ŚwiatWłosi protestują przeciwko amerykańskim antenom wojskowym

Włosi protestują przeciwko amerykańskim antenom wojskowym

Na Sycylii nie ustają protesty przeciwko instalacji amerykańskiego systemu satelitarnych anten wojskowych MUOS. Mieszkańcy boją się o swoje życie. Zdaniem specjalisty ds. elektrowni jądrowych zamontowanie anten może zwiększyć zachorowalność na nowotwory wśród mieszkańców.

28.05.2013 | aktual.: 25.08.2013 18:12

Kiedy konwój wojskowych pojazdów pod eskortą policji przygotowywał się do opuszczenia amerykańskiej bazy wojskowej w Niscemi na Sycylii, grupa ok. 50 działaczy z pacyfistycznego ruchu "NoMUOS" zablokowała drogę, siadając na ziemi, tuż przed samochodami. Protestujący skandowali hasła i śpiewali piosenki, gdy policja "przenosiła" ich z drogi na pobocze.

- Złapali mnie za ręce i nogi, i rzucili nie patrząc gdzie. Upadłam na kamienie i uderzyłam głową. Straciłam przytomność. Doszłam do siebie dopiero w szpitalu – opowiadała poszkodowana Samanta Cinnirella z komitetu "Matki NoMUOS". - Policja powinna nas bronić, tymczasem interesuje ich tylko to, by usunąć nas z drogi i pozwolić przejechać samochodom z materiałami budowlanymi i robotnikami – dodała Samanta. W proteście uczestniczą również kobiety w ciąży.

MUOS (Mobile User Objective System) to system łączności satelitarnej (SATCOM) o ultra-wysokiej częstotliwości (UHF) oparty na wąskim paśmie emisji. Składa się z czterech satelitów i czterech naziemnych stacji, z których jedna jest właśnie w fazie budowy na Sycylii, w pobliżu Niscemi, około 60 km od amerykańskiej bazy wojskowej Sigonella. Pozostałe trzy znajdują się w Kojarena, około 30 km na wschód od Geraldton w Australii Zachodniej, w południowo-wschodniej Wirginii oraz na Hawajach.

System MUOS będzie łączył siły morskie, powietrzne i naziemne w ruchu, w dowolnym miejscu na świecie i ma na celu zastąpienie obecnego systemu satelitarnego UFO (Ultra High Frequency Follow-On). Z punktu widzenia strategicznego jest to więc bardzo ważne przedsięwzięcie, którego budową na terenie Włoch zarządza Departament Obrony Stanów Zjednoczonych.

Mieszkańcy i pacyfiści protestują

Pod koniec marca przed amerykańską budową odbyła się wielka manifestacja, na którą demonstranci zjechali się z całych Włoch. Na przedzie pochodu szły matki i dzieci z zabawkami w formie robotów, które następnie zostały złożone przed bramą obiektu wojskowego, symbolizując potworność technologii. Niemal każdego dnia przed bramą zbiera się grupka pacyfistów, która siada na drodze, aby nie przepuścić konwoju.

Na czele ruchu "NoMUOS" stanął legendarny eko-pacyfista Turi Vacaro, znany jako włoski Robinson Crusoe. Już w latach 80-tych ubiegłego wieku prowadził protesty przed amerykańską bazą w Comiso na Sycylii, gdzie miano zainstalować 112 pocisków typu Cruise. Turi wymyślił wtedy "Cruisewatching" - czyli śledzenie konwojów amerykańskich rakiet, które ukrywano na Sycylii jak w stogu siana.

Także dziś Vacaro jest bardzo kreatywnym pacyfistą. Buddysta, wegetarianin, śpi zawsze na ziemi bez dachu nad głową i ma dwóch idoli: Henry David Thoreau (który żył jak Robinson nad jeziorem Walden w Kanadzie) i Franciszek z Asyżu. Podobnie jak święty Vacaro uważa, że ludzie są strażnikami przyrody, a nie jej panami, ich obowiązkiem jest więc jej bronić.

Kilka tygodni temu włoski „człowiek z lasu“, wraz z kilkoma innymi aktywistami, wspiął się ukradkiem na najwyższą antenę wojskową. Upłynęło trochę czasu zanim karabinierzy, żołnierze i strażacy zmusili ich do zejścia. Turi jednak nie odpuszcza – 9 maja rzucił się pod koła policyjnego wozu. Samochód w porę wyhamował. Niemal każdego dnia eko-pacyfista leży już od świtu na drodze wiodącej na budowę i gra na flecie, naprzykrzając się solidnie Departamentowi Obrony Stanów Zjednoczonych oraz włoskiemu Ministerstwu Obrony Narodowej, a przede wszystkim policji, która musi go wynosić, trzymając za ręce i nogi.

Wysokie ryzyko dla ludności?

Na Sycylii postawiono już las wysokich anten. W 2011 roku profesor Massimo Zucchetti - specjalista ds. elektrowni jądrowych z Politechniki w Turynie sporządził raport dla gminy Niscemi, oceniający ryzyko dla zdrowia populacji lokalnej.

