Włochy: szef firmy transportowej oszukał Polaków
Kierowca tirów - oto kolejny zawód, który przestał się podobać Włochom. Teraz zastępują ich imigranci. Coraz więcej Polaków, Rumunów, Chorwatów czy Słoweńców jeździ po włoskich autostradach, przewożąc produkty żywnościowe i towary z jednego końca apenińskiego buta na drugi. Praca jest ciężka i stresująca. Zarobki nie najwyższe. Coraz częściej zdarza się też, że firmy transportowe wpadają w finansowe tarapaty i nie płacą kierowcom miesiącami lub ich po prostu zwalniają.
24.08.2012 | aktual.: 27.08.2012 12:16
Włosi nie chcą już pracować, jako kierowcy TIR-ów, bo trzeba siedzieć zbyt wiele godzin za kółkiem, warunki pracy są stresujące i uciążliwe, bo jeździ się po całej Europie w dzień oraz w nocy, a płace stosunkowo niskie - jeśli w ogóle wypłatę się dostaje.
Nie ma pieniędzy, nie ma pensji
Przekonało się o tym 60 pracowników spółki przewozowej BCF z Onary w prowincji Padwy, zajmującej się przewozami towarów w niskiej temperaturze po całej Europie. Firma należy do działającego także w Polsce biznesmena Armando Bizzotto. Kierowcy nie dostawali pensji przez 10 miesięcy. Kierowcami byli głównie Polacy, Słoweńcy, Bośniacy i Chorwaci. Sprawa ciągnęła się od grudnia 2011 roku, gdy pracownicy rozpoczęli pierwsze protesty. Bizzotto nie płacił im pensji, gdyż zainwestował pieniądze w olbrzymi teren w Polsce, który miał stać się bazą jego TIR-ów. Niestety inwestycja nie przyniosła oczekiwanych rezultatów i spółka transportowa wpadła w tarapaty finansowe. Właściciel obiecywał, że wypłaci zaległe pensje jak tylko sprzeda grunt. Zwodzenie pracowników ciągnęło się jednak całymi miesiącami.
BCF stała się bardzo znana po tragicznym wypadku, który miał miejsce w 2008 roku na autostradzie Wenecja-Triest, w którym zginęło siedem osób. Ten jeden z najgroźniejszych karamboli we Włoszech spowodował polski kierowca prowadzący TIR-a tej spółki transportowej. Polak wyprzedzał na autostradzie, śpiesząc się gdyż za kilkadziesiąt minut miał nastąpić zakaz jazdy ciężarówek z powodu weekendu.
W końcu nie wytrzymali
Spółka BCF zawiesiła swoją działalność nie uprzedzając o tym swoich pracowników na końcu lipca. Po spotkaniu związków zawodowych z pracodawcą, osiągnięto wreszcie porozumienie, uzyskując zobowiązanie zapłaty 150 tys. euro, z zaległych 1 miliona 300 tysięcy, które należą się kierowcom. Spółka zobowiązała się również ogłosić upadłość i zwolnienia zbiorowe, co pozwoliłoby pracownikom uzyskać prawo do pobierania pieniędzy z INPS (włoski ZUS).
Gdy zagraniczni kierowcy zebrali się przed kolejnym spotkaniem związków zawodowych czekała ich przykra niespodzianka. Na parking spółki Bizzottiego wjechały TIR-y wynajęte od innej firmy i zaczęły rozładowywać oraz załadowywać towar. Oszukani imigranci, którym powiedziano, że nie ma już dla nich pracy, zablokowali ciężarówki. Na miejsce przyjechała policja. Karabinierzy nakazali Bizzottiemu by obce TIR-y wyjechały z terenu firmy.
Następnego dnia wydarzyło się to samo. Znowu swoimi ciężarówkami przyjechali wynajęci obcy kierowcy, aby pracować na miejscu zwolnionych. Nowa interwencja karabinierów i zmuszenie właściciela do zaniechania działalności uspokoiła wściekłych pracowników.
Pracowali za darmo, bo bali się zwolnienia
Właściciel firmy BCF Armando Bizzotto wielokrotnie postępował nieuczciwie w stosunku do swoich pracowników - zwodził ich i nie mówił prawdy. Kierowcy imigranci pracowali nadal bez wypłaty, gdyż bali się utraty pracy. W końcu, aby móc przeżyć i mieć nadzieję na odzyskanie zaległych pieniędzy musieli zaakceptować grupowe zwolnienie.
To mówi wiele o trudnej sytuacji i kryzysie we Włoszech, gdzie zatrudniane osoby - zwłaszcza obcokrajowcy - niejednokrotnie zgadzają się na chwilowe zawieszenie zapłaty ze względu na problemy finansowe pracodawcy. Boją się zwolnienia z pracy i tego, że nie znajdą innej. Bez pieniędzy nie da się jednak żyć, zwłaszcza, gdy ma się rodzinę na utrzymaniu.
Włosi bardzo często narzekają na to, jak po autostradach jeżdżą kierowcy-imigranci zatrudniani w lokalnych firmach. Są przekonani, że bawią się w Schumachera i są pod wrażeniem mitu Ferrari, dlatego jeżdżą szybko i nieostrożnie. Okazuje się jednak, że czasami to pracodawcy oraz wręcz niewolnicze warunki pracy zmuszają imigrantów TIR-owców do narażania życia własnego i innych na autostradzie, jak w przypadku Polaka, który pracował w BCF, i doprowadził do tragicznego wypadku.
Z Rzymu dla polonia.wp.pl