Włodzimierz Cimoszewicz: chcielibyśmy od Iraku odzyskać wierzytelności
Co Polska może zrobić w Iraku? Na pewno chcemy brać udział w przedsięwzięciach gospodarczych – to jest poza dyskusją. Nie ukrywam, chcielibyśmy odzyskać nasze wierzytelności dosyć znaczące, niekoniecznie w gotówce, w miarę możliwości przekształcając je w naszą bardziej trwałą obecność w gospodarce irackiej z korzyścią dla obu krajów - powiedział minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz w radiowych "Sygnałach Dnia".
15.04.2003 | aktual.: 15.04.2003 10:06
Sygnały Dnia: Panie Ministrze, a co konkretnie Polacy będą robić w Iraku, bo na razie mówi się o utworzeniu czy ustanowieniu w Iraku amerykańskiej administracji?
Włodzimierz Cimoszewicz: Ja nie sądzę, aby tam miała powstać amerykańska administracja, nawet Amerykanie tego nie mówią, chociaż...
Sygnały Dnia: Tymczasowa.
Włodzimierz Cimoszewicz: ...gdy chodzi o krótki okres przejściowy tak zwanej fazy stabilizacji – dopóty, dopóki nie powstaną jakiekolwiek zalążki środowisk politycznych irackich, dopóty, dopóki się nie zidentyfikuje irackich specjalistów, którzy mogliby przejąć pełną samodzielność za administrowanie Irakiem – niewątpliwie nikt nie zdejmie odpowiedzialności także z wojsk koalicji stacjonujących w Iraku za te kwestie elementarne: porządek, bezpieczeństwo. I wysłuchajmy komentarzy, wysłuchajmy także czasami tych Irakijczyków pokazywanych w telewizji. Oni mają dzisiaj pretensję do Amerykanów, np. że nie zapobiegają rabunkom. Wydaje mi się, że te pretensje czasami są w tym sensie przesadne, że trudno jest spodziewać się, iż w okresie wojny wszystko z minuty na minutę będzie funkcjonowało jak w szwajcarskim zegarku. Z drugiej strony czasami zastanawiam się, czy przemawiają tu tacy rzeczywiście zwykli Irakijczycy, czy czasem nie są to aktywiści dawnego systemu władzy, którzy raptem mogą mówić do świata przez
chwytające wszystko kamery. Tym niemniej, powtarzam, nikt oczywiście z nas nie zdejmie odpowiedzialności za spokój w Iraku w najbliższym czasie. I chodzi o to, żeby to wszystko toczyło się jak najszybciej, aby za kilka miesięcy można było mówić... nie tylko mówić, ale i działać na rzecz odtworzenia władz irackich.
Kiedy Pan pyta, co Polska może zrobić, dobrze byłoby, abyśmy nie upraszczali spojrzenia na ten moment. Na pewno chcemy brać udział w przedsięwzięciach gospodarczych – to jest poza dyskusją. Nie ukrywam, chcielibyśmy odzyskać nasze wierzytelności dosyć znaczące, niekoniecznie w gotówce, w miarę możliwości przekształcając je w naszą bardziej trwałą obecność w gospodarce irackiej z korzyścią dla obu krajów. Ale my możemy pomóc też wiele w owej rekonstrukcji politycznej. Wiele tysięcy Polaków pracowało w Iraku, poznaliśmy wielu Irakijczyków...
Sygnały Dnia: I podobno mają o nas dobrą opinię w Iraku.
Włodzimierz Cimoszewicz: No tak. Możemy czasami pomóc odnaleźć ludzi, którzy są przygotowani, mają kwalifikacje do tego, żeby przejąć większą odpowiedzialność. Setki, tysiące Irakijczyków studiowało w Polsce, możemy do nich dotrzeć. Możemy na przykład – i chcemy – zaproponować szkolenie Irakijczyków w zakresie funkcjonowania władz lokalnych na szczeblu małej miejscowości, na szczeblu jakiejś małej jednostki terytorialnej. Możemy uruchomić studia dla Irakijczyków. Rozmawiałem wczoraj z rektorem Uniwersytetu Warszawskiego. Uniwersytet Warszawski wraz z Jagiellońskim gotowe są natychmiast uruchomić specjalne studia dla studentów irakijskich. Nie ukrywam – problem do rozstrzygnięcia i załatwienia jest finansowanie.
Sygnały Dnia: Możliwości jest wiele, tak?
Włodzimierz Cimoszewicz: Tak że możliwości jest bardzo wiele. Gotowi jesteśmy przedstawić wręcz dziesiątki rozmaitych ofert tego rodzaju.
Rozmawiali: Krzysztof Grzesiowski i Henryk Szrubarz