- Pomiary przeprowadzone przez ARPA (Regionalna Agencja Ochrony Środowiska) pokazują, iż z pewnością zostanie przekroczona granica bezpieczeństwa emisji fal elektromagnetycznych przewidziana przez ustawodawstwo włoskie (6V / m), choć cechy systemu nie są znane. Oddanie do eksploatacji systemu MUOS zaowocuje zwiększonym ryzykiem zachorowania na różne choroby i zaburzenia, w tym powstawanie niektórych nowotworów układu chłonnego, jak wykazano w licznych badaniach epidemiologicznych. Poważnym zagrożeniem jest również martwica tkanek narządów najbardziej narażonych - czyli oczu, prowadząca w konsekwencji do zaćmy. Przypadkowo napromieniowane osoby mogą odnieść poważne i nieodwracalne uszkodzenia, nawet po krótkiej ekspozycji - stwierdza profesor w swoim sprawozdaniu.

Ponadto Zucchetti utrzymuje, że mikrofale produkowane przez system MUOS zahamują wykorzystanie przestrzeni powietrznej na Sycylii. Wysokie zakłócenia elektromagnetyczne byłyby niezgodne z normami ruchu lotniczego, co dotyczyłoby w większości wschodniej Sycylii – a więc także wojskowych baz lotniczych w Comiso, Sigonella i Fontanarossa.

- Zakłócenia generowane przez anteny systemu MUOS mogą uruchamiać przypadkowo ładunki wybuchowe znajdujące się w rakietach przewożonych do baz wojskowych, nie mówiąc już o zakłócaniu pracy słabszych urządzeń elektronicznych, takich jak sprzęt medyczny, rozruszniki serca, defibrylatory, aparaty słuchowe i oczywiście oprzyrządowania samolotów - twierdzi Zucchetti.

Wojna o anteny

Kontestacja instalacji wojskowego systemu łączności satelitarnej w prowincji Caltanissetta przez ludność oraz przedstawicieli władz lokalnych trwa już od wielu miesięcy. Pierwszy wielki protest organizowany przez ruch "NoMUOS" miał miejsce w październiku 2012 roku. W kilka godzin później prokuratura w Caltagirone nakazał zajęcie radiostacji, ponieważ naruszyła wymagania określone w dekrecie dotyczącym ochrony środowiska na danym obszarze. Jednak w październiku 2012 roku, Trybunał w Katanii odwołał nakaz, dając tym samym zielone światło do dalszej pracy.

W styczniu 2013 r. do sprawy włączył się nowy prezydent regionu sycylijskiego Rosario Crocetta, nakazując zawieszenie prac instalacyjnych, organizując debatę społeczną i mobilizując przeciwko świat polityki, kultury i spektaklu. W marcu Region Sycylia osiągnął porozumienie z włoskim rządem, aby zwrócić się do Stanów Zjednoczonych, o zatrzymanie prac do czasu uzyskania wszystkich badań dotyczących wpływu aktywowanych urządzeń przy maksymalnej mocy na środowisko naturalne i zdrowie. Dnia 29 marca prezydent Crocetta ostatecznie odwołał pozwolenie na budowę instalacji MUOS w Niscemi, zarządzanej przez Departament Obrony Stanów Zjednoczonych. Trzy tygodnie później włoskie Ministerstwo Obrony Narodowej zwróciło się do Regionalnego Trybunału Administracyjnego na Sycylii z wnioskiem o anulowanie decyzji Crocetty i skazanie regionu na grzywnę za koszty przestoju. Decyzja w tej sprawie miała zapaść 10 maja br., ale Trybunał wolał ją odroczyć o następny miesiąc.

Nie w moim ogródku

Jak utrzymują mieszańcy okolic Nisceni – trzy inne instalacje amerykańskiego systemu łącznościowego zostały wybudowane w miejscach prawie odludnych, a im Amerykanie stawiają zabójcze anteny niemal w ogródku. System jeszcze nie działa a najnowsze dane dotyczące emanacji fal elektromagnetycznych wytwarzanych przez 46 anten, dostarczone przez Regionalną Agencję Ochrony Środowiska w tych dniach, mówią, że na pierwszym piętrze willi, położonej w pobliżu bazy wojskowej można zobaczyć, iż wartości pola elektromagnetycznego są wyższe od limitów określonych przez prawo.

Kto wygra tę pacyfistyczną batalię, w której po jednej stronie stoją zdesperowani mieszkańcy Sycylii, a po drugiej Departament Obrony Stanów Zjednoczonych i Ministerstwo Obrony Narodowej Włoch oraz interesy strategiczne obu krajów?

We Włoszech to już druga poważna wojna o anteny. Dwadzieścia lat temu mieszkańcy podrzymskiej miejscowości Santa Maria di Galeria, odkryli, że las anten rozgłośni Radio Watykan, transmitującej na cały świat jest powodem częstszych zachorowań na raka wśród tamtejszej populacji oraz bardzo wysokiej śmiertelności dzieci na białaczkę. Powstało wtedy aż 30 komitetów protestujących przeciwko rakotwórczym antenom. Pozwały one do sądu kardynała Roberto Tucciego, dyrektora radia ks. Pasquale Borgomeo i inżyniera Costantina Pacifici. Watykan powołał się jednak na 11. punkt Paktów Laterańskich, na mocy którego żadne instytucje Kościoła nie podlegają ingerencji ze strony państwa włoskiego. W lutym 2000 r. sąd rzymski zdecydował o niewszczynaniu sprawy. Ludziom nie pozostało nic innego, jak tylko się wyprowadzić…

Z Rzymu dla WP.PL Agnieszka Zakrzewicz

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (187)