Włoski minister obrony w Nasirii
Sprawcami środowego zamachu na kwaterę karabinierów są tacy sami ludzie, jacy dokonali zbrodni 11 września 2001 roku - powiedział włoski minister obrony Antonio Martino, odwiedzając bazę wojskową w Nasirii na południu Iraku.
Ubrany w kamizelkę kuloodporną włoski minister przybył do bazy śmigłowcem pod silną ochroną. Całe miasto, dotychczas uważane za stosunkowo spokojne, pełne było żołnierzy. Martino udał się także do szpitala, gdzie leżą ciężko ranni Irakijczycy.
"To straszne doświadczenie, przypominające mi 'Strefę Zero' w Nowym Jorku. To ta sama ręka, co 11 września. Nie pozwolimy na terroryzowanie nas" - powiedział minister Martino, dodając jednak, że operacje wojskowe zawsze niosą ze sobą ryzyko.
W zamachu terrorystycznym w bazie w Nasirii zginęło według telewizji RAI - która powołuje się na źródła wojskowe - 19 Włochów i 9 Irakijczyków. Kilkadziesiąt osób jest rannych.
Eksplozja nastąpiła w środę o godz. 10.50 czasu lokalnego (8.50 czasu polskiego). Według świadków, ciężarówkę-cysternę, w której znajdowały się dwie osoby, zdetonowano na wjeździe do kwatery. Zajmowany przez Włochów budynek został częściowo zburzony.
Zamach w Nasirii spowodował największe od czasu II wojny światowej straty wśród włoskich wojskowych. W 1961 roku 13 włoskich lotników pełniących misję pokojową zginęło w Kongu w czasie wojny domowej, z rąk miejscowych żołnierzy.
Włoski kontyngent w Iraku liczy ok. 2,3 tys. żołnierzy. Rano z Pizy odleciało do Iraku 50 włoskich karabinierów. Stacjonować będą w Nasirii.
Część lewicowej opozycji we Włoszech domaga się natychmiastowego wycofania stacjonującego w Iraku kontyngentu, jednak premier Silvio Berlusconi zapowiedział w środę po zamachu, że Włochy nadal "z całą determinacją", będą wspierały Irak na drodze do demokracji".