Włodzimierz Cimoszewicz: nie planuję udziału w wyborach prezydenckich
Nie planuję udziału w wyborach prezydenckich. Uważam, że zarówno wykształcenie, jak i to, co robiłem przez kilkanaście lat swojego życia daje mi odpowiednie kwalifikacje, ale jednocześnie takie jakby główne uczucie, jakie mam w ostatnich latach to wrażenie niechęci do aktywności politycznej, bo polityka w Polsce stała się wręcz odrażająca - powiedział Włodzimierz Cimoszewicz, gość "Sygnałów Dnia".
Sygnały Dnia: Czy od czasu poniedziałkowej konferencji prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, podczas której poinformował, że nie stanie przed Sejmową Komisją Śledczą, rozmawiał pan z prezydentem?
Włodzimierz Cimoszewicz: Nie, nie rozmawiałem.
Sygnały Dnia: Rozumie pan jego postawę?
Włodzimierz Cimoszewicz: Tak, chociaż nie chcę komentować argumentów, jakie prezydent przedstawiał, zwłaszcza tych, które dotyczą samej komisji, sposobu jej działania. Bardziej odniósłbym swoje uwagi do argumentów natury prawnej. Mój pogląd na temat relacji między Parlamentem, Sejmem i Prezydentem jest dość zdecydowany. Wynika chociażby z tego faktu, że ja dobrze pamiętam jako członek Komisji Konstytucyjnej, co chcieliśmy stworzyć w Konstytucji, jaki mechanizm, jaki model stosunków między władzami. I mój pogląd jest taki, że Parlament i Sejm nie ma prawa do wzywania prezydenta na przykład przed swoje oblicze czy przed oblicze swego organu, w tym Komisji Śledczej. Dlatego uważam, że pół roku temu był popełniony błąd, kiedy prezydent oświadczył, że gotów jest stawić się przed komisją. Co prawda, są konstytucjonaliści, którzy uważają, że Sejm co prawda nie może pozywać prezydenta ze względu na podział władzy, brak uprawnień kontrolnych Sejmu wobec Prezydenta, ale prezydent jeśli chce, to może stawić się
przed organem Sejmu. Jednak uważam, że te reguły są znacznie sztywniejsze i że prezydent również nie ma prawa w taki sposób interpretować Konstytucji. Dlatego też niedobrze, że przez wiele miesięcy utrzymywała się niejasność, która w tym przypadku została rozwiązana zgodnie z Konstytucją, choć wiem, że niezgodnie z oczekiwaniami duże części opinii społecznej i tak dalej, i tak dalej.
Sygnały Dnia: Błąd był, kiedy prezydent deklarował, że stanie przed komisją?
Włodzimierz Cimoszewicz: Tak uważam.
Sygnały Dnia: A chyba jeszcze większym błędem było mówienie o tym, że się przed nią nie stanie w przeddzień daty przesłuchania.
Włodzimierz Cimoszewicz: Wie pan, w tych konkretnych okolicznościach, jakie już ostatnio miały miejsce, osobiście wolałbym, żeby prezydent przyszedł rzeczywiście do Sejmu i powiedział komisji to samo, co powiedział na konferencji prasowej, żeby powiedział to prosto w oczy także tym posłom, którym stawiał zarzuty. Ja, nawiasem mówiąc, uważam, że w postępowaniu komisji śledczych Sejmu, w tym tej, o której teraz mówimy, jest sporo przykładów działania nie respektującego prawa, co mnie jako prawnika i marszałka martwi, rozgorycza, żenuje, bo to powinny być przypadki wzoru postępowania, legalizmu. Tego typu działania, tego typu organy powinny nie tylko dochodzić do prawdy, ale powinny odgrywać rolę edukacyjną wobec społeczeństwa, pokazywać właśnie, na czym polega prawo, jak należy prawo stosować. (...)
Sygnały Dnia: Jak poniedziałkowa decyzja wpłynie na wizerunek prezydenta Kwaśniewskiego?
Włodzimierz Cimoszewicz: Obawiam się, że mu zaszkodzi, no, ale, niestety, w chwili obecnej, w ostatnich miesiącach, obawiam się, że także w najbliższych miesiącach w tej politycznej atmosferze ogarniającej cały kraj walki, bitwy chyba nikt nie będzie zyskiwał, a będzie coraz więcej rozczarowanych obywateli.
Sygnały Dnia: Pan może zyskiwać.
Włodzimierz Cimoszewicz: Nie wiem, nie patrzę na to z tego punktu widzenia.
Sygnały Dnia: Dokończy pan zdanie: „Niczego nie wykluczam w sposób krańcowy, a to jest...”
Włodzimierz Cimoszewicz: To prawda, niczego nie wykluczam, bo zbyt wiele zmian zachodziło w moim życiu zupełnie zaskakujących dla mnie samego. Więc to jest jedna z lekcji, które z życia odebrałem. Trzeba się liczyć ze wszystkim, ale podtrzymuję to, co do tej pory mówiłem — ja nie planuję udziału w wyborach prezydenckich.
Sygnały Dnia: Nie widzi pan dla siebie miejsca w polityce na poziomie prezydenckim?
Włodzimierz Cimoszewicz: Wie pan, powiem szczerze (pewnie wiele osób znowu poczyta mi to za arogancję czy nieskromność), uważam, że zarówno wykształcenie, jak i to, co robiłem przez kilkanaście lat swojego życia daje mi odpowiednie kwalifikacje, ale jednocześnie takie jakby podstawowe, główne uczucie, wrażenie, jakie mam w ostatnich latach to wrażenie niechęci do aktywności politycznej, bo polityka w Polsce stała się wręcz odrażająca.
Sygnały Dnia: To trochę jak Lech Wałęsa: nie chcę, ale muszę.
Włodzimierz Cimoszewicz: [śmiech] Proszę mnie nie zmuszać do ciągnięcia tego wątku. Powtarzam: nie planuję udziału w wyborach prezydenckich.