Włodzimierz Cimoszewicz: problem reprywatyzacji jest od 15 lat nieudolnie rozwiązywany
Wiadomo, że to, co dawnych właścicieli mienia najbardziej by interesowało, czyli odzyskanie swego majątku w naturze, jest niemożliwe w tym sensie, że czasami po prostu to mienie nie istnieje.(...) I odbieranie teraz kolejnym ludziom to jest tylko mnożenie dramatów, poczucia krzywdy - powiedział Włodzimierz Cimoszewicz, Marszałek Sejmu RP, gość "Sygnałów Dnia".
12.04.2005 | aktual.: 12.04.2005 10:37
Sygnały Dnia: Rządowy projekt ustawy reprywatyzacyjne, rządowy projekt regulujący kwestię tzw. mienia zabużańskiego. Czy uda się w tej kadencji załatwić te sprawy, których nie daje się załatwić od praktycznie 89 roku?
Włodzimierz Cimoszewicz: Wie pan, gdy chodzi o kwestię mienia zabużańskiego, to można powiedzieć, że ten problem był regulowany. Kłopot polega na tym, że dotychczasowe regulacje nie były wystarczająco precyzyjne bądź pomijały pewne przypadki czy nierówno traktowały tzw. zabużan. I obecna inicjatywa jest między innymi reakcją na stanowiska i polskich, i międzynarodowych sądów, trybunałów.
Natomiast rzeczywiście problem reprywatyzacji to jest rzecz wyjątkowo ważna, no i od 15 lat nieudolnie rozwiązywana. Bardzo ważna nie tylko ze względu na zrozumiałe interesy dawnych właścicieli i majątków znacjonalizowanych czy też majątków, które stały się własnością polskiego państwa w wyniku innych jeszcze okoliczności. I tu w pierwszej kolejności mam na myśli tzw. mienie pożydowskie, a więc znacjonalizowane przez hitlerowców i później przejęte przez państwo polskie jako byłe mienie niemieckie.
Ja pamiętam rozmowy w 90 roku, a więc 15 lat temu, na ten temat. Więc chodzi nie tylko o interesy, o zrozumiałe interesy byłych właścicieli, ale także rosnące z punktu widzenia budżetu i skarbu państwa zagrożenie bardzo poważnymi konsekwencjami finansowymi dla naszego państwa. To, oczywiście, niedobrze, że pod koniec kadencji dopiero zajmujemy się takimi projektami. Dzisiaj odbędzie się pierwsze czytanie obu tych ustaw. Mam nadzieję, że jest jeszcze szansa na ich przyjęcie.
Sygnały Dnia: Czy owa rekompensata za przejęte mienie w wysokości 15% wartości to jest wszystko, na co stać polskie państwo?
Włodzimierz Cimoszewicz: W ocenie rządu tak właśnie jest. Mówimy tutaj o bardzo poważnych wielkościach finansowych. Wiadomo, że to, co byłych właścicieli czy dawnych właścicieli najbardziej by interesowało, czyli odzyskanie swego majątku w naturze, jest często ze względu na to wszystko, co się wydarzyło przez kilkadziesiąt lat...
Sygnały Dnia: Niemożliwe praktycznie.
Włodzimierz Cimoszewicz: Niemożliwe w tym sensie, że czasami po prostu to mienie nie istnieje. Ale jeszcze częściej kto inny jest właścicielem albo też nabył ten majątek, to mienie w dobrej wierze. I odbieranie teraz kolejnym ludziom to jest tylko mnożenie dramatów, poczucia krzywdy. Społeczeństwo, państwo powinno więc na siebie przejąć ten obowiązek kompensaty czy odszkodowawczy. Tak wyliczono. To i tak są miliardy złotych. Mnie jest trudno jednoznacznie powiedzieć, czy to jest maksimum tego, na co nas jako społeczeństwo stać. Wiadomo, że rozmaite potrzeby społeczne konkurują ze sobą. Nie byłoby żadnego kłopotu z wymienieniem różnego innego rodzaju dramatycznych potrzeb. Niewątpliwie ta propozycja będzie się spotykała z krytyką.