Włoska policja bawi się z Polakami w "kotka i myszkę"
Tego jeszcze nie było. Włoska policja wyrzuciła z miejscowości Terni - w środkowych Włoszech, grupę "niepożądanych" Polaków. Prowadzący rutynową kontrolę policjanci znaleźli w jednym z tamtejszych hoteli czwórkę naszych rodaków, mających na swoim koncie liczne kradzieże i inne drobne przestępstwa. Polacy otrzymali tzw. "Foglio di Via Obligatorio" - czyli nakaz natychmiastowego opuszczenia gminy Terni i zakaz pojawiania się w jej granicach przez najbliższe trzy lata.
04.04.2012 | aktual.: 06.04.2012 14:55
- Ustaliliśmy, że ta czwórka miała na swoim koncie liczne przestępstwa. Nie byli zameldowani w naszej gminie, nie pracowali, co wskazywało na to, że ich obecność na naszym terytorium nie miała żadnego uzasadnienia. Istniało, natomiast uzasadnione podejrzenie, że utrzymywali się z drobnej przestępczość, co dało nam podstawy do zastosowania wobec nich nakazu natychmiastowego opuszczenia terytorium gminy i zakazu wstępu oraz pobytu przez okres trzech lat - poinformował Wirtualną Polskę oficer z Komendy Policji w Terni.
"Foglio di Via Obligatorio", to procedura administracyjna stosowana nie tylko w stosunku do obcokrajowców, lecz także w stosunku do Włochów. - Osoby, które otrzymały nakaz, mają obowiązek opuścić teren danej gminy i udać się do miejsca swojego zameldowania we Włoszech. Nie muszą opuszczać kraju. Obecnie taka procedura jest stosowana najczęściej wobec obywateli pochodzenia rumuńskiego. Obywatele polscy dość rzadko są wydalani z terytorium naszej gminy. To był przypadek wyjątkowy - wyjaśnił oficer. Więcej informacji na ten temat Komenda Policji w Terni nie chciała udzielić.
Kiedyś mafiosi i punk bestie, a teraz Cyganie i Polacy
Głównym uzasadnieniem wydalenia jest fakt, że osoba całkowicie lub częściowo utrzymuje się z działalności przestępczej - czyli żyje z kradzieży, rozprowadzania narkotyków, prostytucji i innych przestępstw. Każda osoba, która otrzyma nakaz, ma obowiązek opuścić terytorium gminy, z której została wydalona w ciągu 24 godzin i stawić się następnego dnia na posterunku policji w miejscu, gdzie jest zameldowana. Jeżeli złamie nakaz policyjny, grozi jej areszt od 1 do 6 miesięcy.
Na początku procedura ta była stosowana najczęściej wobec członków organizacji przestępczych, którzy przenosili się do większych miast, aby tam tworzyć sieć camorry, cosa nostry, czy ndranghety. W latach 80., natomiast "Foglio di Via Obligatorio" zaczęto stosować, jako narzędzie zapobiegania włóczęgostwu. Nakaz opuszczenia terytorium gminy kierowano głównie do tzw. "punk bestia", czyli młodych ludzi żyjących na ulicy i utrzymujących się z żebractwa. Każdy z nich miał psa, stąd określenie „punk bestia”.
Pozbyć się kloszardów
W ostatnich latach "Foglio di Via Obligatorio" to jedyne skuteczne narzędzie pozbywania się zagranicznych kloszardów. Bezdomnych obywateli UE nie można wydalić z terenu Włoch, w związku z prawem do wolnego przemieszczania się i zamieszkiwania na całym obszarze Unii, można natomiast wręczyć im zakaz wstępu i pobytu na terenie konkretnej gminy. Jak to działa?
Jak wynika z danych włoskiego stowarzyszenia "Avvocato di strada" (Adwokat ulicy), działającego w obronie ludzi bezdomnych - otrzymać "Foglio di Via Obligatorio" jest bardzo łatwo a jednocześnie pociąga to za sobą wiele konsekwencji prawnych, które mogą bardzo utrudnić życie.
Pewien włoski kloszard pił piwo na ławce w Bolonii, kiedy został wylegitymowany przez policję. Kiedy policjanci stwierdzili, że nie jest on zameldowany w tym mieście, wręczono mu "świstek papieru", w którym poinformowano go, że od tego momentu jest podmiotem procedury administracyjnej oraz ma 30 dni na przedstawienie w komendzie policji swojej "pisemnej obrony". Jeżeli tego nie zrobi, automatycznie otrzyma "Foglio di Via Obligatorio" - czyli nakaz opuszczenia terytorium danej gminy.
Kloszard zwrócił się o pomoc do stowarzyszenia "Adwokat ulicy", a wolontariusze stowarzyszenia, którzy często zajmują się rozwiązywaniem takich problemów, przedstawili na policji dokumentację zaświadczającą o tym, że nie jest "społecznie niebezpieczny". Mieszka u znajomego i może korzystać z jego apartamentu oraz jest zapisany na kurs dla bezrobotnych.
Włochowi się udało. Wyobraźmy sobie jednak w tej sytuacji bezdomnego imigranta, ze słabą znajomością języka. Bezdomni obcokrajowcy z UE, w tym Polacy, najczęściej nie rozumieją, co jest napisane w dokumencie, który wręcza im policja. Nie wiedzą jak się bronić, gdzie iść po pomoc - zwykle wyrzucają papier do śmieci. Po 30 dniach dostają automatycznie "Foglio di Via Obligatorio", czasami nawet nie wiedząc o tym. Przy następnej kontroli grozi im areszt za złamanie nakazu administracyjnego. Wielu bezdomnych ma już całą kolekcję nakazów wydalenia z różnych włoskich gmin. To trochę taka zabawa w kotka i myszkę - włoska policja może, co najwyżej wydalić bezdomnych z terenu gminy, ci natomiast przenoszą się z miejsca na miejsce.
Tylko w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa publicznego
Stowarzyszenie "Adwokat ulicy" uważa, że "Foglio di Via Obligatorio" jest procedurą niekonstytucyjną, gdyż nie można włoskim kloszardom zabronić przebywania na terenie własnego kraju oraz niezgodną z prawem unijnym - gdyż każdy obywatel UE ma prawo poruszać się swobodnie po terytorium całej Unii. Tym bardziej, że we Włoszech żebractwo i bezdomność nie są przestępstwami.
W 2004 roku Włoski Trybunał Administracyjny (TAR) w Trento przyznał rację kobiecie w ciąży, która zaskarżyła decyzję komendanta policji o jej wydaleniu z gminy Rovereto. Policja nie przeprowadziła dochodzenia w jej sprawie i nie udowodniła, że stanowi ona zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego. Na mocy tego wyroku, w stosunku do wszystkich osób podlegających nakazowi obowiązkowego wydalenia, policja musi udowodnić, że całkowicie lub częściowo utrzymują się oni z działalności przestępczej, a nie tylko nie mają dachu nad głową.
Nie wszyscy kloszardzi popełniają przestępstwa lub drobne wykroczenia. Wielu ludzi skończyło na ulicy z powodu utraty pracy i w konsekwencji niemożności opłacenia wynajmu mieszkania albo ze względu na problemy rodzinne. Jednak, gdy raz wyląduje się na ulicy, trudno już powrócić do normalnego życia – zwłaszcza, że państwo nie przewiduje żadnego programu pomocy umożliwiającego powrót do normalności.
Z Rzymu dla polonia.wp.pl
Agnieszka Zakrzewicz