skąd trwający do dzisiaj kult Stalina w Gruzji? Podobno jeden z toastów, który musiał pan wypić, brzmiał: "Wypijmy za potomków Stalina. Niech żyją i niech się rozmnażają, żeby geny Dżugaszwilego przetrwały".

Ten kult powoli wygasa. Tęsknota za Stalinem i dawną potęgą była silna na początku lat dziewięćdziesiątych, choć i dziś można natknąć się na domowe "ołtarzyki" poświęcone temu dyktatorowi. Trzeba pamiętać, że Stalin był Gruzinem, który rządził Rosją i który wygrał wojnę. Do społecznej świadomości przebiją się jednak zbrodnie stalinowskie. Gdy w 2010 roku zdemontowano największy pomnik Stalina w Gori, nie było masowych manifestacji w jego obronie.

Czy, wziąwszy pod uwagę te wszystkie wydarzenia i problemy wewnętrzne, Kaukaz jest bezpieczny dla turystów?

Gruzję odwiedziło w ubiegłym roku 100 tys. Polaków. W Armenii jest bardzo bezpiecznie, podobnie w Azerbejdżanie, choć ten kraj odwiedza mniej turystów, ponieważ potrzebują oni wizy. Nie polecałbym wyjazdu na Kaukaz Północny, choć na przykład w Czeczenii na głównych szlakach i w stolicy jest raczej spokojnie. Dla mnie, a podróżuję po Kaukazie od ponad 20 lat, największym zagrożeniem są jednak szaleni kaukascy kierowcy.

Zobacz również - Rosja, kraj w permanentnym stanie wojny:
Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (72)